Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce
Welcome to the island - Namaste
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odcinek 06x17 - "The End"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Odcinki / Sezon VI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ostatniemu odcinkowi daje:
10
59%
 59%  [ 74 ]
9
9%
 9%  [ 12 ]
8
7%
 7%  [ 9 ]
7
3%
 3%  [ 4 ]
6
3%
 3%  [ 4 ]
5
4%
 4%  [ 6 ]
4
1%
 1%  [ 2 ]
3
3%
 3%  [ 4 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
1
7%
 7%  [ 9 ]
Wszystkich Głosów : 124

Autor Wiadomość
Dobos
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:04, 24 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
Ci ktorym sie podobalo - czyzbyscie uwierzyli Darltonom, ze tylko postacie i nic wiecej sie liczylo w serialu?

Oczywiście że nie, problem w tym że 6 sezon został spieprzony od samego początku, tego się już nie dało uratować. Biorąc pod uwagę to jak mnie finałowy sezon rozczarował, a po słabych odcinkach 15 i 16 nie oczekiwałem wielkiego widowiska otrzymałem odcinek który naprawde mi się podobał.

Cytat:
I jak mogliscie kupic bajeczke, ze stworzyli sobie druga linie przed odejsciem do nieba dla bialych?

Druga linia to fatalny pomysł, tak uważałem od samego początku i uważam nadal, jak nieraz pisałem jedyne wytłumaczenie jakie mógłbym zaakceptować to że jest to forma epilogu, wydarzenia po finale. Jak się okazuje takie właśnie wytłumaczenie otrzymałem, dodatkowo polane religijnym sosem który bardzo lubię. Lepszego pomysłu być nie mogło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noriko
Pasażer


Dołączył: 24 Lis 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiona

PostWysłany: Pon 18:20, 24 Maj 2010    Temat postu:

Świetny finał. Była akcja, ale też wzruszające momenty. Na plus, że nie były ckliwe. Wszystkie tajemnice nie zostały rozwiązane, ale za to kocham lost. Poza tym twórcy nie wypychali ich na siłę i moim zdaniem wyszło wszystko perfekt. No prawie :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elissa
Człowiek Nauki


Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:32, 24 Maj 2010    Temat postu:

Na szybko, bo czas mnie goni:

Odcinek typowo pożegnalny, uroniłam niemało łezek.
Bardzo podobała mi się historia w FS - bardzo zgrabnie ułożona od samego początku. Bohaterowie musieli znaleźć się w czyśćcu (?), żeby pogodzić się ze swoją śmiercią, i spotkać się ze sobą, bo za życia byli sobie bliscy. Teraz mogą przejść na wyższy poziom. Nie jest to dane im wszystkim - Ben jest na właściwej drodze, ale jeszcze nie jest gotowy, musi wcześniej pogodzić się ze swoją przeszłością. Inni są bardziej dalecy od "uwolnienia" - Ana-Lucia, Michael. Przynajmniej tak mi się wydaje ^^

Piękna ostatnia scena, z nawiązaniem do pierwszej sceny serialu i zamknięciem oka. Zaskoczył mnie Hugo jako Strażnik Wyspy, nie przepadam za nim, ale spoko, natomiast poświęcenie Jacka robi wrażenie. Bardzo dobrze wykreowali jego postać w tym sezonie.

Sympatyczne sceny, gdy bohaterowie przypominali sobie przeszłość.

Małe minusy - za długo, może za bardzo ckliwie, ale... tak naprawdę to niewielkie minusy, najważniejsze, że serial doczekał się dobrego zakończenia, które można interpretować po swojemu Smile

6 sezon bardzo mi się podobał, choć dostrzegam pewne wady, w zasadzie całemu serialowi można niejedno zarzucić. Najbardziej drażni mnie przewaga jednych bohaterów i ich wątków (na ogół tych słabszych) nad resztą (na ogół tymi ciekawszymi). Ale cóż... twórcy skonstruowali serial po swojemu, nieraz też zapewne musieli się ugiąć przed opinią widzów/nakazem szefów stacji.

W tej chwili nie chce mi się narzekać Smile Było bardzo dobrze i szkoda, że to już koniec.
Dzięki, twórcy Lost! :padam:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sirVir
Pasażer


Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:19, 24 Maj 2010    Temat postu:

Specjalnie się zalogowałem, żeby wkleić ten komentarz:

[link widoczny dla zalogowanych]

Tyle, jeżeli chodzi o to "zakończenie"...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sirVir dnia Pon 19:22, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wilkstepowy
Przyjaciel Forum


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1748
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiona

PostWysłany: Pon 19:21, 24 Maj 2010    Temat postu:

Yyy a ja nie wiem co mam myśleć.
Z jednej strony wzruszył mnie z drugiej pamiętając wszystko co działo się we wszystkich sezonach, stwierdzam:co to miało być? I wydaje mi się, że twórcy poszli po najmniejszej linii oporu. Ja o śmierci rozbitków i czyśćcu pomyślałam, powiedzmy w 3 sezonie, a im było ich więcej powoli odchodziłam od tej myśli. Jestem zła, za dużo mi się kłębi w głowie, muszę przemyśleć na spokojnie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wilkstepowy dnia Pon 19:23, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
john
Rozbitek


Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:40, 24 Maj 2010    Temat postu:

Jeszcze żaden serial ani film tak mnie nie wzruszył jak dzisiejszy finał lostów. Ocena może być tylko jedna 10/10. Najbardziej chytały za serce momenty gdy Sobie wszystko przypominali, no i oczywiście finałowa scena pozostanie w mej pamięci do końca życia. Motyw z zamykającym się okiem Jacka niesamowicie klimatyczny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
germanie2006
Pasażer


Dołączył: 08 Wrz 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:50, 24 Maj 2010    Temat postu:

....

Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez germanie2006 dnia Pon 23:08, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 19:55, 24 Maj 2010    Temat postu:

Na temat odcinka:

10/10? Oczywiście, że tak :]

Amazing, amazing i jeszcze raz amazing. Wolałbym na zakończenie takiego serialu jakiś cziflanger (jakkolwiek się to pisze Razz ), ale takie też mnie usatysfakcjonowało. Ale po kolei:

1. Okazuje się, że Frank i Richard żyją. Co do Franka to ok, ale z Richardem mi się nie podobało. W końcu tak oberwał, że na moje oko nie miał prawa przeżyć. Ale przymknąłem to swoje oko i rozkoszowałem się odcinkiem, bo w końcu ostatni

2. Scena walki Flocke'a z Jackiem- genialna. Te ujęcia z lotu ptaka, ten deszcz.... To była najlepsza scena finału. Wogóle wszystkie sceny przy walącej się Wyspie i w deszczu byłby niesamowicie zrobione, wielki + dla twórców

3. ostatnie sceny odcinka bardzo wydłużone, co też wywołało u mnie lekki niesmak. Mogli już skrócić tą końcówkę, bo na dłuższą metę stawało to się nudne. Ale na szczęście nie zniesmaczyłem się tak bardzo, bo przez wzystkie ostatnie sceny cieszyłem się, że miałem rację w sprawie flashzaświatów. Widziałem to rozwiązanie jako jedyne możliwe i co? Właśnie takie pokazali nam twórcy i dzięki temu jestem bardzo uraadowany finałem Very Happy

4. No i ostatnia scena.... Fenomenalna. Jack umiera w tym samym miejscu w którym obudził się na Wyspie, tylko zamiast rozbijająceo się samolotu jest odlatujący samolot. Serial rozpoczął się jak jack otwierał oko, a zakończył się na jego zamknięciu. czy to nie genialne Wink ?

A i tak nie lubiłem tego bohatera, haha Razz

Dobra, to tyle. Nie rozpiszę się za dużo, bo nie trzeba tu wiele pisać. Ostatnie sceny powiedzą wszystko, mimo, iż też nic w nich nie mówią.

Na temat całego serialu:

Serial Zagubieni był najlepszym serialem, jaki raczyłem oglądać. Swój sukces zawdzięczł niesamowitej fabule, ciekawych postaciach, wspaniałemj muzyce i co najważniejsze: zaskakującymi scenami. To, co przeżyłem podczas końcówki "Szóstego zmysłu" to nic w porównaniu ze sceną porwania Walta. Twórcy mogli tak mnie zaskoczyć, że jak to powiedział Jacob do Jimmiego:

"Serial Cię zmiesza, sfrustruje, aż w końcu się w nim zakochasz"

I właśnie to dopadło mnie. Fabuła była tak ciekawie skonstruowana, że pomiędzy sezonami miałem sporo pomysłów na temat dalszej części. Tak zaczałem tworzyć fanficki i teorie, co jeszcze bardziej podniosło moje zaciekawienie serialem. Obecnie mogę pochwalić się, że znam na pamięć tyutły i cenryczność wszystkich odcinków serialu, a także mogę streścić fabułę każdego odcinka.


Mimo wszystko LOST nie stronił od błędów. niektóre były bardzo zauważalne i powodowały odrzucenie, przez co w niektórych momentach serial spadał na drugie, albo i trzecie miejsce ulubionych serialów. Na szczęście okazało się, po kolejnym obejrzeniu seriali 2. i 3., że mimo to są rzeczywiście gorsze od LOSTa i serial powrócił ostatecznie na miejsce nr 1.

A teraz sezonowo:

I sezon:

Z początku myslałem, że to serial typu Amazon, czyli typowy survival bez fantastycznych wątków. Jest to bez wątpienia najlepszy sezon, gdyż najbardziej trzymał się klmiatu survivalowego, który przyciągnął mnie do tego serialu.

II sezon:

Równiez bardzo dobry, z mocnymi shokerami i dobrym klimatem.

III sezon:

Tutaj zniknęły mocne shokery, ale co począć, to już trzeci sezon. Tutaj też ostatecznie przekonałem się, że jest to serial Sci-Fi i pogodziłem się z tym. W końcu jak inaczej mogl i wyjaśnić tajemnice, które już wytworzyli....

IV sezon:

W tym momencie pożegnaliśmy się ze starym klimatem serialu. Sezon był dobry, ale dzieliły go lata świetlne od sezonów I, II i III. Rozpoczeła się nowa trylogia, na pewno gorzsza, ale przynajmniej zawierająca odpowiedzi na to, co już mieliśmy. No i był Daniel Faraday, genialnie napisana postać.

V sezon:

W tym sezonie pogorszyły się ujęcia. Jakość pracy kamery znacznie spadła, no i pojawiły się wątki, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że w tym serialu wszystko jest możliwe.

VI sezon:

Złych ujęć ciąg dalszy. Na szczęście sezon zawierał mnóstwo odpowiedzi i nawiązań do poprzednich sezonów, co czyniło go przyjemnym w odbbiorze. No i oczywiście były moje zaświaty, czyli flashsideways :hyhy: . Oczywiście nie wszystkie zagadki zostały rozwiązane, ale to przeciez jest konwencja LOST: pytania i tajemnice. Taki musi być serial do ostatniej sekundy.

Na koniec napiszę, że... No cholera, nie wiem co napisać na zakończenie. Serial był genialny i tyle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Pon 20:05, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
john
Rozbitek


Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:59, 24 Maj 2010    Temat postu:

germanie2006 napisał:
finał pokazał w dobitny sposób, że całą mitologię losta, tajemnice wyspy, nasze teorie można w tym momencie roztrzaskać o kant d**y, wszystkie te rzeczy były dodatkiem, które miały utrzymać, jak najdłużej widownię przy telewizorach, która to kupowała (w tym ja), od początku darlotowie nie mieli pomysłu, jak na to wszystko odpowiedzieć, tworzyli tylko coraz to nowe zagadki, żeby abc i fani byli zadowoleni, właśnie o to mam do nich żal, od początku do końca była to spirala kłamstw, finał bardzo melodramatyczny, bo tak najłatwiej, bezczelnie już nawet na nic odpowiadali, podsumowując, gdybym wiedział jak to się wszystko zakończy, w ogóle nie zacząłbym oglądania lost


Zastanów się przez chwilę co napisałeś. Wszystko miało swój cel, większość tajemnic i tak została rozwiązana przed finałem, to że na końcu pokazali ich w ''czyśccu'', to tylko dlatego że tam i tak każdy by w końcu trafił. Lepiej nie mogli zakończyć. Oczywiście kazdy ma swoje zdanie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ace
Przyjaciel Forum


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 3570
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 20:14, 24 Maj 2010    Temat postu:



tyle w temacie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bodzio
Przyjaciel Forum


Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3485
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 170 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 20:19, 24 Maj 2010    Temat postu:

Jak obejrzałem rano, to mi się nie spodobało. Myślałem, że to tylko pierwsze wrażenie.
Pokrótce "przebiegłem" jednak po południu po odcinku i, kurczę, nadal jestem rozczarowany. Finał serialu, a czasem wygląda jak pierwszy lepszy zapychacz. Akcji, napięcia, właściwie nie było. Przesłodzone to jednak, i chyba na siłę próbujące wzruszyć widza. Błyski z ziemskiego życia same w sobie były fajne, tylko czemu tak długie i w takim natężeniu? Rozumiem, że to serial o ludziach i o ich historii, ale mimo wszystko czuję jakby wypełniano tym czas, co by dobić do 100 minut. Żeby tylko te 20 dodatkowych z wydania DVD nie okazało się być kolejnymi przebłyskami albo scenami klejenia samolotu taśmą.

Nie łudziłem się, że rozwiążą jakoś szczególnie dużo zagadek, ale właściwie nic nie zostało wyjaśnione. Postać Flocke'a była jednym z największych plusów tego kulejącego sezonu, a tutaj została potraktowana po prostu wrednie - główny bad guy serialu, który latał po wyspie od czasów pierwszego sezonu, który był taką zagadką, który był kreowany na takiego mocarza - ginie sobie w połowie odcinka po spadnięciu ze skarpy. Dobra, przyczynił się do późniejszej śmierci Jacka, ale spodziewałem się bardziej epickich akcji z tą postacią w roli głównej. Doczekałem się za to epickiego ujęcia:

Flocke był niczym ogromny balon, który, nadmuchiwany długi czas, pękł z hukiem w tym finale. No bo żeby nawet raz nie pokazali w finale postaci Dymu?

Bardzo nieprzemyślany odcinek i najgorszy finał ze wszystkich. Poza końcówką i sceną z Juliet i Sawyerem, które wzbudziły we mnie jako takie emocje, nie ruszył mnie - a przy poprzednich sezonach nie potrafiłem usiedzieć w miejscu.

Nie będę jednak najeżdżał na Darltonów i mówił, że są nikim - bo nie są. Stworzyli kawał dobrego serialu, mieli kupę świetnych pomysłów, szkoda tylko, że nie potrafili z nich wycisnąć tego, co trzeba. Przygodę z Lost i tak uważam za udaną, do pierwszych sezonów będę wracać z pewnością. Chociaż teraz już tęsknie za tymi czasami, gdy oglądałem kolejne odcinki nie wiedząc, jak się to wszystko skończy - bo wiedza ta jakoś wcale mi teraz nie pomaga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smutek
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 20:20, 24 Maj 2010    Temat postu:

Nie ocenię. Nie mam pojęcia jak.
Może są pewne nieścisłości w całym serialu, nie tyle brak odpowiedzi co brak konsekwencji. Może też nie było odpowiedniego balansu bohaterowie/mitologia w końcówce,
ale to i tak

NAJLEPSZY SERIAL JAKI WIDZIAŁEM W ŻYCIU!

to tyle Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MiLena
Cicha Woda z Wyspy


Dołączył: 11 Paź 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiona

PostWysłany: Pon 20:28, 24 Maj 2010    Temat postu:

...
...
Że niby co...?

Chyba wolałabym cofnąć czas i nigdy nie obejrzeć tego finału. Sorry, ale śmiech na sali. Jak w ogóle pomyślę sobie o pierwszych trzech sezonach i zestawię je z zakońćzeniem serialu to to jest tak dziwne uczucie, że masakra. To tak jakby zjeść najsmaczniejszy kotlet ever i dowiedzieć się, że był z psa.

Nie jestem jakaś głupsza - widziałam jak wygląda VI sezon, nie liczyłam na jakieś fenomenalne odpowiedzi, ale to jest dno. Sorry. Zrobili TAKI serial, mogli go zakończyć na milion sposobów, a wybrali taki berał. To tak jakby się okazało, że to wszystko sen Jacka / schiza Hugo lub inna sto lat temu wymyślona i porzucona przez fanów opcja. Rozwiązanie najsłabsze z najsłabszych.

Flashe to szósty zmysł był. Tyle.

Fajne motywy to sceny, w których bohaterowie przypominają sobie życie na wyspie. Serio, Sun/Jin i Kate/Claire wymiatali. Wzruszyłam się, ale jeśli mam być całkowicie szczera to to chyba jedyna rzecz na plus.
Reszta finału mi wisiała. Miles z ekipą z samolotu fajnie budowali napięcie, ale biorąc pod uwagę końcówkę to cała ta akcja była zupełnie nieistotna.

I teraz rzecz, której nie rozumiem. Wg tego co widzieliśmy flashe to taka poczekalnia / czyściec i każdy z bohaterów sam sobie to jakoś układał. Ok.
Sayid rozwalił kilku gości nawet w czyśćcu (?!?!?!?! typ serio musi to lubić), a mimo to idzie 'w stronę światła' razem z resztą...? W sumie, to co za różnica? -.-'

Powiem tak, szkoda mi. Szkoda mi takich wspaniałych wątków, postaci i mitologii zakończonych w tak banalny sposób. Przykro mi, że kiedy będę chciała wrócić do tego serialu, to mimowolnie będę pamiętała o tej zwalonej końcówca. Pamiętacie jaki to był fun na początku, jak się wyłapywało każdy smaczek, każdą jedną rzecz w przekonaniu, że wszystko ma zanczenie w szerszej interpretacji? Zwyczajnie mi tego żal, bo serial był najlepszym jaki oglądałam.
4/10.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Raven
Przyjaciel Forum


Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 3754
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Widzewska Łódź
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 21:08, 24 Maj 2010    Temat postu:

Koniec najlepszego serialu jaki w życiu widziałem, mimo niespecjalnie dobrego zakończenia. Szkoda że serial aż tak bardzo się zmienił przez te wszystkie sezony. Mam wrażenie że oglądałem dwa różne seriale. Sezony 1-3 o rozbitkach próbujących przeżyć na dzikiej wyspie i o tajemniczym projekcie Dharma. Sezony 4-6 to serial o podróżach w czasie i walce białego z czarnym. Wolałem tą pierwszą wersję, to w niej się zakochałem. Zakończenie dziwne, ale tego można się było spodziewać. Szkoda że to już koniec. Na pewno minie dużo czasu nim zostanie zrobiony serial równie dobry jak ten. W odcinku były dłużyzny to prawda. Ale to zakończenie sprawiło że łezka zakręciła się w oku. Z racji tego że jestem twardym facetem to nie płakałem ale byłem troszeczkę wzruszony. Sceny z poprzednich sezonów gdy bohaterowie przypominali sobie to co się działo na wyspie sprawiły że znów byłem 13 latkiem siedzącym z nosem w ekranie i 'połykającym' każdy szczególik tego serialu. Dam ocenę 10/10 ale nie za ten odcinek jako taki tylko za te wszystkie chwile spędzone z Lost.

A teraz kilka pytań:
-Frank,Miles,Sawyer,KAte,Richard i Claire przeżyli?
-Des, Hurley i Ben pozostali na wyspie?
-Co z magicznymi mocami Walta?
-Kto zbudował 'serce; wyspy?
-Dymek nie mógł użyć oślego koła?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lestek_morcha
Pasażer


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 21:15, 24 Maj 2010    Temat postu:

Caly sezon po prostu rozczarowal. Poziom byl bardzo mierny, porownujac z reszta sezonow no naprawde nie ma czego porownywac. Porzucono te cale tajemnice z fizyką razem z postacią Daniela a zamiast tego dali zrodelko. Po prostu merytorycznie ten sezon padł, a ten odcinek jest tego swiadectwem.
Nie chce sie specjalnie do czegos przyczepiac, po prostu zauwazcie, w tym sezonie jakos nic nas nei zaskakiwalo tak jak wczesniej, a wlasnie to w tym powinno najbardziej! To powinna byc kulminacja wszystkich dotychczasowych niespodzianek. Wyszlo zupelnie odwrotnie, naciąganie, żenująco. Przykro mi, bo np ze wzgledow technicznych niedawno bylo zakonczenie sezonu housea porownajcie sobie jaka przepasc w solidnosci obrazu.
Naprawde najbardziej szkoda mi tej tajemnicy, watpliwosci, ciarek na skorze chociazby jak charlotte krzyczala this place is dead i wiele roznych innych sytuacji.
Szkoda tej fizyki, zupelnie zostala porzucona, a musze przyznac ze nawet dzieki temu serialowi troche bardziej sie nią zainteresowalem. A tu nagle buch i wszystko co bylo naprawde solidnie wyrpacowane zginelo w naiwnej bajkowej historyjce.

Dziekuje za te 5 sezonów, za 6 oni jeszcze przeproszą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
john
Rozbitek


Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:18, 24 Maj 2010    Temat postu:

White Raven napisał:

A teraz kilka pytań:
-Frank,Miles,Sawyer,KAte,Richard i Claire przeżyli?
-Des, Hurley i Ben pozostali na wyspie?


Jest tak jak piszesz, ale koniec końców i tak trafili w jedno miejsce (przynajmniej Sawyer, Kate, Des, Hurley i Claire), nazwijmy je ''czyśccem'', skąd ''ruszyli dalej''.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez john dnia Pon 21:20, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stach
Przyjaciel Forum


Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 2482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 21:19, 24 Maj 2010    Temat postu:

ogólnie jestem zadowolony z finału i z całego serialu, nie żałuje żadnej minuty poświęconej na oglądanie LOST i na związane z tym rzeczy Wink

ale

nie mam pojęcia o co chodziło w tym serialu Razz nie do końca go nie ogarnąłem


wychodzi na to że myślą przewodnią był hardcore ? Very Happy najbardziej hardcorowy sezon to 5 Razz, ale inne ofc nie wiele odstawały Wink



dodam jeszcze że niektórzy z Was trochę mi rozjaśnili kilka spraw za co dziękuje

tyle na razie, później może coś więcej napisze Wink

pozdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
palinnka
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubatówka
Płeć: Zagubiona

PostWysłany: Pon 22:19, 24 Maj 2010    Temat postu:

od IV sezonu się nie odzywałam.. czekałam chyba na koniec serialu. I muszę powiedzieć, że coś jakby we mnie pękło, jak pomyślę, że to już koniec... 6 lat Neutral

Jak patrzyłam na ostatnią scenę (nie licząc wielu łez) to pomyślałam, że ten samolot to Oceanic 815 i że wszystko zacznie się od początku. Ale to był odlatujący z wyspy samolot.

Piękne sceny 'przypominania' sobie przez bohaterów wyspy. Właściwie to już nie wiem czy życie na wyspie było tym "prawdziwym" czy to drugie? Pomieszanie z poplątaniem.. Ale ostatnia scena naprawdę pięknie pokazuje koniec serialu.

Cały serial myślałam, że Kate jednak z Sawyerem będzie a tu taki zaskok Smile ale to raczej na plus, że z Jackiem Smile

Zamiast odpowiedzi mam masę kolejnych pytań ale cóż Smile to jest urok LOST'a...

Mimo wszystko, jestem zadowolona z finału i wydaje mi się, że było to dobre posunięcie twórców. Zawsze będę kochać LOST Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Janek
Moderator


Dołączył: 14 Wrz 2006
Posty: 1558
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Radom/Kraków
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 22:31, 24 Maj 2010    Temat postu:

Aż doszedłem do wniosku, że napiszę parę słów o tym dlaczego finał LOSTa to kicha.

Po pierwsze - twórcy napisali odcinek, który może i był dobrym finałem, ale wyłącznie 6. sezonu. Miałem wrażenie, że całą uwagę skupili na tym co się działo po drugiej stronie lustra, zapominając, że widzowie przede wszystkim od tylu lat kochali ten serial za wydarzenia na wyspie. Zostały one zmarginalizowane i przedstawione w jakiś tani, nieprzemyślany i płytki sposób. Postacie straciły raptem wszystkie barwy. Tak jakby w 6. sezonie każdy odcinek był napisany przez kogo innego, kto miał inną wizję zachowania każdego z bohaterów. Zaczynając od Bena, który wyglądał jak jakaś marionetka. Raz zabija jak stary manipulator, raz ratuje Hugo i robi z siebie babę w końcowych scenach przy jaskini. Rozumiem przemiany bohaterów i inne dyrdymały, ale to jest jawna niekonsekwencja i kpina.

Kolejną sprawą są nieprzemyślane wątki, które okazują się zupełnie nielogiczne i niedokończone. Chociażby wątek Richarda, który w połowie sezonu ma "swój" odcinek, nakreślający nam jego historię, możemy się wczuć w jego życie, w jego doświadczenie, ale w dwugodzinnym finale jego postać została zrzucona do całkowitego marginesu, gorzej niż balast. Podobny los spotkał Desmonda. Najlepsze odcinki Losta były nacechowane jego grą emocji, jego upartym dążeniem do zjednoczenia z Penny. W finale natomiast jego cała dotychczasowa historia zostaje wymazana. Jego postać jest płaska i bez jakichkolwiek emocji pozostaje przyglądać się jego poczynaniom. Niestety w ten sposób zostały spłycone wszystkie postaci: Sawyer, Miles, a nawet poczciwy Hurley. Serial miał być o ludziach z krwi i kości, z którymi mogliśmy się utożsamiać, mogliśmy ich polubić albo znienawidzić. Po obejrzeniu wyłącznie 6. sezonu, do nikogo nie zapałałbym jakimikolwiek emocjami. Przykre.

Jak już powylewałem żale na "atrakcje", którymi nas obdarowali scenarzyści na wyspie to przenieśmy się teraz do WIELKICH FLASHSIDEWAYSÓW. 16 odcinków pokazywania alternatywnych historii ludzi, akcja ślimacząca się przez większość z nich. Powiedzcie szczerze - czy to było potrzebne? Czy nie wystarczyły sceny, które nam pokazano w finale, żeby zakapować, przemyśleć, przetrawić i wysrać całą papkę o "wyobrażeniu sobie lepszego życia w którym wszyscy razem się spotkają"? Jakby wrócili z jakiejś kolonii czy obozu harcerskiego... Powiedzcie szczerze, czy te całe flashe były jakimkolwiek odniesieniem do całej serii LOST? Do 5 cholernie dobrych sezonów i jednego gniota zrobionego na pożywkę amerykańskich kmiotów? Czy o to naprawdę chodziło w 6 dotychczasowych seriach? Czy po to Inni porywali dzieci? Czy po to DHARMA ratowała świat? Czy po to Ben przesunął wyspę? Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Owszem miło zobaczyć ich wszystkich razem, tuż przed tym jak wspaniałomyślnie rozpłyną się w nieskończonym świetle, ale jak to się ma do wyspy? Cała akcja z flashy mogłaby by być fajnym jednoepizodowym spin-offem, ale nie zakończeniem... Niech mi ktoś jeszcze wyjaśni jaką rolę w tej całej szopce miał w końcu Desmond? Jakiś anioł śmierci? Co go tak cieszyło kiedy Widmore na wyspie potraktował go tysiącami Faradów? Zobaczył, że po śmierci jest "beta-niebo" w którym można się spotkać ze znajomymi i powspominać stare czasy?


Żenada, żenada, żenada. Czuję się nabity w butelkę. Okazało się, że wszystko co tak bardzo mnie emocjonowało przez tyle lat było tylko stekiem nowych intrygujących wątków nie mających jakiegokolwiek pokrycia w fabule.
Cóż...

Pozostaje się cieszyć pięcioma świetnymi sezonami i okłamywać siebie, że 6. nigdy nie powstał.

NAMASTE i fuck darlton!


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Olgierd
Matematyk Inicjatywy DHARMA


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KMR
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 23:09, 24 Maj 2010    Temat postu:

Serdecznie chciałbym podziękować twórcom serialu "Zagubieni" za zniszczenie mojego dzieciństwa.

Nie jestem w stanie zliczyć nocy, podczas których jako dzieciaczek gdybałem i snułem teorie o wątkach, które miały być wyjaśnione. A jednak nie zostały. Czuję jedną wielką pustkę. Tymbardziej, że był to pierwszy finał sezonu przy którym nie czułem ani napięcia ani podniecenia. Nie potrafię opisać jak bardzo jestem zażenowany. Elo.

P.S : Fajnie było poznać tylu ludzi na tym forum.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Odcinki / Sezon VI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin