Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce
Welcome to the island - Namaste
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego Sun nie przeniosła sie w czasie...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Teorie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MAD
Moderator


Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 2010
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 67 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: URS
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 0:21, 27 Mar 2009    Temat postu:

anj74 napisał:
MAD napisał:
Chodzi o to, że samolot musiał się rozbić, aby trafili w te czasy. Ta zależność działa w obie strony. "We are here for a reason".


Ale w "We are here for a reason" chodzi bardziej o przeznaczenie, które nic wspólnego ze względnością czasu nie ma.

Oczywiście, że przeznaczenie ma wiele wspólnego z podróżami w czasie. Locke przez 4 sezony nawijał o tym, że nie znaleźli się w tym miejscu przez przypadek. Dopiero w świetle ostatnich odcinków te słowa nabierają sensu. Na prawdę myślisz, że wszystko potoczyłoby się tak jak się potoczyło gdyby nie obecność rozbitków w przeszłości? Locke i jego rozmowa z Richardem to chyba najlepszy przykład.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anj74
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 11:15, 27 Mar 2009    Temat postu:

MAD napisał:
anj74 napisał:
MAD napisał:
Chodzi o to, że samolot musiał się rozbić, aby trafili w te czasy. Ta zależność działa w obie strony. "We are here for a reason".


Ale w "We are here for a reason" chodzi bardziej o przeznaczenie, które nic wspólnego ze względnością czasu nie ma.

Oczywiście, że przeznaczenie ma wiele wspólnego z podróżami w czasie. Locke przez 4 sezony nawijał o tym, że nie znaleźli się w tym miejscu przez przypadek. Dopiero w świetle ostatnich odcinków te słowa nabierają sensu. Na prawdę myślisz, że wszystko potoczyłoby się tak jak się potoczyło gdyby nie obecność rozbitków w przeszłości? Locke i jego rozmowa z Richardem to chyba najlepszy przykład.


A gdzie ja coś takiego napisałem? Przecież "podróże w czasie" to nie to samo co "względność czasu". Tak samo jak "podróż samochodem" to nie to samo co "prędkość samochodu". To zupełnie dwa różne pojęcia. A przeznaczenie oczywiście, że jest bardzo ważne w LOST. Było ważne przed podróżami w czasie, teraz jest jeszcze ważniejsze. Podobało mi się co powyżej na ten temat napisała trawa_morska, jak będę trochę czasu, to napisze więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smutek
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 22:07, 27 Mar 2009    Temat postu:

MAD napisał:
Niektórzy nie rozumieją na czym polega względność czasu....Zapomnijcie na chwilę, że istnieje jakiś podział na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Przyczyną rozbicia się lotu 815 była obecność rozbitków na wyspie w latach '70. Jednak stwierdzenie, że było odwrotnie TEŻ JEST PRAWDZIWE. Bieg wydarzeń jest z góry ustalony, a jedynym znanym nam wyjątkiem od tej reguły jest Desmond.

MAD jesteś Bogiem! Absolutnie za!
Zastanawiam się dlaczego tak wiele osób mając wyjaśnienia w serialu, info podane przez twórców i przez zdrowy rozsądek (patrz cytat) uparcie bredzi na temat czasopodrózy w lost Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bigblackcock
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mam wiedzieć
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 22:41, 27 Mar 2009    Temat postu:

To ja jeszczę trochę "pobredzę", bo podróże w czasie to ciekawy temat Smile

trawa_morska napisał:

Ja tez mysle, ze w Lostach mamy do czynienia z dwoma rzeczami: z czasem (ktory jest wartoscia zmienna) i przeznaczeniem (wartoscia stala).

Czasem sie one nakladaja na siebie, ale nie wiemy jeszcze ktore.


Przeznaczenie to coś co musi się wydarzyć.
Czas to wartość stała prosta linia/droga na której jest zapisane co się wydarzy.
Przeznaczenie to imo punkt lub fragment na stałej linii czasu.

trawa_morska napisał:

Ethan - jedyne co wiemy to to, ze istnial, gdy 815 sie rozbilo. Moze jego przeznaczeniem bylo sie urodzic, niewazne kto mial sie do tego przyczynic.


Ethan mógł się urodzić tylko tak, jak się urodził - jego przeznaczeniem było być dzieckiem Amy i Horacego - to już było zapisane na linii czasu. Nie mógł być innym dzieckiem o imieniu Ethan. Historia Ethana - od bycia dzieckiem pracowników Dharmy do zostania Othersem jest tylko jedna - to jest fragment linii czasu.

trawa_morska napisał:

Gdy 815 rozbil sie na Wyspie, Dharma praktycznie nie istniala. Skad wiec w 2007 roku znak Dharmy na baraku i jej zdjecia w srodku? Inni raczej nie byliby tak chorzy, zeby trzymac zdjecia tych, ktorych zagazowali, na scianie. Cos sie zatem stalo przed rozbiciem 815. Jak to sie ma do kola?


Myslę że to mogła być jakaś iluzja (wiem że to pojęcie nie jest często spotykane w Lost, ale jest ono z pewnością w stylu Lost Smile ). Mogą to być jakieś dekoracje, tylko nie wiem why the hell ktoś miałby obwieszać baraki znaczkami z logiem Dharmy i zdjęciami rekrutów.

trawa_morska napisał:

Ja przyjmuje, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. Sam Bog nie narysowal linii zycia kazdego z nas, tylko dal nam wolna wole i to my sami decydujemy, jak to nasze zycie wyglada. I tu od razu mamy paradoks, jak to sie ma do wszechwiedzy Boga, ze przeciez On i tak wie, co zrobimy i jak bedzie wygladalo nasze zycie.


Wybór na tle naszego całego życia jest złudzeniem, skoro nie da się nic zmienić w linii czasu (pierwsza podróż w czasie Desmonda, jego rozmowa z Hawking).
Przypomina mi się też rozmowa Neo z Wyrocznią, kiedy pytała się go czy chce cukierka, wiedziała ona od razu że weźmie go od niej Smile (Matrix), oraz film "Zapłata" w którym pewien pan (grany przez bena Afflecka) przewidział że ludzkość czeka epidemia. Ludzie aby się przed nią uchronić zamknęli się w jakimś bunkrze i przez to wywołali epidemię.
Boga w to nie mieszam, bo imo nie ma z tym nic wspólnego.

trawa_morska napisał:

Analogicznie - nie moglo tak po prostu zostac narysowane kolo, jak to np. mzemy zrobic w Paintcie, w ktorym z chwila powstania juz wszystko sie stalo. Raczej zaczynamy rysowac od jednego punktu i w pewnym momencie z jakiegos powodu spotykamy sie w punkcie poczatkowym i juz dalej rysujemy po tej samej linii. Powstaje kolo, w ktorym znowu dziaja sie te same rzeczy. I powstaje paradoks - z chwila polaczenia sie linii w jednym punkcie i stworzenia kola zanika punkt poczatkowy i koncowy. Jest tylko jedna linia w ksztalcie kola. Wszystko dzieje sie jedno za drugim w tej samej kolejnosci.

Ale dochodzimy do pewnej konkluzji - punktem poczatkowym jest jednoczesnie punkt koncowy, z tym ze z chwila stworzenia sie kola przestaje to miec znaczenie.
Oraz, ze w pewnym momencie osoba z dalszej czesci swojej historii zostaje zastapiona tą wczesniejszą, tak zeby znowu wszystko moglo sie wydarzyc.

I ona znowu jest coraz starsza tak dlugo, az wroci do swojej najmlodszej postaci. I tak w kolko.


Racja, to koło które opisałaś jest fragmentem linii czasu. Wszystkie wydarzenia które oglądamy w nowych epizodach były od zawsze na niej zapisane.

trawa_morska napisał:

Z czego dochodzimy do kolejnego wniosku - wszystkie znane nam postaci, ktore kraza sobie po tym kole musza w pewnym momencie zniknac, tak aby historia zaczela sie na nowo.


Zniknąć, czyli zginąć. Albo zwyczajnie muszą tylko zrobić to co mają zrobić, wypełnić swoje przeznaczenie, później mają wolne Smile mogą sobie dalej żyć nieświadomi tego co się wydarzy (tak będzie imo w 6 sezonie, po zamknięciu wątku podróży w czasie)

Co do tego dlaczego Sun została w przyszłości trzymam się swojej teorii (szukajcie a znajdziecie).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bigblackcock dnia Pią 22:43, 27 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Voldemort
Cicha Woda z Wyspy


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:01, 27 Mar 2009    Temat postu:

A moze Sun sie nie przeniosla na wyspe z powodu tego, ze na wyspie istnieje juz jedna "kopia" Sun. Tak jak w przypadku mlodego Bena, Nawet Einstein twierdzil ze spotaknie samego siebie w ewentualnym podrozowaniu w czasie mogloby byc nieobliczalne i wystapilby paradoks. a "wszechswiat wszystko koryguje"
Moze wlasnie dlatego nie udala sie ta sztuka Benowi i nie udala sie Sun.
A Dziecko Changa ktore widzielismy wczesniej to nie Miles ale wlasnie Sun, pozniej jakos adoptowana przez Paika, ktory mial jakies konszachty z Widmorem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trawa_morska
Człowiek Nauki


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:03, 28 Mar 2009    Temat postu:

Bigblackcock napisał:
To ja jeszczę trochę "pobredzę", bo podróże w czasie to ciekawy temat Smile


No to ja w takim razie doprecyzuje moje bredzenie Smile Wyjdzie z tego jakis koszmarnie dlugi post Rolling Eyes

Bigblackcock napisał:
trawa_morska napisał:
Ja tez mysle, ze w Lostach mamy do czynienia z dwoma rzeczami: z czasem (ktory jest wartoscia zmienna) i przeznaczeniem (wartoscia stala).
Czasem sie one nakladaja na siebie, ale nie wiemy jeszcze ktore.


Przeznaczenie to coś co musi się wydarzyć.
Czas to wartość stała prosta linia/droga na której jest zapisane co się wydarzy.
Przeznaczenie to imo punkt lub fragment na stałej linii czasu.


Chodzilo mi o te wspolrzedne w odniesieniu sie do rozbitkow (czy ogolnie Wyspy i jej mieszkancow)
Ze dla Wyspy i czesci bohaterow czas jest wartoscia zmienna, natomiast przeznaczenie jest czyms, co jest przypisane do danego czlowieka od chwili urodzenia.

Przeznaczenie nie jest stalym punktem na linii czasu, ono jest stale że w sensie przypisane do danej osoby. Nie do czasu. Przyklad - Charlie, ktorego przeznaczeniem bylo umrzec, ale czy to sie mialo zdarzyc w tym czy w innym momencie bylo bez znaczenia. Gdy Charlie zdal sobie sprawe, ze nie ucieknie przed nim, postanowil wykorzystac to jak najlepiej dla innych i to byla jego decyzja.

IMO, czas to nie jest stala prosta droga, przede wszystkim dlatego, ze czas skreca w niespodziewanym momencie, zakrzywia sie, naklada na siebie, wiec nie moze byc prosta. Jezeli juz wejdziemy w nazewnictwo matematyczne, to jest to raczej kolo lub figura kolopodobna, ale nie prosta.


Bigblackcock napisał:
trawa_morska napisał:

Ethan - jedyne co wiemy to to, ze istnial, gdy 815 sie rozbilo. Moze jego przeznaczeniem bylo sie urodzic, niewazne kto mial sie do tego przyczynic.


Ethan mógł się urodzić tylko tak, jak się urodził - jego przeznaczeniem było być dzieckiem Amy i Horacego - to już było zapisane na linii czasu. Nie mógł być innym dzieckiem o imieniu Ethan. Historia Ethana - od bycia dzieckiem pracowników Dharmy do zostania Othersem jest tylko jedna - to jest fragment linii czasu.


Wiesz, nie chodzilo mi o taki sposob przyjscia na swiat, ze jako dziecko Amy i Horacego, tylko czy aby na pewno do przyjscia musieli byc mu potrzebni Sawyer i Juliet. Moze bez ich pomocy Amy rowniez mialaby dziecko z Horacym.

Ale to bylo i tak tylko takie gdybanie w zwiazku z tematem. Co dla kogo jest przeznaczeniem. I to gdybanie nie mialo generalnie nic wpsolnego z sednem tego tematu.


Bigblackcock napisał:
trawa_morska napisał:

Gdy 815 rozbil sie na Wyspie, Dharma praktycznie nie istniala. Skad wiec w 2007 roku znak Dharmy na baraku i jej zdjecia w srodku? Inni raczej nie byliby tak chorzy, zeby trzymac zdjecia tych, ktorych zagazowali, na scianie. Cos sie zatem stalo przed rozbiciem 815. Jak to sie ma do kola?


Myslę że to mogła być jakaś iluzja (wiem że to pojęcie nie jest często spotykane w Lost, ale jest ono z pewnością w stylu Lost Smile ). Mogą to być jakieś dekoracje, tylko nie wiem why the hell ktoś miałby obwieszać baraki znaczkami z logiem Dharmy i zdjęciami rekrutów.


A mi sie wydawalo, ze to Dymek zrobil sobie impreze Laughing


Bigblackcock napisał:
trawa_morska napisał:
]
Ja przyjmuje, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny. Sam Bog nie narysowal linii zycia kazdego z nas, tylko dal nam wolna wole i to my sami decydujemy, jak to nasze zycie wyglada. I tu od razu mamy paradoks, jak to sie ma do wszechwiedzy Boga, ze przeciez On i tak wie, co zrobimy i jak bedzie wygladalo nasze zycie.


Wybór na tle naszego całego życia jest złudzeniem, skoro nie da się nic zmienić w linii czasu (pierwsza podróż w czasie Desmonda, jego rozmowa z Hawking).
Przypomina mi się też rozmowa Neo z Wyrocznią, kiedy pytała się go czy chce cukierka, wiedziała ona od razu że weźmie go od niej Smile (Matrix), oraz film "Zapłata" w którym pewien pan (grany przez bena Afflecka) przewidział że ludzkość czeka epidemia. Ludzie aby się przed nią uchronić zamknęli się w jakimś bunkrze i przez to wywołali epidemię.
Boga w to nie mieszam, bo imo nie ma z tym nic wspólnego.


Ja nie mieszam w to Boga tylko pokazuje mechanizm.
Przypominaja mi tez wszystkie ksiazki i filmy z przewidywaniem przyszlosci, ze to jest tylko wizja, ale tak naprawde nie musi sie spelnic, poniewaz czlowiek jest nieprzewidywalny i w danej chwili moze inaczej zareagowac, cos (jakies wydarzenie, uczucia, emocje) moga sprawic, ze przyszlosc okaze sie inna. Mam swoja teorie na temat przeznaczenia w naszym zyciu, ale tu rozmawiamy o serialu, ktory rzadzi sie swoimi prawami.
Czas sie zdarza, po prostu jest, zmienia sie i trzeba sie w nim w danej chwili odnalezc. Kolejny raz powtarzam, ze IMO nie ma jakiejs linii czasu w pelnym tego slowa znaczenia, jest tylko linia przeznaczenia, czylo tego, co musi sie zdarzyc. Aby zdarzylo sie cos innego. A co z kolei wyzwala kolejne zdarzenie. To jak kolo zamachowe. Czas jest tylko tlem, taka dekoracja czy scenografia.


Bigblackcock napisał:
trawa_morska napisał:
]
Z czego dochodzimy do kolejnego wniosku - wszystkie znane nam postaci, ktore kraza sobie po tym kole musza w pewnym momencie zniknac, tak aby historia zaczela sie na nowo.


Zniknąć, czyli zginąć. Albo zwyczajnie muszą tylko zrobić to co mają zrobić, wypełnić swoje przeznaczenie, później mają wolne Smile mogą sobie dalej żyć nieświadomi tego co się wydarzy (tak będzie imo w 6 sezonie, po zamknięciu wątku podróży w czasie))


Zniknac przed ponownym pojawieniem sie swojej osoby w tej calej historii. Niewazne jak.


Smutek napisał:
MAD napisał:
Niektórzy nie rozumieją na czym polega względność czasu....Zapomnijcie na chwilę, że istnieje jakiś podział na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Przyczyną rozbicia się lotu 815 była obecność rozbitków na wyspie w latach '70. Jednak stwierdzenie, że było odwrotnie TEŻ JEST PRAWDZIWE. Bieg wydarzeń jest z góry ustalony, a jedynym znanym nam wyjątkiem od tej reguły jest Desmond.

MAD jesteś Bogiem! Absolutnie za!
Zastanawiam się dlaczego tak wiele osób mając wyjaśnienia w serialu, info podane przez twórców i przez zdrowy rozsądek (patrz cytat) uparcie bredzi na temat czasopodrózy w lost Shocked


Dla osob bioracych udzial w skokach czasowych istnieje cos jak ich wlasna osobista przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. Nie majaca nic wspolnego z normalna chronologia pedzacego do przodu swiata.

Stwierdzenie, ze bylo odwrotnie nie moze byc prawdziwe. Jest nielogiczne. Kazde wydarzenie oddzialywuje na nastepne w stalym porzadku, jedno za drugim, w tej samej, ustalonej kolejnosci. Linia sie nigdy nie cofa, ona w pewnym momencie spotyka sie ze soba.

Tak ze dane wydarzenie nie oddzialywuje bezposrednio na wczesniejsze, te ktore oddzialywalo na nie.

Ufff. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dickson
Mysliwy


Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 0:33, 28 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:

Wiesz, nie chodzilo mi o taki sposob przyjscia na swiat, ze jako dziecko Amy i Horacego, tylko czy aby na pewno do przyjscia musieli byc mu potrzebni Sawyer i Juliet. Moze bez ich pomocy Amy rowniez mialaby dziecko z Horacym.


Nie miałaby dziecka z Horacem bo Inni by ją porwali/zabili.

Cytat:
A moze Sun sie nie przeniosla na wyspe z powodu tego, ze na wyspie istnieje juz jedna "kopia" Sun. Tak jak w przypadku mlodego Bena, Nawet Einstein twierdzil ze spotaknie samego siebie w ewentualnym podrozowaniu w czasie mogloby byc nieobliczalne i wystapilby paradoks. a "wszechswiat wszystko koryguje"
Moze wlasnie dlatego nie udala sie ta sztuka Benowi i nie udala sie Sun.
A Dziecko Changa ktore widzielismy wczesniej to nie Miles ale wlasnie Sun, pozniej jakos adoptowana przez Paika, ktory mial jakies konszachty z Widmorem.


I co, młody Frank też jest na wyspie ? I Locke też ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 12:32, 28 Mar 2009    Temat postu:

Bigblackcock napisał:

Wybór na tle naszego całego życia jest złudzeniem, skoro nie da się nic zmienić w linii czasu (pierwsza podróż w czasie Desmonda, jego rozmowa z Hawking).


Akurat "side effect" działa na zupełnie innych zasadach niż fizyczne przenoszenie się w czasie. Tutaj przenosi się tylko świadomość, bohater przeżywa swoją przeszłość na nowo (albo przyszłość, wtedy po raz pierwszy). Tutaj można coś zmienić i po każdym powrocie bohatera do swoich czasów tworzy się nowy fragment linii czasu, na mniejsce starego (tak jakby od nowa się rysował). To zresztą widać w serialu, Des dokonał mnóstwa zmian swoimi przeniesieniami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Sob 12:45, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trawa_morska
Człowiek Nauki


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:22, 28 Mar 2009    Temat postu:

dickson napisał:
Nie miałaby dziecka z Horacem bo Inni by ją porwali/zabili.


Ja sie tylko ze wzgledow formalnych doczepie: to jest tylko Twoje gdybanie, bo chociaz i mi sie wydaje, ze tak najprawdopodobiej by sie stalo, to nie ma pewnosci, ze np. gdyby nie Sawyer to Amy nie ocalily nagle pojawiajace sie ni stad ni zowad niedzwiedzie Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 19:30, 28 Mar 2009    Temat postu:

trawa_morska napisał:
dickson napisał:
Nie miałaby dziecka z Horacem bo Inni by ją porwali/zabili.


Ja sie tylko ze wzgledow formalnych doczepie: to jest tylko Twoje gdybanie, bo chociaz i mi sie wydaje, ze tak najprawdopodobiej by sie stalo, to nie ma pewnosci, ze np. gdyby nie Sawyer to Amy nie ocalily nagle pojawiajace sie ni stad ni zowad niedzwiedzie Laughing


Niedźwiedzie siedzą jeszcze w klatkach Razz. W dodatku na Wyspie Hydra, więc zanim by dopłynęły to ho ho. Na pewno by je uśpiono albo złapano zanim weszłyby do morza Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brotha
Człowiek Nauki


Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Znienacka
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 19:31, 28 Mar 2009    Temat postu:

Krzys napisał:

Akurat "side effect" działa na zupełnie innych zasadach niż fizyczne przenoszenie się w czasie. Tutaj przenosi się tylko świadomość, bohater przeżywa swoją przeszłość na nowo (albo przyszłość, wtedy po raz pierwszy). Tutaj można coś zmienić i po każdym powrocie bohatera do swoich czasów tworzy się nowy fragment linii czasu, na mniejsce starego (tak jakby od nowa się rysował). To zresztą widać w serialu, Des dokonał mnóstwa zmian swoimi przeniesieniami.


Być może w przypadku Desa jest to właśnie ta jego unikalna "zdolność", o której mówił Faraday. Poza nim, nikomu innemu nie udało się też tego przeżyć.

Co do Sun, to myślę, że jej przypadek należy rozpatrywać oddzielnie, nie razem z Benem, Frankiem, czy Locke'em. Ten ostatni nie był nawet żywy w momencie trafienia na wyspę, co znaczy, że prawdopodobnie nie podlegał tym samym prawom co żywi rozbitkowie 815. Przypomnijcie sobie Charlotte, jej ciało, po śmierci, już się nie przeniosło. Frank nie ma chyba żadnych specjalnych powiązań z wyspą i nie jest też oryginalnym rozbitkiem 815. Ben też nie należał do rozbitków 815 i jest/był jednym z Innych w momencie przekręcenia koła.

Jedynym niepasującym elementem jest tu Sun, ale może wyjaśnieniem jest zwyczajnie to, że wyspa/Jacob ma dla niej zadanie do zrobienia, stąd właśnie Christian, "ukazujący" się, jak wiemy, tylko wybranym rozbitkom. Wybaczcie jeśli ktoś to już wpisał, bo ja się już trochę w tej Waszej kłótni w tym temacie pogubiłem Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 19:56, 28 Mar 2009    Temat postu:

Brotha napisał:
Krzys napisał:

Akurat "side effect" działa na zupełnie innych zasadach niż fizyczne przenoszenie się w czasie. Tutaj przenosi się tylko świadomość, bohater przeżywa swoją przeszłość na nowo (albo przyszłość, wtedy po raz pierwszy). Tutaj można coś zmienić i po każdym powrocie bohatera do swoich czasów tworzy się nowy fragment linii czasu, na mniejsce starego (tak jakby od nowa się rysował). To zresztą widać w serialu, Des dokonał mnóstwa zmian swoimi przeniesieniami.


Być może w przypadku Desa jest to właśnie ta jego unikalna "zdolność", o której mówił Faraday. Poza nim, nikomu innemu nie udało się też tego przeżyć.


No nie tylko w przypadku Desa, wiele innych osób też miało side efekty. To akurat jest oczywiste, że każdy kto się w ten sposób przeniesie może zmienić przyszłość. Jest tą samą osobą, ale zachowuje się inaczej niż za pierwszym razem. To musi doprowadzić do zmian. jego wyjątkowość cechuje pewnie tylko to, że jako jedyny przeżył te skoki

PS. Pewnie przegrzanie mózgu to taka naturalna bariera wszechświata, aby dana osoba nie mogla zbyt dużo pozmieniać. Jakby taki człowiek zdążył ogarnąć sytuację i miał przed sobą nieskończoną ilość takich skoków, to skutki mogłbyby być tragiczne


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Sob 19:59, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brotha
Człowiek Nauki


Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Znienacka
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 23:17, 28 Mar 2009    Temat postu:

Krzys napisał:


No nie tylko w przypadku Desa, wiele innych osób też miało side efekty. To akurat jest oczywiste, że każdy kto się w ten sposób przeniesie może zmienić przyszłość. Jest tą samą osobą, ale zachowuje się inaczej niż za pierwszym razem. To musi doprowadzić do zmian. jego wyjątkowość cechuje pewnie tylko to, że jako jedyny przeżył te skoki


Miałem na myśli to, że Des jest w zasadzie jedynym bohaterem, co do którego wiemy, że udało mu się dokonać zmian podczas swoich "przebłysków" - być może inni tego nie potrafią?

Ciekawy jest też problem wcześniejszych wizji, tych dotyczących śmierci Charliego. One przecież miały zupełnie inny charakter - Desmond nie był zagrożony śmiercią, nie leciała mu krew z nosa. Wszystkie wizje dotyczyły Charliego, nawet w tej związanej z Naomi, Des widział to pewnie tylko ze względu na to, że była związana ze śmiercią hobbita. Jak to zostanie wytłumaczone? Jakieś pomysły? Bo moim zdaniem, efekty uboczne i wcześniejsze wizje Desmonda to dwie różne rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 16:05, 29 Mar 2009    Temat postu:

Brotha napisał:
Krzys napisał:


No nie tylko w przypadku Desa, wiele innych osób też miało side efekty. To akurat jest oczywiste, że każdy kto się w ten sposób przeniesie może zmienić przyszłość. Jest tą samą osobą, ale zachowuje się inaczej niż za pierwszym razem. To musi doprowadzić do zmian. jego wyjątkowość cechuje pewnie tylko to, że jako jedyny przeżył te skoki


Miałem na myśli to, że Des jest w zasadzie jedynym bohaterem, co do którego wiemy, że udało mu się dokonać zmian podczas swoich "przebłysków" - być może inni tego nie potrafią?


Wiem, że to miałeś na myśli. Chodziło mi o to, że raczej każa z osob dośiadczająca takich rzeczy może zmieniać czas. Jeżeli te przebłyski wyglądają tak samo jak u Desa, to czemu by nie?

Brotha napisał:
Ciekawy jest też problem wcześniejszych wizji, tych dotyczących śmierci Charliego. One przecież miały zupełnie inny charakter - Desmond nie był zagrożony śmiercią, nie leciała mu krew z nosa. Wszystkie wizje dotyczyły Charliego, nawet w tej związanej z Naomi, Des widział to pewnie tylko ze względu na to, że była związana ze śmiercią hobbita. Jak to zostanie wytłumaczone? Jakieś pomysły? Bo moim zdaniem, efekty uboczne i wcześniejsze wizje Desmonda to dwie różne rzeczy.


IMO to jest to samo zjawisko. Po prostu nie leciała mu krew z nosa, gdyż przebłyski były krótkie i występowały góra co kilka dni. I nie wszystkie wizje dotyczyły Charliego, była przecież jedna z przemową Johna Smile . Większość dotyczyła Charliego zapewne dlatego, że za pierwszym razem uratował życie chłopakowi. Jakby tego nie zrobił, to wizje byłyby zupełnie o czym innym. Desmond miał ujrzeć śmierć Charliego, a że było ich wiele, to przenosił się za każdym razem gdy ta śmierć miała nastąpić. Można to uznać za skok tylko do jednego wydarzenia- śmierci Pace'a, a że przez Desa śmierć się powtarzała, to i skoki się powtarzały.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Nie 16:06, 29 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bigblackcock
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mam wiedzieć
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 18:29, 29 Mar 2009    Temat postu:

Krzys napisał:

Brotha napisał:
Ciekawy jest też problem wcześniejszych wizji, tych dotyczących śmierci Charliego. One przecież miały zupełnie inny charakter - Desmond nie był zagrożony śmiercią, nie leciała mu krew z nosa. Wszystkie wizje dotyczyły Charliego, nawet w tej związanej z Naomi, Des widział to pewnie tylko ze względu na to, że była związana ze śmiercią hobbita. Jak to zostanie wytłumaczone? Jakieś pomysły? Bo moim zdaniem, efekty uboczne i wcześniejsze wizje Desmonda to dwie różne rzeczy.


IMO to jest to samo zjawisko. Po prostu nie leciała mu krew z nosa, gdyż przebłyski były krótkie i występowały góra co kilka dni. I nie wszystkie wizje dotyczyły Charliego, była przecież jedna z przemową Johna Smile . Większość dotyczyła Charliego zapewne dlatego, że za pierwszym razem uratował życie chłopakowi. Jakby tego nie zrobił, to wizje byłyby zupełnie o czym innym. Desmond miał ujrzeć śmierć Charliego, a że było ich wiele, to przenosił się za każdym razem gdy ta śmierć miała nastąpić. Można to uznać za skok tylko do jednego wydarzenia- śmierci Pace'a, a że przez Desa śmierć się powtarzała, to i skoki się powtarzały.


Obaj macie trochę racji. Niektóre wizje Desmonda to tylko flashe, nie miał on na nie wpływu. Wizja ze śmiercią Charliego zabitego strzałą, to było ewidentne przeniesienie w czasie - jak w The Constant, przeniosła się świadomość Desmonda.
Skutki promieniowania są bardzo różne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brotha
Człowiek Nauki


Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Znienacka
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 21:53, 29 Mar 2009    Temat postu:

Krzys napisał:

IMO to jest to samo zjawisko. Po prostu nie leciała mu krew z nosa, gdyż przebłyski były krótkie i występowały góra co kilka dni. I nie wszystkie wizje dotyczyły Charliego, była przecież jedna z przemową Johna Smile . Większość dotyczyła Charliego zapewne dlatego, że za pierwszym razem uratował życie chłopakowi. Jakby tego nie zrobił, to wizje byłyby zupełnie o czym innym. Desmond miał ujrzeć śmierć Charliego, a że było ich wiele, to przenosił się za każdym razem gdy ta śmierć miała nastąpić. Można to uznać za skok tylko do jednego wydarzenia- śmierci Pace'a, a że przez Desa śmierć się powtarzała, to i skoki się powtarzały.


Zapomniałem o tej, dotyczącej przemowy Locke'a - mój błąd. Reszta rzeczywiście może wynikać z faktu, że Des próbował zmienić przyszłość ratując Charliego, bo to ma nawet sens. Jak słusznie jednak stwierdził Bigblackcock(swoją drogą, niezły nick), możemy mieć tutaj obaj rację. Bo pozostaje nam sprawa ślicznej pani z Twojego avatara, czyli Claire. Według wizji Desa, powinna wydostać się z wyspy wraz z Aaronem w helikopterze. Jak wiemy, nic z tego nie wyszło - pytanie, czy to poważne przeoczenie scenarzystów, czy też właśnie unikalność Desmonda polega na tym, że wszystkie błyski/flashe, efekty uboczne w jego przypadku działają inaczej? Nie jest to rzecz jasna wyjaśnienie na to, dlaczego do sytuacji, którą "widział" Desmond nie doszło, wskazuje jednak na to, że wypowiedź pani Hawking na temat nieuchronności tego, co "musi" się stać i korygowania prób naprawienia przyszłości/przeszłości jest, delikatnie mówiąc, kłamstwem. Być może mającym na celu przekonanie Desmonda, by zamiast oświadczyć się Penny ruszył w rejs dookoła świata i trafił na wyspę.

Podsumowując, przyznam, że rzeczywiście część wizji Desmonda i "efekty uboczne" to prawdopodobnie to samo, pozostaje jednak kilka z nich, co do których można mieć wątpliwości. Zwłaszcza co do tej, dotyczącej Claire i Aarona.

Wybaczcie ten lekki offtop, ale w sprawie Sun, to już chyba nic więcej do dodania, nie ma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jorge>
Rozbitek


Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:11, 29 Mar 2009    Temat postu:

Podróże w czasie są niemożliwe. I my jesteśmy na to najlepszym przykładem. Gdyby kiedyś w przyszłośći (i to nieważne jakiej, za 200 czy za milion lat) ktoś wynalazł wehikuł czasu i się przenosił to byśmy przecież już o tym dziś wiedzieli. I jakoś też nie widać ingerencji, raczej historii nikt nie zmienia, przecież tyle okropności które dostarczył nam XX w. aż prosi się, żeby jednym strzałem w potylicę wyeliminować np. Hitlera w latach 30. Nic takiego się jednak nie dzieje. Oczywiśćie istnieje możliwość hipotetycznego przenoszenia się w czasie na zasadzie niewidzialnego obserwatora, ale to naciągane. Załóżmy jednak, że teoria Faradaya jest prawdą i można skakać po czasie, ale na zasadzie spacerowania po ulicy, bez możliowści ingrencji w wydarzenia. W takim wypadku przyszłości też nie można zmieniać !!! Dlaczego ta zasada ma dotyczyć tylko strzałki skierownej w przeszłość ? I tu mamty sprawę przeznaczenia, cokolwiek ma się zdarzyć to się zdarzy, nie mam na nic tak naprawdę wpływu. Dramatyczny trochę wniosek, nieprawdaż ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
g30rn-
Pasażer


Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Szczecin
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 23:36, 29 Mar 2009    Temat postu:

Jorge> napisał:
Podróże w czasie są niemożliwe. I my jesteśmy na to najlepszym przykładem. Gdyby kiedyś w przyszłośći (i to nieważne jakiej, za 200 czy za milion lat) ktoś wynalazł wehikuł czasu i się przenosił to byśmy przecież już o tym dziś wiedzieli. I jakoś też nie widać ingerencji, raczej historii nikt nie zmienia, przecież tyle okropności które dostarczył nam XX w. aż prosi się, żeby jednym strzałem w potylicę wyeliminować np. Hitlera w latach 30. Nic takiego się jednak nie dzieje. Oczywiśćie istnieje możliwość hipotetycznego przenoszenia się w czasie na zasadzie niewidzialnego obserwatora, ale to naciągane. Załóżmy jednak, że teoria Faradaya jest prawdą i można skakać po czasie, ale na zasadzie spacerowania po ulicy, bez możliowści ingrencji w wydarzenia. W takim wypadku przyszłości też nie można zmieniać !!! Dlaczego ta zasada ma dotyczyć tylko strzałki skierownej w przeszłość ? I tu mamty sprawę przeznaczenia, cokolwiek ma się zdarzyć to się zdarzy, nie mam na nic tak naprawdę wpływu. Dramatyczny trochę wniosek, nieprawdaż ?



Skad wiesz ze nikt nie wymyslil, moze historii w naszym swiecie tez nie da sie zmieniac? A moze wymyslono wehikul zalozmy w 33500 roku, a zaczeli dopiero ingerowac w 30000 rok? my mamy dopiero jakby nie patrzec 2009. Moze ci co wymyslili i maja dostep do niego, nie ingeruja w historie? Na ten temat mozna by gdybac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anj74
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 0:01, 30 Mar 2009    Temat postu:

trawa_morska napisał:

Przeznaczenie nie jest stalym punktem na linii czasu, ono jest stale że w sensie przypisane do danej osoby. Nie do czasu. Przyklad - Charlie, ktorego przeznaczeniem bylo umrzec, ale czy to sie mialo zdarzyc w tym czy w innym momencie bylo bez znaczenia. Gdy Charlie zdal sobie sprawe, ze nie ucieknie przed nim, postanowil wykorzystac to jak najlepiej dla innych i to byla jego decyzja.


Strasznie spodobało mi się twoje zdanie: "w Lostach mamy do czynienia z dwoma rzeczami: z czasem (ktory jest wartoscia zmienna) i przeznaczeniem (wartoscia stala)."
Przeznaczenie to taki pierwiastek "czucia i wiary" zupełnie nie zależny od "szkiełka i oka" czyli praw fizycznych. A w serialu jedno i drugie może działać niezależnie i wcale się nie musi wykluczać. Z jednej strony strony mamy zdroworozsądkowe wyjaśnienie obecności Lapidusa na pokładzie 316 - lata tą linia już od pół roku, z drugiej strony mamy prawo uważać, że wiodło go tam przeznaczenie, bo ma do odegrania jakąś rolę na wyspie.

trawa_morska napisał:

IMO, czas to nie jest stala prosta droga, przede wszystkim dlatego, ze czas skreca w niespodziewanym momencie, zakrzywia sie, naklada na siebie, wiec nie moze byc prosta. Jezeli juz wejdziemy w nazewnictwo matematyczne, to jest to raczej kolo lub figura kolopodobna, ale nie prosta.


Czas to rzeka która płynie w jednym kierunku. Względność czasu polega na tym, że dla niektórych ta rzeka płynie szybciej, a dla niektórych wolniej. Cechą szczególną czasu w naszym świecie jest, w odróżnieniu od pozostałych trzech wymiarów przestrzennych, że można poruszać się w nim tylko do przodu - rzeką czasu można płynąć tylko z prądem, nigdy pod prąd. Płynięcie pod prąd wyglądałoby jak puszczenie filmu od tyłu - upuszczone rzeczy podnosiłby się z podłogi i leciały do góry, rozbite sklejałby się, itp. Nigdzie w naszym świecie, a też i w świecie Lost, czegoś takiego nie obserwujemy. Podróż w czasie polega na tym, że drobny strumyczek związany z podróżnikiem odrywa się od głównego nurtu i w tym samym momencie wpada do niego w innym miejscu. W naszym świecie potrzeba do tego tunelu czasoprzestrzennego. Nie wchodząc w szczegóły czy takie tunele są możliwe czy nie, jeśli by były, to podróże w czasie żeby uniknąć "paradoksu dziadka", muszą spełniać lostową zasadę "whatever happened, happened".

I jeszcze z innego wątku:
trawa_morska napisał:

Chociaz musze przyjac na potrzeby serialu (kompletnie dla mnie nielogicznna) teorie, ze wszystko jest juz z gory ustalone, bo sie kiedys wydarzylo i wciaz sie wydarza tak samo i nie mozna zmienic (ok, niech bedzie, ze to przeznaczenie)


Właśnie nie, to nie ma nic wspólnego z przeznaczeniem, tylko z fizyką. Nawet jak uznamy, że podróże w czasie są możliwe, to nie znaczy, że wszystko jest ustalone i nie mamy wolnej woli. Podróżnik wpadając do innego czasu w przeszłości ma taka samą wolną wolę jak pozostali i tak jak oni może wpływać na zastaną rzeczywistość. Tylko z punktu widzenia czasu z którego wyruszył było wiadomo co zrobi, bo to już się stało. Może to być zagmatwane, ale obserwator poza czasem wszystkie wydarzenia może ułożyć się w jedną logiczną całość. Czyli przykładowo, jakby udało się nam przenieść do 1930, to nie uda nam się zabić Hitlera, bo wiadomo, że przeżył do 1945. Ale mogłoby się okazać, że niektóre osoby z jego biografii to my. Tak samo jak my możemy opisać przeszłość, choć była ona tworzona przez ludzi z wolna wolą dla których była teraźniejszością, to nie możemy już nic w niej zmienić. Oczywiście oglądając Lost trzeba pamiętać, że scenariusz serialu był pisany przez ludzi i tak jak w każdym scenariuszu mogą zdarzyć się wpadki.

trawa_morska napisał:

Smutek napisał:
MAD napisał:
Niektórzy nie rozumieją na czym polega względność czasu....Zapomnijcie na chwilę, że istnieje jakiś podział na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Przyczyną rozbicia się lotu 815 była obecność rozbitków na wyspie w latach '70. Jednak stwierdzenie, że było odwrotnie TEŻ JEST PRAWDZIWE. Bieg wydarzeń jest z góry ustalony, a jedynym znanym nam wyjątkiem od tej reguły jest Desmond.

MAD jesteś Bogiem! Absolutnie za!
Zastanawiam się dlaczego tak wiele osób mając wyjaśnienia w serialu, info podane przez twórców i przez zdrowy rozsądek (patrz cytat) uparcie bredzi na temat czasopodrózy w lost Shocked


Dla osob bioracych udzial w skokach czasowych istnieje cos jak ich wlasna osobista przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. Nie majaca nic wspolnego z normalna chronologia pedzacego do przodu swiata.

Stwierdzenie, ze bylo odwrotnie nie moze byc prawdziwe. Jest nielogiczne. Kazde wydarzenie oddzialywuje na nastepne w stalym porzadku, jedno za drugim, w tej samej, ustalonej kolejnosci. Linia sie nigdy nie cofa, ona w pewnym momencie spotyka sie ze soba.

Tak ze dane wydarzenie nie oddzialywuje bezposrednio na wczesniejsze, te ktore oddzialywalo na nie.


Zgoda, każde wydarzenie ma swój skutek i przyczynę i swoja "teraźniejszość", ale przy podróżach w czasie na tą teraźniejszość może wpływać też przyszłość.

Bigblackcock napisał:

Myslę że to mogła być jakaś iluzja (wiem że to pojęcie nie jest często spotykane w Lost, ale jest ono z pewnością w stylu Lost Smile ). Mogą to być jakieś dekoracje, tylko nie wiem why the hell ktoś miałby obwieszać baraki znaczkami z logiem Dharmy i zdjęciami rekrutów.


Oj, chciałbym, żeby było to coś w tym stylu, ale w to wątpię. Tak jak ktoś napisał, już Desmond jest rysą na dobrze pomyślanej teorii podróży w czasie w Lost, następne mogą spowodować, że cała teoria się rozsypie.

Edit:
Jorge> napisał:
Podróże w czasie są niemożliwe. I my jesteśmy na to najlepszym przykładem. Gdyby kiedyś w przyszłośći (i to nieważne jakiej, za 200 czy za milion lat) ktoś wynalazł wehikuł czasu i się przenosił to byśmy przecież już o tym dziś wiedzieli.

Tak jak napisałem wyżej, wehikuł czasu polega na stworzeniu tunelu czasoprzestrzennego. Są teorie według których jest to możliwe, ale haczyk jest w tym, że trzeba od razu stworzyć cały kanał z wlotem i wylotem. Czyli jak zbudujemy taki tunel w 2100, to co najwyżej możemy się cofnąć do tego 2100. Choć są też fizycy, którzy twierdzą, że nie da się uniknąć paradoksów i prawa fizyki podróży zabraniają.

Co do obserwatorów z przyszłości których nie widzimy, to niektórzy uważają, że UFO są takimi oberwatorami, ale ja tam w UFO nie wierzę Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anj74 dnia Pon 0:20, 30 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trawa_morska
Człowiek Nauki


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 1:11, 30 Mar 2009    Temat postu:

anj74 napisał:
Czas to rzeka która płynie w jednym kierunku. Względność czasu polega na tym, że dla niektórych ta rzeka płynie szybciej, a dla niektórych wolniej. Cechą szczególną czasu w naszym świecie jest, w odróżnieniu od pozostałych trzech wymiarów przestrzennych, że można poruszać się w nim tylko do przodu - rzeką czasu można płynąć tylko z prądem, nigdy pod prąd. Płynięcie pod prąd wyglądałoby jak puszczenie filmu od tyłu - upuszczone rzeczy podnosiłby się z podłogi i leciały do góry, rozbite sklejałby się, itp. Nigdzie w naszym świecie, a też i w świecie Lost, czegoś takiego nie obserwujemy. Podróż w czasie polega na tym, że drobny strumyczek związany z podróżnikiem odrywa się od głównego nurtu i w tym samym momencie wpada do niego w innym miejscu. W naszym świecie potrzeba do tego tunelu czasoprzestrzennego. Nie wchodząc w szczegóły czy takie tunele są możliwe czy nie, jeśli by były, to podróże w czasie żeby uniknąć "paradoksu dziadka", muszą spełniać lostową zasadę "whatever happened, happened".


Zgadzam sie z takim opisem czasu jako takiego w ogole.
Natomiast ja okreslalam jako kolo (kolopodobne cos) nie tyle czas, co w uproszczeniu (ok, duzym) czas z perspektywy czlowieka.
Bo, gdy wezmiemy pod uwage podroze w czasie, to jest czas jako rzeka plynaca w jednym kierunku, jak i jest czas zycia danej osoby - czyli od momentu jej urodzenia dla niej czas jej zycia z jej perspektywy idzie do przodu, dni plyna do przodu, on robi sie coraz starszy niezaleznie, w jakim miejscu sie tej rzeki znajduje. Dlatego kolo o linii (na ktorej sa zapisane pewne wydzarzenia z jej zycia) poruszajacej sie w jednym kierunki, ktora w pewnym momencie spotyka sie i powiela. Wtedy nastepuje znikniecie/smierc danej osoby i jej czas zycia zaczyna sie od nowa.

Ogolnie ladnie z ta rzeka.

anj74 napisał:
Czyli przykładowo, jakby udało się nam przenieść do 1930, to nie uda nam się zabić Hitlera, bo wiadomo, że przeżył do 1945. Ale mogłoby się okazać, że niektóre osoby z jego biografii to my. Tak samo jak my możemy opisać przeszłość, choć była ona tworzona przez ludzi z wolna wolą dla których była teraźniejszością, to nie możemy już nic w niej zmienić. Oczywiście oglądając Lost trzeba pamiętać, że scenariusz serialu był pisany przez ludzi i tak jak w każdym scenariuszu mogą zdarzyć się wpadki.


Ok, przyklad z Hillerem fajny, dobrze wyjasnia teorie Daniela. Nie mozesz go zabic, bo i tak wiesz, ze nikt go nie zabil.
ALe ja mysle, ze tak jak z Benem zadziala Wyspa i nam chlopaczek nie zginie, tak, gdyby Saiyd dal mu takiego strzala w LA, to byl chlopal juz nie powstal.
Dla mnie logiczna jest idea ingerencji podczas cofania sie w czasie z filmu The Lake House czy jakos tak, polski tytul Dom nad Jeziorem. Kto nie widzial, moglby chociaz obejrzec po to, zeby zobaczyc alternatywna teorie od What happened, happend. Jak sie zasadzi drzewo w 1980, ktorego to drzewa wczesniej nie bylo, to gdy stoisz w tym samym momencie w tym miejscu, ale w roku 2005, to drzewo nagle pojawi sie przed Twoim nosem.


anj74 napisał:

Zgoda, każde wydarzenie ma swój skutek i przyczynę i swoja "teraźniejszość", ale przy podóżach w czasie na tą teraźniejszość może wpływać też przyszłość.


Podaj jakis przyklad, jak cos, co sie wydarzy dopiero w przyszlosci, moze miec wplyw na terazniejszosc.
Poza oczywiscie samym wynalezieniem mozliwosci podrozy w czasie.
I poza np tym - wsiadl do samolotu w roku 2004 i sie rozbil, dzieki czemu odkryl mozliwosc podrozy w czasie i sie przeniosl do roku 1977, ktora to jest moja terazniejszoscia i cos zrobil.
To nie jest wydarzenie z przyszlosci, ktore wplywa na przeszlosc, tylko przyczynowo-skutkowy ciag zdarzen nastepujacych w kolejnosci po sobie. Chodzi o to, ze z tej kolejnosci nic co sie zdarzylo pozniej nie wplywana to, co sie zdarzylo wczesniej. I chodzi o chronologicznosc wystepowania zdarzen, a nie chronologicznosc czasowa liczana od AD 0 do nieskonczonosci w gore.

No i na koniec maly offtopik (chociaz tak patrzac to wszystko co tu sobie ostatnio piszemy jest offtopem Cool )

Jorge> napisał:
Podróże w czasie są niemożliwe. I my jesteśmy na to najlepszym przykładem. Gdyby kiedyś w przyszłośći (i to nieważne jakiej, za 200 czy za milion lat) ktoś wynalazł wehikuł czasu i się przenosił to byśmy przecież już o tym dziś wiedzieli.


Ja wiem, ze tak tylko nastapilo z wybrancem Desmondem, ale skoro teoretyzujemy nie o Lost, ale o naszym zyciu, to moze gdy nastapila jakas ingerencja kogos z przyszlosci u nas, to zmienia sie od razu cale postrzeganie przez nas tej sytuacji.
I tak jak Desmond nagle uswiadomil sobie, ze spotkal sie z Danielem, tak nagle w naszej zbiorowej swiadomosci zmienia sie historia. I te ingerencje sa dla nas niezauwazalne.
Ale oczywiscie fizycy wyrzucili by taka teorie do kosza Razz

IMO, jezeli chodzi w ogole o mozliwosc podrozowania w czasie, to ja nie wierze, zeby to kiedykolwiek moglo nastapic.
Ale biorac pod uwage, ze jakis czas temu fizycy udowodnili, ze mozna byc niewidzialnym (w jakis tam sposob) to kto wie... Wink

EDIT:
Bigblackcock napisał:

Zgoda, każde wydarzenie ma swój skutek i przyczynę i swoja "teraźniejszość", ale przy podóżach w czasie na tą teraźniejszość może wpływać też przyszłość.


slowa autorstwa anj74, co u gory zostalo juz poprawione, sorry


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez trawa_morska dnia Śro 17:14, 01 Kwi 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Teorie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin