Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce
Welcome to the island - Namaste
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Whatever happend, happend - przyczyny czy skutki ?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Teorie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robinson Cruzo
Mieszkaniec Plaży


Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Skądinąd

PostWysłany: Pią 13:02, 20 Mar 2009    Temat postu: Whatever happend, happend - przyczyny czy skutki ?

Witam

Po obejrzeniu wczorajszego odcinka zastanawia mnie prawdziwość Danielowskiego "Whatever happend, happend", a dokładniej czy odnosi się ono do całego ciągu zdarzeń czy tylko ich skutków. Widzieliśmy jak Sun i Lapidus w teraźniejszym czasie odwiedzili Baraki, które ani nie przypominają tych, które opuścili najpierw Inni w 3 sezonie, a potem Rozbitkowie po inwazji Keamego. Myślę, że twórcy celowo ukazali nam te wszytkie tablice Dharmy i jej loga na drzwiach oraz pamiątkowe zdjęcia, aby uzmysłowić nam, że nie jest to to samo miejsce, które znamy z poprzednich sezonów. Sam Faraday neguje mozliwość powstania alternatywnej rzeczywistości i jeżeli ta teoria jest prawdziwa to Baraki z "Namaste" nie znajduja się w jakimś równoległym świecie. Tak więc sytuacja zastana w barakach przez Sun i Lapidusa jest konsekwencją wydarzeń, które rozegrały się w przeszłości. Tak więc wychodzi na to, iż można wpływać na poszczególne wydarzenia w przeszłości, ale skutek w przyszłości będzie i tak taki sam. Wydaje mi się, że Czystka jednak nastąpiła, ale jej przebieg był zupełnie inny od tego co widzielismy w retrospekcjach Bena w 3 sezonie. Być może sam Ben nie miał w niej tak wielkiego udziału i nie udało mu się zdobyć przewódźtwa Innych, dlatego nie zaskłotowali oni Baraków.

Podobne podejście do zmiany przyszłości było przedstawione w serii "Terminator", gdzie bohaterowie w każdej części zmieniali przyczyny wybuchu wojny, ale skutek czyli sama wojna zawsze pozostawał niezmienny.

Zapraszam do dyskusji na temat różnych nieścisłości, teori i tym podobnych rzecz Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Funk
Mysliwy


Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 13:11, 20 Mar 2009    Temat postu:

coś w tym jest mogą zmieniać przeszłość, ale i tak pewnych rzeczy się nie da:), mam nadzieję że szybko zostanie to wyjasnione w serialu..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kzysiek
Zbieracz Owoców


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 15:10, 20 Mar 2009    Temat postu:

Podoba mi się ta teorie, można zmienić ciąg wydarzeń ale skutek pozostanie ten sam, trafiłeś w punkt myślę, no ale zobaczymy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kameleon30
Cicha Woda z Wyspy


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

PostWysłany: Pią 16:51, 20 Mar 2009    Temat postu:

teoria mi sie podoba. jedno zastrzezenie - kto decyduje o tym co jest ciagiem wydarzen a co skutkiem? dla jednego to co wydarzylo sie pomiedzy punktami start i koniec jest juz samo w sobie jakims najwazniejszym wydarzeniem. I zmiana tego w gruncie rzeczy jest juz powazna zmiana przyszlosci.
Ja zbudowalem taka mala mini teorie - po przekreceniu kola przez Johna przestaly wystepowac skoki w czasie i rozbitkowie moga juz zmieniac przyszlosc. Do tej pory gdy ktorys z nich zblizal sie do proby zmiany przyszlosci nastepowal flash i lipa, jedynie Faraday'owi sie udalo polowicznie z brotha' Smile Mysle ze gdyby np. Sawyer nie zawierzyl tak fizykowi i sprobowal cos zmienic to mogloby mu sie udac. Teraz rozbitkowie moim zdaniem pisza nowa przyszlosc - ciezko sobie wyobrazic ze nikt ich z Innych nie poznal w 3 sezonie. przeciez mieli dostep do zdjec dharmy itd, ben na pewno pamietalby heroicznego lafleur, saida.... No chyba ze od poczatku ich znal i tylko udawal Smile
Tak czy inaczej czekam na rozwiazanie tej ciekawej zagadki i umilam sobie czas czekania na kolejny epizod gaworzac tu przy cieplej strawie i popitce Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bigblackcock
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mam wiedzieć
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 18:54, 20 Mar 2009    Temat postu:

Myślę że chodzi tu o wojnę między Benem i Widmorem i o zasady o których mówił Ben: gdy zostaną złamane, zmienia się przyszłość. Może Widmore pomagał Locke'owi i o6 wrócić bo miał nadzieję że zmienią oni zasady i uchronią go przed wygnaniem z Wyspy. Zasady się zmieniły - widać to po Othersville w "Namaste". Dharma została wybita, ale w inny sposób.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anj74
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 20:09, 20 Mar 2009    Temat postu: Re: Whatever happend, happend - przyczyny czy skutki ?

Robinson Cruzo napisał:
Witam
Po obejrzeniu wczorajszego odcinka zastanawia mnie prawdziwość Danielowskiego "Whatever happend, happend", a dokładniej czy odnosi się ono do całego ciągu zdarzeń czy tylko ich skutków.


Być może Daniel się mylił, ale ja tam wierzę w naszego fizyka. Zapominacie, że Faraday sam podał wyjątek od zasady "Whatever happend, happend". Ten wyjątek to Desmond. Myślę, że Des w zmienianiu przeszłości odegra jeszcze jakąś większą rolę, niż tylko przekazanie wiadomości Hawking z której i tak na razie nic nie wynikło - Eloise przygotowałaby powrót na wyspę i bez tej wiadomości. Uważam, że d;a tak mało spektakularnej sprawy nie warto byłoby wprowadzać osobnych reguł dla Desmonda.

Mam nadzieję, że te zmiany przeszłości zostaną jakoś dobrze uzasadnione. Zasada "whatever happend, happend" ma jedna podstawową zaletę - eliminuje paradoks ojca - co się stanie, jeśli podczas podróży zabijemy własnego ojca, zanim zostaliśmy poczęci? Albo co by się stało gdyby jeden z naszych rozbitków wkurzył się i ukatrupił małego Bena?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kameleon30
Cicha Woda z Wyspy


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3

PostWysłany: Pią 20:14, 20 Mar 2009    Temat postu:

tak ale ta zasada ma tez spora wade - wszystko sie zapetla, skoro to co sie stalo to sie stalo i jest tylko jedna linia czasu to nie powinnismy juz chyba widziec wg tej teorii nowych wydarzen z terazniejszosci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sonny15x
Cicha Woda z Wyspy


Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 11:21, 21 Mar 2009    Temat postu:

Faraday pewnie przybiegnie w odcinku "Variable" do baraków (w takim stanie jak zawsze on" i opowie Sawyerowi i reszcie czego się dowiedział o wyspie no i będzie znów się kontaktował z Desmondem (jak w Cosntans) - off top, ale myślę że w odcinku Variable dowiemy się WSZYSTKIEGO o tych zawirowaniach i zmianach przyszłości.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sonny15x dnia Sob 11:24, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAD
Moderator


Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 2010
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 67 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: URS
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 22:24, 21 Mar 2009    Temat postu:

Eeee. Nie ma różnicy pomiędzy biegiem wydarzeń a "skutkami". Efekt motyla się kłania. Jednak jak widzieliśmy na przykładzie Desmonda, bieg wydarzeń może ulec zmianie. Powinniśmy się więc zastanowić czemu jest taki "unikanie wyjątkowy".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brotha
Człowiek Nauki


Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Znienacka
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Sob 23:53, 21 Mar 2009    Temat postu: Re: Whatever happend, happend - przyczyny czy skutki ?

Robinson Cruzo napisał:
Wydaje mi się, że Czystka jednak nastąpiła, ale jej przebieg był zupełnie inny od tego co widzielismy w retrospekcjach Bena w 3 sezonie. Być może sam Ben nie miał w niej tak wielkiego udziału i nie udało mu się zdobyć przewódźtwa Innych, dlatego nie zaskłotowali oni Baraków.


Na temat głównej teorii, się nie wypowiem, bo powiedzieliście już wszystko, co do Czystki jednak, to wątpię by nasi rozbitkowie mieli aż tak duży wpływ na tą sytuację, ponieważ do Czystki doszło, o ile pamiętam, ponad dekadę później od okresu w którym przebywają obecnie nasi rozbitkowie. Być może spotkanie z nimi miało jakiś wpływ na małego Bena lub na zaostrzenie sytuacji pomiędzy Dharmą a Innymi, nie wydaje mi się jednak byśmy mieli okazję zobaczyć, jak sama Czystka przebiegała. Prawdopodobnie, zanim do niej dojdzie, rozbitkowie powrócą do "właściwego" czasu.

Co do unikalności Desmonda to nie mam bladego pojęcia. Biorąc pod uwagę to, że wystąpił w ledwie 4 odcinkach tego sezonu, mam niezbyt miłe wrażenie, że scenarzyści starają się trochę na siłę dorobić tej postaci jakiś nowy wątek, ponieważ pomysły im się wyczerpały od momentu gdy wrócił do Penny. Jako, że Des jest jednym z moich ulubionych bohaterów, cieszy mnie, że został, wolałbym jednak, żeby jego dalsza rola w serialu miała jakiś sens.

W dodatku, wszystko wskazuje na to, że w najbliższym odcinku też go nie zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trawa_morska
Człowiek Nauki


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:01, 22 Mar 2009    Temat postu:

Wyspa jeszcze nie skonczyla z Desmondem, wiec pewnie czeka go jakas wazna misja, nie masz sie co martwic Smile
Bedzie to mialo sens i na pewno nie bedzie wprowadzeniem na sile. i nie wierze, zeby pomysl na Desmonda po powrocie do Pen sie skonczyl tworcom, na pewno wszystko jest dla niego dokladnie zaplanowane Wink

Jezeli wierzyc Danielowi (a nie mamy powodu nie wierzyc) to byc moze znak Dharmy na baraku w 2007 roku i ogolny marny widok wioski jest tym, co MIALO sie zdarzyc. W sensie wydarzenie, ktore do tego doprowadzilo. Nigdzie nie bylo powiedziane, ze "whatever happend, happend" musialo wydarzyc sie poprzez ludzi aktualnie zyjacych w swoim czasie w sposob naturalny od narodzin.

Tym bardziej, ze Saywer i spolka zrobili juz pare rzeczy diametralnie wplywajacych na bieg wydarzen...

A wyjatkiem od "whatever happend, happend" jest jedynie Desmond i ja w to wierze. Jeszcze sporo namiesza - w pozytywnym znaczeniu tego slowa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez trawa_morska dnia Nie 16:02, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Otherwoman
Zbieracz Owoców


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiona

PostWysłany: Nie 18:35, 22 Mar 2009    Temat postu:

Wydaje mi się, że ta sytuacja moze wyglądać trochę tak, jak śmierć Charliego. Charlie "ginął" na kilka różnych sposobów, ale i tak jego śmierć była nieunikniona. Tym samym znów pojawia się pojęcie przeznaczenia...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Otherwoman dnia Nie 18:35, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anj74
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 21:17, 22 Mar 2009    Temat postu:

Otherwoman napisał:
Wydaje mi się, że ta sytuacja moze wyglądać trochę tak, jak śmierć Charliego. Charlie "ginął" na kilka różnych sposobów, ale i tak jego śmierć była nieunikniona. Tym samym znów pojawia się pojęcie przeznaczenia...


O właśnie, dobry przykład podkreślający wyjątkowość Desmonda. Co prawda ostatecznie nie udało mu się uratować Charliego, ale chyba ze trzy razy odwrócił przeznaczenie i sprawił, że jego śmierć nie poszła na marne, tak jakby się stało gdyby zginął np. od pioruna.

Brotha napisał:
Biorąc pod uwagę to, że wystąpił w ledwie 4 odcinkach tego sezonu, mam niezbyt miłe wrażenie, że scenarzyści starają się trochę na siłę dorobić tej postaci jakiś nowy wątek, ponieważ pomysły im się wyczerpały od momentu gdy wrócił do Penny.


Myślę, że Desmond dlatego jeszcze nie wrócił na wyspę, bo mają dla niego jakieś zadanie specjalne. Gdyby nie mieli dla niego pomysłu to wsadziliby go do 316 razem z innymi. Odgrywałby rolę statysty głównych postaci tak jak od dawna właściwie robi to Hugo.

trawa_morska napisał:
Wyspa jeszcze nie skonczyla z Desmondem, wiec pewnie czeka go jakas wazna misja, nie masz sie co martwic Smile
Bedzie to mialo sens i na pewno nie bedzie wprowadzeniem na sile. i nie wierze, zeby pomysl na Desmonda po powrocie do Pen sie skonczyl tworcom, na pewno wszystko jest dla niego dokladnie zaplanowane Wink

Nic dodać, nic ująć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anj74 dnia Nie 21:33, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smutek
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:41, 23 Mar 2009    Temat postu:

Ta teoria jest przeciwieństwem, odwrotnością ideii podróży czasoprzestrzennych w Lost.

Oglądałem jakiś videowywiad z Darltonem przed 5 sezonem, nie wiem czy to jakieś dodatki do lost 4 na dvd czy coś innego, niemniej powiedzieli oni, że cały serial dzieje się w jednym świecie! Nie mamy do czynienia z alternatywnymi rzeczywistościami. Oni to wyraźnie powiedzieli, niemal słowo w słowo.
Cokolwiek się stało to się stało i tyle, bo jeśli to jeden świat to nie można niczego zmieniać, bo każda zmiana powoływałaby nową rzeczywistość, co nie ma miejsca.

Jakimś wyjątkiem jest Desmond, na razie b. trudno powiedzieć na jakiej zasadzie polega jego unikalność. Może wynika to z przekręcenia klucza w Swanie, może z czegoś innego jednak z takimi zdolnościami wydaje mi się być gigantycznym zagrożeniem dla świata, ludzi, czy dla wyspy, może dla Jacoba. Bardzo jestem ciekaw jak to wyjaśnią, gdyż kwesta desmondowska xD wydaje się być rysą na genialnym obrazie lostowskich podróży w czasie i przestrzeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos81
Inny


Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 107 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 18:16, 23 Mar 2009    Temat postu:

a mnie zastanawia jedeno czy Ben w 2007 roku (teraz jak jest przy Hydrze) to pamieta spotkanie z Sawyerem (z Sayidem oczywiscie nie z Sawyerem - mowie o scenie koncowej z "Namaste") ? czy teraz każde wydarzenie z młodym Benem - Ben dorosły bedzie sobie przypominał na bierząco ?

Edit


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amos81 dnia Pon 19:42, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bigblackcock
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mam wiedzieć
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 19:40, 23 Mar 2009    Temat postu:

Amos81 napisał:
a mnie zastanawia jedeno czy Ben w 2007 roku (teraz jak jest przy Hydrze) to pamieta spotkanie z Sawyerem ? czy teraz każde wydarzenie z młodym Benem - Ben dorosły bedzie sobie przypominał na bierząco ?


Hmm, mógł pamiętać jeśli Faraday się nie myli i "whatever happened, happened"; lub przypomniał sobie w pewnym momencie poza Wyspą, tak jak Desmondo, czyli jest "wyjątkowy" tak jak on.
Istnieją argumenty dla obydwu teorii:
1. Inaczej wyglądające Baraki w 5x9 świadczą o tym że do pewnego stopnia da się zmienić przyszłość.
2. Teorie Daniela o czasie jako prostej ulicy, o tym że nie da się stworzyć nowej.

Mój wniosek - do ulicy można dobudować chodnik Smile
Niewielka zmiana wydarzeń nie nagina mocno praw fizyki, efektem takiej delikatnej ingerencji było zaaplikowanie Desmondowi wspomnienia. Myślę że Ben przypomniał sobie o wszystkich przygodach z rozbitkami gdy był poza Wyspą.
Jeśli chodzi o Baraki w 2007 - to było po czystce która musiała nastąpić, miejsce wyglądało inaczej, bo rozbitkowie zaingerowali w przeszłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diabeu
Zbieracz Owoców


Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pon 22:53, 23 Mar 2009    Temat postu:

moim zdaniem jeśli już ktoś rzeczywiście zmienił bieg czasu to możliwe jest, że nie powstaje żadna alternatywna rzeczywistość, tylko te zmiany są wprowadzane 'na bieżąco'. czyli wygląd baraków mógł się zmienić, ale ciągle mamy jedną rzekę czasu. i myślę, że tylko ten co zmienia bieg wydarzeń mógłby wiedzieć, co poprzednio było inne a jakie jest teraz. przykład- jeśli Sawyer teraz w 77 zasadziłby drzewo to ono nagle by się pojawiło w 2007 ale tylko Sawyer mógłby tą zmianę zauważyć- wtedy 'whatever happened, happened' nie obowiązuje.

ofkors to jest tylko JEDNA z WIELU z możliwości i zarazem taka moja mini teoria.

co o tym sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Diabeu dnia Pon 22:55, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trawa_morska
Człowiek Nauki


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:06, 24 Mar 2009    Temat postu:

Jezeli drzewo wyrosloby w ogrodku cioci Kloci to ona tez by zauwazyla

To, ze ktos cos zmienia w przeszlosci, nie powoduje, ze pojawia sie jakas nowa rzeczywistosc. To taka sama rzeczywistosc, tylko mowiac jezykiem fizykow - dodano do niej nowe dane

Zreszta tak juz jest z teoriami fizykow - historia nauczyla nas, ze bylo jakies prawo fizyczne opisujace jakies zjawisko i ogolnie wszystko wygladalo ok, ale mijal jakis czas, pojawial sie nowy fizyk, zmienial troche rownanie czy wyprowazal swoje i prawo fizyczne ewaluowalo. Co nie zawsze bylo jakas drastyczna zmiana. Dla laika moglo byc to nawet niezauwazalne.

Tak czy owak wszystko sprowadza sie do jakiegos wzoru, ktory mozna wyprowadzic na podstawie definicji (czy jakos tak). Daniel ulozyl swoj wzor i on daje mu podstawy do takiej a nie innej teorii. We wzorach sa stale, ale tez sa zmienne. Moze jest jakas zmienna, ktorej nie zauwazyl.

Ewentualnie - wszystkie zmiany na Wyspie sa spowodowane poprzez Desmonda i o tym sie jeszcze dowiemy. A to co robia pozostali, to albo wyglada jak w przypadku Charliego (co sie ma stac, to sie nie odstanie, cokolwiek bedziecie probowali zrobic). A niektore przypadki, ktore beda nam sie wydawac zmiana przyszlosci przez rozbitkow, tak naprawde beda czyms co mialo sie stac i byc przez nich zrobione.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaSHiM
Mysliwy


Dołączył: 17 Lis 2008
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Wyspy
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Wto 8:12, 24 Mar 2009    Temat postu:

Amos81 napisał:
a mnie zastanawia jedeno czy Ben w 2007 roku (teraz jak jest przy Hydrze) to pamieta spotkanie z Sawyerem (z Sayidem oczywiscie nie z Sawyerem - mowie o scenie koncowej z "Namaste") ? czy teraz każde wydarzenie z młodym Benem - Ben dorosły bedzie sobie przypominał na bierząco ?

Edit


Nie będzie sobie przypominał bo to JUŻ się wydarzyło, jedynie Desmond może coś zmieniac itp. dlatego jest wyjątkowy. Tak myśle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smutek
Mieszkaniec Jaskini


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:00, 24 Mar 2009    Temat postu:

YaSHiM ma absolutną rację!

Nie wiem czemu wszyscy na siłę próbują robić z podróży w czasie w lost takie samo gówno jakie dostajemy w produkcjach typu termiantor, czyli zmianę przeszłości. To tworzenie nowych światów, a my mamy tylko jedną rzeczywistość!

No a jak można w ogóle wyjaśnić zmianę przeszłości? zmieniasz coś i nagle w przyszłości wszyscy coś zapominają albo coś sobie przypominają? I w jakim czasie się to dzieje? Może odpowiecie w "teraźniejszości" xD tyle że nie ma żadnej teraźniejszości, nie żadnego ogólnego czasu! Każde ciało ma swoją własną strzałkę czasu i tyle (wg teorii Einsteina). Rok 2008 czy tam 2007 w serialu nie jest żadnym uprzywilejowanym punktem, jest po prostu pokazany, jest na równi z 1977, czy 3000 BC Smile.

Polecam książkę (poleconą prze Darltona dla każdego fana LOST Very Happy):
"Krótka historia czasu" Stephen Hawking
a także
"Wszechświat w skorupce od orzecha" Stephen Hawking
"Jeszcze krótsza historia czasu" też Hawking


Znalazłem też ten tekst w którym mowa o jednej rzeczywistości w serialu:

Cytat:

Podróże w czasie w LOST:


Na sam koniec zostawiamy Wam najbardziej interesujące wypowiedzi Lidelof'a i Cuse'a z komentarzy do odcinka ''The Constant'' z DVD Sezonu 4:



Carlton Cuse: To była jedna z najlepszych historii w serialu. Napisanie jej zabrało nam około pięciu tygodni, a zwykle na odcinek poświęcamy dwa. To był bardzo trudny odcinek. Jeśli myślimy o historiach, używamy metafory góry lodowej; musisz stworzyć całą górę, natomiast tylko jej 20 procent jest faktycznie widoczne. Tak samo jest z naszymi historiami. Musisz wymyślać mnóstwo wątków i wszystkie one muszą mieć sens, ale na ekranie i tak pokazujesz tylko część, która chcesz, aby zobaczyli widzowie. Trudnością dla nas było przedstawienie tego, jak tutaj podamy widzom wyjaśnienia. Nie chcieliśmy zanudzić widowni długimi, nudnymi opowieściami o podróżach w czasie, ale naszym celem było dodanie temu wszystkiemu uczyć i emocji. I właśnie esencją emocji w tym odcinku było pytanie ?Kim lub czym jest stała Desmonda??. Tak, Desmond podróżuje w czasie, doświadcza egzystencji w dwóch odrębnych uniwersach, ale emocjonalną stała jego życia okazała się być Penny.



Carlton Cuse: Jedyną rzeczą którą staramy się uniknąć, jeśli chodzi o podróże w czasie w LOST, to paradoksy. Chcemy uniknąć sytuacji, że pojawiasz się i widzisz siebie samego w przyszłości.



Damon Lindelof: Dojdziemy niedługo do paradoksu. Desmond właśnie podszedł do Faraday'a i mówi bardzo ważną kwestię:


Daniel Faraday: Nie możesz zmienić przyszłości.



Damon Lindelof: O właśnie. Nie możesz zmienić przyszłości. To są właśnie zasady LOST. Bo jeśli powiesz publice, że coś co zrobił Desmond w 96' może zmienić teraźniejszość, to widzowie cofną się do odcinka z tamtego roku, gdzie Ms. Hawking przychodzi do Desmonda i mówi, że nieważne co robisz, wszechświat znajdzie sposób, aby wszystko skorygować. Więc teoretycznie mógłbyś uratować kogoś, komu była przeznaczona śmierć, jednak świat i tak znajdzie sposób, żeby go uśmiercić.



Carlton Cuse: To, co chcemy tutaj powiedzieć, to to, że to nie jest stały proces. Doświadczenia ludzi są różne. To, co dzieje się Minkowskiemu to nie to samo co dzieje się Desmondowi oraz analogicznie to, co dzieje się Desmondowi nie jest takie samo jak przypadłość Eloise. Podstawy tego ''czegoś'' są takie same, ale różnią się efektami.



Damon Lindelof: Jak właśnie Carlton wspomniał, Eloise, jej podświadomość została wysłana godzinę do przodu, kiedy już wiedziała jak przebiec labirynt. Przeszła podświadomość Desmonda podróżuje do przyszłości tak jak teraźniejsza podświadomość Minkowskiego podróżuje do przeszłości ponieważ, czego wkrótce się dowiemy, brak mu przyszłości, do której mógłby się udać, bo jak wiemy, niedługo zginie na statku.



Carlton Cuse: Teraz już wiecie, dlaczego zajęło nam to 5 tygodni (śmiech). Musieliśmy napisać wszystkie te wątki pamiętając jednocześnie, aby nie doprowadzić do paradoksu. Właśnie dlatego myślimy, że podróże w czasie w LOST ciekawią publiczność. Chcecie oglądać bohaterów podróżujących w czasie, ale my chcemy uniknąć paradoksów spotkania siebie samych. Nie chcemy tworzyć mnóstwa uniwersów. Publika może myśleć, że scena finałowa trzeciego sezonu mogła brać udział w innym wymiarze, ale tak nie jest. To wszystko ma znaczenie. To jedyny bieg wydarzeń w serialu.



Damon Lindelof: Minkowski był niezbędny przy opowiadaniu tej historii. Faraday może spekulować co dzieje się Desmondowi, ale Minkowski naprawdę to wie.



Carlton Cuse: Chcieliśmy, aby Desmond w pewnym momencie fabuły zobaczył siebie samego. Ta historia (''The Constant'' - przyp.) opowiadana jest z perspektywy Desmonda z 1996 roku - więc po raz pierwszy w życiu widzi siebie w długich włosach i zaroście. Najtrudniejszą rzeczą do rozgryzienia na poziomie fabuły tego odcinka było sprawienie, aby nie był to tylko odcinek dla hardcoreowców nauki i fizyki. Dlatego musieliśmy wpleść jakiś romans. Myślę, że odcinek wypadł co najmniej dobrze w obu aspektach.



Damon Lindelof: No i tutaj mamy największą zagadkę odcinka. ''Jeśli coś pójdzie nie tak, Desmond Hume będzie moją stałą''. Oczywiście to są fundamenty pod historię Faraday'a. Ktoś może zapytać, dlaczego on nie pamięta, że spotkał go lata wcześniej.


Carlton Cuse: I to jest bardzo dobre pytanie (śmiech).


Pogrubiony fragment rozumiem jednoznacznie: nie ma alternatywnych światów!

Whatever happened, happened! i nie ma sensu pytanie o przyczyny i skutki
Wszystko co widzimy w przeszłości zdarzyło się przed 1x01 i jest niezmienne! Jedynym wyjątkiem jest Desmond, ale natura tego wyjątku jest a razie nie do wyjaśnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Teorie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin