Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce
Welcome to the island - Namaste
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Retro/Futuro w V sezonie - Według Was
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anonim
Człowiek Wiary


Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 3/3

PostWysłany: Pon 0:25, 16 Cze 2008    Temat postu:

Trzeba było robić rok temu kiedy pisałem fanficka Wink
Teraz to już po ptakach Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Balin
Mieszkaniec Mrocznego Terytorium


Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jelenia Góra
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 17:34, 16 Cze 2008    Temat postu:

Przy czym ja nie chcę pisać kilku odcinków. Narazie koncentruję się na pierwszym i nie chcę zrobić tego "na odwal się". Mam świetny materiał na odcinek, ale narazie tylko w głowie. Zaczną się wakacje i lecimy z koksem Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 12:49, 19 Cze 2008    Temat postu:

Numer odcinka: 5x03

Główny bohater: Daniel

Tytuł odcinka: "Jedyny, który wie"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Daniel Faraday, James Ford, Charlotte Lewis

Sceny rzeczywiste:

Daniel mieszka sobie spokojnie w świecie zewnętrznym, uczy fizyki na uniwersytecie w Oxfordzie. Tęski za Charlotte, jednak nie robi nic, aby wrócić na Wyspę.
Mieszkanie Dana, noc. Faraday sprawdza prace swoich uczniów. Nudne i długie zajęcie. Od czasu do czasu spogląda tęsknym wzrokiem na leżące przy biurku zdjęcie Charlotte. Nagle do uszu Daniela doszedł jakiś brzdąk z kuchni. Poszedł to sprawdzić i zauważył, że na podlodze leży garnek. Podniósł go i położył na stos brudnych naczyń w zlewie. Nagle usłyszał szepty, po czym dostrzegł jakiś cień w swoim pokoju (palił asię tylko lampka, więc na ścianie widać było piękny, duży cień). Faraday poszedł cicho do przedpokoju, wyciągnął broń z szafki i powolnym krokiem poszedł w stronę pokoju. Tam czekał na niego... Sawyer.
-"Wrócisz na Wyspę, Dan"-wymrukał ponurym głosem James-"Przygotuj się, wkrótce wrócisz na Wyspę."
Szepty znów się zaczęły i Daniel mając wrażenie, że ktoś za nim stoi odwrócił się. Kiedy znów popatrzył w głąb pokoju, nikogo tam nie było.
Po tym zdarzeniu przekonał się, że za długo siedzi przy tym biurku. Postanowił iść spać. w garniturze- nie chciało mu się go już zdejmować. Długo nie mógł usnąć, jednak nad ranem udało się to.
Obudził go śpiew ptaków. Otworzył delikatnie zaspane oczy i zobaczył... drzewa. Obrócił się do pozycji pół-leżącej. Okazało się, że leży w drzungli. Momentalnie podniósł się i zaczął biec. Biegł, aż w końcu trafił na Baraki. Zaskoczony zaczął powoli podchodzić do domków. Inni wykonujący dotychczas swoje codzienne obowiązki zatrzymali sie i z uśmiechem na ustach zaczęli witać zszokowanego przybysza.
-"Witaj!"-krzyknął ktoś z tłumu. Inni natychmiast rozstąpili się i Faraday ujrzał kogoś, kto dzień wcześniej mu się "przyśnił".
-"To ja sprawiłem, że jesteś tu z powrotem"-rzekł z uśmiechem Sawyer.
-"Tu- to znaczy gdzie?"-zapytał Faraday.
Wtedy z tłumu wyszła Charlotte. Daniel bez słów podzszedł do niej, wzruszył się i przytulił ją. Już wszystko wiedział. Został sprowadzony z powrotem na Wyspę.
-"Ale jak?"-zapytał Daniel, już tym razem z uśmiechem.
-"Tego się dowiesz z czasem. Sprowadziliśmy cię tu, abyś nam pomógł."-odparł James-"Wiesz coś o zawirowaniach czasowych wokół Wyspy?"
-"Tak, znaczy, trochę. I co?"
-"Musisz je unieszkodliwiś, bo stają się coraz bardziej niebezpieczne. Chodź, pokażę Ci, gdzie będziesz pracował. Potem się przywitasz."
James odciągnął Faradaya od Charlotte i zaprowadził go do Orchidei. Powiedział, że znajduje się tam odpowiedni sprzęt do badania takich zjawisk. Dharma nic na to nie poradziła, ale on może- przynajmniej tak sądzą Inni (co dziwne, Sawyer nazywał ich "swoimi ludźmi").
Daniel pracował przez dwa tygodnie, na razie bez rezultatów. Nie potrafił sprawdzić, co powoduje zawirowania, ani co można zrobić, żeby to zatrzymać. Dowiódł tylko jednego- zawirowania cały czas się nasilają i za jakiś czas może dojść do bardzo nieprzewidywalnych efektów.
Richard idzie przez dżunglę na spotkanie z Faradayem. Nie musiał długo iść, gdyż ten biegł przerażony przez dżunglę.
-"I co Daniel? jakieś postępy?"-zapytał spokojnie Richard.
-"Tak, Tak!"-odparł Faraday-'"Przekonałem się, że przez zawirowania nie tylko przedostają się obiekty z innego czasu, ale również z alternatywnych rzeczywistośi!"- krzyknął, po czym uciekł do dżungli. Kiedy już był w krzakach, pociągnął zagubionego Richarda ze sobą.
W ostatniej chwili, gdyż zza krzaków wyskoczyli... Keamy i jego banda z karabinai.
LOST

Retrospekcje:

Białe, oślepiające światło ustaje. Nikt z pontonu nie wie co się dzieje, Jedynie Daniel, który wygląda jakby żegnał się z czymś na zawsze. Światło ustało wszyscy zaczęli rozglądać się dookoła i krzyczeć: "Gdzie jest Wyspa?!". Była przecież przed nimi, już za pięć minut byliby na niej. Jednak dookoła było tylko morze. Jedyne Daniel wiedział, co się stało, jednak nie podzielił się z towarzyszami niedoli. Zostali sami. Sami, w małym pontonie na środku oceanu.
Pierwsze dni na morzu jakoś poszły gładko. Z początku płynęli szybko, jednak po dwóch dniach skończyło im się paliwo w silniku i zaczęli dryfować. Na szczęście wśród rzeczy rozbitków i Daniela było trochę prowiatu i picia, więc postarali się jakoś to rozdzielić.
Bardzo oszczędzali, żeby zostało jak najwięcej. Poza tym Daniel przy użyciu folii i dwóch miseczek odparowywał wodę z oceanu tak, że zostawała tylko niesłona woda. Tak bylo przez pierwszy tydzień. Potem było już coraz gorzej.
Upał, brak pożywienia i picia powodował, że ludzie byli coraz bardziej wycieńczeni i zmęczeni. Koszmar zaczął się, kiedy Fernando zaczął mieć halucynacje. Widział przepływający statek, krzyczał i chcial wskoczyć do wody. Inni rozbitkowie musieli trzymać go siłą. Niestety, z czasem wszyscy opadl z sił i nie mogli utrzymać szalejącego Fernando. Wyskoczył z pontonu iutonął. Od tego momentu bylo tylko gorzej. Halucynacje zaczęli doskwierać większości rozbitkom. Trzem na szczęście udało się zostać w pontonie, lecz dwóch (łącznie z Fernandem) wyskoczyli i utopili się.
W ostatnich dniach drugiego tygodnia ludzie zaczęli myśleć o głodzie, Myśleli tak intesnsywnie, że jednej nocy Craig wpadł na pomysł, żeby posunąć się do kanibalizmu. Rzucił się na Chrisa. Nieszczęśnik bronił się jak mógł, jednak Craig miał nóż. Zadźgał go, jednak nie udało mu się nic z nim zrobić, gdyż wpadł do wody. Sara ogłuszyła Craiga kawałkiem drewna, jednak to nie był koniec problemów. Martwe, krwawiące ciało Chrisa przyciągnęło rekiny błyskawicznie. Zaczęły uderzać w ponton. Sara wpadła do wody i już z niej nie wypłynęła. Daniel położył się w pontonie i czekał, aż rekiny przestaną uderzać. W końcu wszystko się uspokoiło.
Rankiem obudził się Craig. Nie pamiętał tego, co zrobił w nocy, dlatego Dan wybaczył mu. Jego mordercze skłonności jednak wróciły. Craig chciał zabić Faradaya, jednak ten wepchnął go do wody i Craig, zbyt słaby, żeby wypłynąć utonął.
Tak został tylko Daniel. Wycieńczony i na wpół martwy był tak zmęczony, że kiedy przyszły halucynacje nie mógł wyjść z pontonu. To jednak nie były halucynacje, tam naprawdę płynął jakiś statek. Cudem znalazł fizyka, odwiózł na ląd i czym prędzej Dan trafił do szpitala.

Data wydania następnego odcinka: 22.06.2008

PS. Wiem, że moje odcinki nie imponują długością, ale chcę tu zawrzeć tylko najważniejsze informacje i zdarzenia, pomijając nic nie znaczące dla fabuły sceny, np. jakieś mało ważne rozmowy.

EDIT: Data wydania następnego odcinka zostje przełożona na 23.06.2008 roku.

EDIT2: Data wydania znów niestety zostaje przełożona, nie wiem teraz na kiedy. Postaram się, żeby był jak najszybciej.

EDIT3:

Numer odcinka: 5x04

Główny bohater: John

Tytuł odcinka: "Zagubione kawałki"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

John Locke, Juliet Burke, Daniel Faraday, Kate Austen, Michael Dawson, Rose Nadler, Bernard Nadler, Benjamin Linus, Clarie Littleton, Miles Straume, James Ford

Sceny rzeczywiste:

Daniel i Richard biegną czym prędzej przez dżunglę. Dobiegają do ogrodzenia, wyłączają go, przechodzą, włączają z powrotem. Wbiegają do Baraków i dzwonią do domu Johna dawniej należał do Bena). Dzwonią i dzwonią, jednak nikt nie odbiera. Po jakimś casie jednak drzwi otwierają się i ukazuje się w nich Locke. Jest trochę brudny, można powiedzieć"usmolony".
-"Co się stało?"- zapytał spokojnie
Richard zwrócił się do Daniela-"Ty mu powiedz"
-"E, ten..."-Faraday zaczął się jąkać, jednak po chwili przerwał, spojrzał żałosnym wzrokiem na Johna i wydukał-"Keamy wrócił"
Salon w domu Locke'a, Richard siedzi po jednej stronie, John po drugiej, Faraday chodzi i opowiada:
-"Spcerowałem niedaleko Orchidei, kiedy zobaczyłem nadlatujący od północy helikopter. Schowałem się w krzakach i zobaczyłem, że to Keamy ze swoimi ludźmi. Uciekłem, żeby poinformować was o tym, ale mnie zauważyli i zaczęli ścigać. To wszystko."
-"No i co teraz zrobimy?"- zastanawiał się Locke-"Zabijemy ich?"
-"Nie wiem, czy to dobry pomysł"-mruknął Faraday-"Najlepiej, jakby wrócili ich do swojej rzeczywistości."
-"A jak niby mamy to zrobić? Podobno to efekt losowy."
-"Tak, ale... Mam taką teorię... To tylko przypuszczenia, ale..."
-"Powiesz wreszcie?"
-"Dobrze. Wszystkie obiekty, które dotychczas przybywały, przybywały od południa. Ekipa poszukująca mnie, zrzut jedzenia Dharmy, marwty lekarz z mojego frachtowca... Wszyskie od południa. Keamy przybył od północy i jednocześnie z alternatywnej rzeczywwistości. Podsumowując, od północy mogą być zupełnie inne zawirowania, niż od południa. Zawirowania rzeczywistości."
-"Czyli wystarczy, że opuszczą Wyspę tak, jak przylecieli?"
-"Gdyby moja teoria była prawdziwa... Ale nic nie daje gwarancji, że trafią na swoją rzeczywistość."
-"Przynajmniej opuszcą naszą."-mruknął Richard (który notabene oprócz siwych włosów ma coraz więcej zmarszczeka na twarzy)
Keamy i reszta stoją przed ogrodzeniem. Nie wiedzą, jak mają dostać się do środka. W końcu Martin wpada na pomysł, że mogą pójść do miejsca, gdzie ekpia badawcza spotkała
ozbitków. Podobno ( wg.opowieści Franka) jest tam osoba, która mieszkała kiedyś w Barakach.
Rose opiekuje się ogródkiem. Nagle ktoś przystawia jej do głowy pistolet i każe wstawać. Rose nie widzi, kto to. Nieznajomy każe jej prowadzić do obozu rozbitków.
Obóz. Wszyscy zajmują się codziennymi sprawami, trwa spokój. Nagle z krzaków wychodzi sześciu uzbrojonych ludzi, w tym jeden trzymający Rose na muszce. Bernard, który dotychczas siedział wstał, wymrukał imię swojej żony i chciał rzucić się na żołnierzy, ale Keamy przycisnął mocniej pistolet do skroni Rose i krzyknął: "Stój gdzie stoisz, inaczej ją zabiję!" Bernard przerażony zatrzymał się. Martin zaczął mówić:
-"Szukamy Juliet Burke! Niech wyjdzie z tłumu!"
Juliet powoli wyszla.
-"Pójdziesz z naimi, podasz nam kod do ogrodzenia i będziecie wolne"-przedstawił warunki Martin-"Zgoda?"
-"Ale ja nie znam kodu"-zaprzeczyła Juliet-"Już nie należę do nich, a oni pewnie zmienili kod."
-"Kłamiesz. Pójdziesz spokojnie z nami, albo stara zginie."
-"Czekajcie!"-z dżungli dobiegł jakiś głos, po chwili wyszedł z niej z podniesionymi rękami jakiś mężczyzna.
-"Kim jesteś?" Zapytał Keamy
-"nazywam się William Kim. Należę do plemienia zamieszkającego tą Wyspę i znam kod do Baraków. Mnie możecie wziąć."
Keamy uśmiechnął się demonicznie.
Ogrodzenie. Martin rzucił na kolana Willego i kazał mu wpisać kod. Ten jednak odparł, że go nie zna.
-"Słucham?"-zapytał zaskoczony najemnik.
-"Nie znam go. Nie należę do Innych. Okłamałem was, żeby odciągnąć was od mojego obozu."
Martin spojrzał się wściekle na Williama i zaraz by go zabił, ale z krzaków wyszedł... Locke.
-"Pamiętasz mnie?"-zapytał Locke
-"Co?"-zdziwlił się Keamy
-"Nieważne Nazywam się John Locke i nie mam z tobą żadnego... konfliktu. Tak jak ludzie z tej wioski. więc... może odłożysz broń? możemy o tym porozmawiać"
-'No, Johnie Locke'u..."-mruknął Keamy-"...nigdy mnie nie ciągnęło do rozmów. Maszdziesięć sekund, żeby wyłączyć ogrodzenie, albo ten tutaj oszust zginie'-Jeden z żołnierzy złapał Willa i przyłożył mu do głowy broń.
-"Nic nie rozumiesz, Maritn..."
-"10..."- Martin rozpoczął odliczanie
-"Benjamina Linusa nie ma tutaj."
-"Tak? To gdzie mógł się schować, jak nie tu?"
-"Nie jesteście w swojej rzeczywistości, tylko równoległej"
-"Nie no, to już przesada. Ostrzegałem"-Keamy wycelował broń w Willa i strzelił
John na chwilę zamnkął oczy. Nie mógł zrobić nic głupiego, żeby plan się powiódł.
-"Nie musiałeś tego robić"-po chwili otworzył oczy-"To wszystko przez te zawirowania, one nie tylko przenoszą w czasie, ale również w rzeczywistości."
Keamy zaśmiał się, ale po chwili spoważniał i popatrzym się pytającym wzrokiem na towarzyszy.
-"Lecieliśmy kursem 3-0-5, nic nam się nie mogło stać. Nie chcesz nam podać kodu, to ty również zginiesz."-Keamy wycelował w Locke'a pistolet.
-"Ben opuścił Wyspę. Po tym, jak wy wszyscy zginęliście, a frachtowiec został zniszczony- tak było w naszej rzeczywistości"-powiedział dosyć szybko John.
-"Tak? To pokaż nam nasze ciała."
-"Zgoda. Chodźcie za mną."-powiedział John i wszyscy razem zniknęli w dżungli, zostawiając ciało Willa przy ogrodzeniu.
Po jakimś czasie dotarli na miejsce. Inni wrzucili najemników do tego samego dołu, w którym leżał stos szkieletów byłych pracowników Dharmy.
-"No, widzę, że się postaraliście"-powiedział Martin-"Ale my nie jesteśmy aż tak głupi"
Keamy znów wycelował w Locke'a, ale w pewnym momencie jeden z żołnierzy zatrzymał go.
-"Co się stało McCord?"-zapytał spokojnie Martin.
Czarnoskóry żołnierz wyciągnął z kieszeni srebrny łańcuszek, dał go Martinowi i powiedział: "To jest prezent od żony na drogę. Nikomu nie mówiłem, że go mam, nikomu nie pokazywałem. Jeśłi mój rzekomy trup w tym dole nie będzie miał łańcuszka, będziesz mógł zabić Johna Locke'a."
Keamy bez słowa wskoczył do dołu, wygrzebał ciało McCorda spod innego żołnierza i wyciągnął z kieszeni... dokładnie taki sam łańcuszek.
Po tym zdarzeniu Martin uwierzył. Wszyscy poszli do helikoptera, gdzie czekał Frank i bez żadnych wyjaśnień, których oczekiwał pilot odlecieli z Wyspy.
LOST

Retrospekcje:
Retrospekcje pokazują wszystkie "luki" w życiu Locke'a na Wyspie, czyli to, czego nie widzieliśmy dotąd w serialu:

410 dni wcześniej:

John wyrusza na polowanie wraz z Michaelem i Kate. Niestety, Michael zostaje ranny, więc Kate musi go zabrać z powrotem. Locke zamierza polować sam.
Podczas polowania do Locke'a zbliżył się Czarny Dym. Tak jak w "Walkabout" nie widzieliśmy go wcale, tak teraz widzimy go w całej okazałości. Dym zaczyna "skanować" Locke'a. W jego wnętrzu pojawiają się obrazy i postacie z życia Johna. Również Helen. John tylko ją dostrzegł wśród mieszaniny obrazów. Była tak piękna...

333 dni wcześniej:

John opuszcza Baraki wraz z Innymi zostawiając Jacka, Sayida i Kate, oraz Juliet jako szpiega. Locke nie może zrozumieć, dlaczego Inni usypiają rozbitków (Juliet nie uśpili,
czekała spokojnie, aż opuszczą Baraki).
Wszyscy zebrali się w centrum wioski. Anthony Cooper został przyniesiony nieprzytomny i z workiem na głowie. Nagle John usłyszał szepty. Zapytał się Bena, czy to oni je wydają, lecz ten milczał. Nagle odwrócił się do Locke'a, powiedział "Trzymaj się, John!" i złapał go za rękę. Momentalnie Baraki, dżungla i wszystko zniknęło, został tylko John, Tom Sawyer i Inni. Pojawił się obcy, bezkrztałtny świat. wszystko dookoła miało dziwny odcień szarości, wszędzie sunęły dziwne postacie zlewające się z otoczeniem. I te szepty. Każda z tych postaci szeptała coś do drugiej, a Locke słyszał to słyszał. Nie rozróżniał jednak słów.
Wtem znów szystko zniknęło i pojawiła się dżungla. Nie były to jednak Baraki, znajdowali się na jakiejś polanie. John przerażony puścił rękę Bena i krzyknął: "Co to miało być, gdzie ja jestem?!"
-"Spokojnie, John"-uspokajał go Ben podchodząc do niego-"To nasz sposób poruszania się po Wyspie."
-"Teleportujecie się?"-zapytał z niedowierzaniem Locke.
-"Nie, to nie to... Każdy z nas posiada zdolność wkraczania do świata umarłych, po czym powrotu w zupełnie innym miejscu."
-"Byliśmy... Byłem w zaświatach?"
-"Można to tak ująć."
-"Znaczy, że możecie sobie ot tak poruszać po całym świecie? To po co wam łódź podwodna?"
-"Nie po całym świecie, tylko po Wyspie."
-"To co? Zanaczy, żę już jesteśmy na miejscu?"
-"Nie, John, jeszcze nie."
-"To czemu od razu się nie przeniesiemy?"
-"Ponieważ, John, nie możesz jeszcze wkroczyć tam, gdzie idziemy. Musisz najpierw wykonać zadanie."
Ben uśmiechnął się i odszedł. Jeden z Innych ściągnał worek Antonemu, który już był przytomny. Ojciec i sym wymienili spojrzenia.

23 dni wcześniej:

Box-man stoi w dżungli. Nie pamięta, jak się tam znalazł. Nagle coś każe mu iść w stronę obozu rozbitków. Dociera na miejsce, lecz obóz okazuje się być... pusty. Nie, zaraz, ktoś w nim jest. To Clarie. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a ten momentalnie stracił władzę w nogach. Upadł bezwładnie na ziemię.
-"Przyjmij go do swoich szeregów."-zarządała Clarie-"John, przyjmij go do swoich szere..."
John się obudził. Leżał na lóżku, nad nim stał jakiś mężczyzna i mówił: "Obudź się, John". Locke otworzył oczy. Na nim stał mężczyzna średniego wzrostu, brunet, o któtkich włosach i krótko strzyżonej bródce.
-"Co się stało, Will?"-zapytał sennym głosem John.
-"Mamy gości. Stoją przy ogrodzeniu, chcą z Tobą rozmawiać."-odparł Will (inf. autora- nie jest to ten sam Will, który zginął z rąk Keamy'ego przy ogrodzeniu w dzisiejszym odcinku- żeby nie było wątpliwości)
-"Kto to taki?"
-"Straume i Ford."
-"Dobra. Tylko się ubiorę i idę"-John wstał z łóżka i poszedł do łazienki.
Polana przed ogrodzeniem. John wraz z Willem przybył na miejsce, z drugiej strony stali MIles i James.
-"Witam!"-Krzyknął jeszcze z daleka przywódca Innych-"Macie do mnie jakąś sprawę?!"
-"Tak, mamy"-odparł sawyer-"Znaczy ja mam do Ciebie, a Jackie do Charlotte"-kiwnął głową na Milesa.
-"No dobrze..."-westchnął Locke-"Wchodźcie. Will, wyłącz to."-Will wyłączył ogrodznie, a James i Miles weszli do środka.
Salon w domu Johna, wchodzą James i Locke. John prosi gościa, żeby usiadł i spytał, czy nie chce niczego do picia. Sawyer usiadł i poprosił o herbatę. Kiedy się zaparzała, zasiedli do rozmowy:
-"Więc co cię do mnie sprowadza James?"-zapytał grzecznie John.
-"Więc tak..."-Sawyer nie czuł się zbyt pewnie-"Chciałbym zostać członkiem twojej społeczności."
-"A to niby dlaczego?"
-"Mam zadanie do wykonania i nie uda mi się, jeżeli nie będę jednym z was."
-"Jakie zadanie?"
-"Chcę sprowadzić Faradaya na Wyspę. Ty chyba też tego chcesz, racja?"
Zbliżenie na twarz Johna Locke'a.
Locke ostatecznie zgodził się. Jednak przyjęcie do Innych nowej osoby z rozbitków wzbudziło wiele kontrowersji. "Jak to? Przecież nie było go na liście Jacoba!"- mówili Inni jeden przez drugiego. Żeby ich uspokoić, John musiał opowiedzieć swój sen z Clarie (powiedział jednak, że to był Jacob). Dopiero to ich uspokoiło.

16 dni wcześniej:

Locke stoi w ganku pod domem Richarda, rozmawiają:
-"Wczoraj James dostał instrukcje od Jacoba, w jaki sposób ma sprowadzić Faradaya na Wyspę..."-rozpocząl John
-"Nie musisz mi mówić, chyba wiem jak to nastąpi"-odparł Richard
-"No właśnie- dzięki naszym zdolnościom. A jak on tego dokona, skoro nie można przemieszczać się dalej niż poza Wyspe?"
-"Wybrani mogą, John. Ale tylko Ci, którzy dostali specjalne polecenie od Jacoba."

Kilka godzin wcześniej:

Locke siedzi w ukrytym pokoju Bena i duma nad czymś. Nagle słyszy coś, co przypomina "trykanie" Cerberusa. Zaczyna nasłuchiwać, skąd dochodzi ten dźwięk. Szybko orientuje się, że dochodzi on od jednej ze ścian. Tej, którą przykrywają ubrania. Odsuwa je i odkrywa tajne przejście. Po chwili stoi już przed masywnym przejściem z wyrytymi hielogrifami. Ogląda je, jednak nic nie może zrozumieć, więc otwiera przejście i wchodzi w długi ciemny, tunel.
Tunel był tak ciemny, że John musiał się wrócić po latarkę. Korytarz ciągnął się długoi cały czas w dół. Kiedy wreszcie się skończył, John wszedł do ogromnej, podziemnej jaskiniz wieloma korytarzami wychodzącymi od niej, z lewej strony wypływało podziemne źródełko. W centrum jaskini była wieża. jej architektura przypominała budowlę starożytnych majów, miała na sobie wiele dziwnych hieroglifów, w centrum wieży był ołarzyk. Locke chciał się do niego zbliżyć, jednak w tym samym momencie ktoś stanął za nim.
John odwrócił się i zobaczył... Helen.
-"Helen?"- zdiwił się Locke-"Co- co ty tu robisz?"
-"Mieszkam tu"- odparła ze spokojem
-"Jak to- mieszkasz? Skąd wogóle się wzięłaś na tej Wyspie?"
-"O to samo mógłbym zapytać ciebie. Jesteś przecież tu krócej ode mnie."
Chwila milczenia.
-"Nie jesteś Helen, prawda?"
-"Nie, John. Dobrze wiesz kim jestem."
-"Tak, wiem"
Znów chwila milczenia.
-"Masz do mnie jakąś sprawę, skoro tu przybyłeś?"
-"Tak. Znaczy, chciałbym o coś zapytać. Czy to Ben kazał ci zabić Eko?"
Cerberus uśmiechnął się-"Nie John, to nie Ben. Ja zabijam, żeby chronić Wyspę przed złymi ludźmi. A Eko był zły."
John już chce coś powiedzieć, kiedy "Helen" się wtrąciła:-"O, masz gości. Musisz chyba już iść."
Locke bez słowa opuścił jaskinię.

Data wydania następnego odcinka: 26.06.2008

EDIT4: Zapomniałem napisać: Teoria o szeptach nie jest mojego autorstwa, została zaporzyczona z tematu "Historia Innych, szepty, kultura i religia" autorstwa Shadowsa (Shadowa?)- oczywiście za jego zgodą Smile

EDIT5:
Numer odcinka: 5x05

Główny bohater: Clarie

Tytuł odcinka: "Tabliczka"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Clarie Littleton, Juliet Burke, Bernard Nadler, Miles Straume, James Ford,
Charlotte Lewis, Daniel Faraday

Sceny rzeczywiste:

Baraki:
Dowiadujemy się, że Charlotte mieszka w Barakach z ojcem (w tym samym domku). Żałuje, że Daniel ma tyle pracy i nie może spędzać zbyt dużo czasu z nią. Jednak w końcu znalazł go trochę. Kiedy dziewczyna rozmawiała z ojcem właśnie o jej problemach, stanął kilka metrów od ganku, w którym rozmawiali i patrząc na Charlotte uśmiechał się przyjaźnie. Ojciec zauważył go pierwszy i kiwnął do daniel głową, dając do zrozumienia córce, że jej ukochany tam stoi. Było to chwilę po tym, jak Charlotte powiedziała: "Nie mamy czasu się spotykać. Ma teraz tyle pracy...". Lincoln mruknął: "Idź, Charlotte", po czym został sam na ganku.
Ojciec Charlotte zaczął zastanawiać się nad stanem Richarda. Już wiele osóbsię go pytało , co się z nim dzieje, ale zawsze odpowiadał: "To nic takiego". Nie to, żeby miał jakieś problemy z normalnym funkcjonowaniem, ale... Osiwienie i pokrycie się zmarszczkami przez niespełna dwa miesiące nie należy do normalności. Lincoln postanowił go sam wypytać, może udałoby się czegos dowiedzieć..
-"Teraz jeszcze ty, tak?"-syknął Richard, kiedy tylko Linc zdołał zadać pytanie-"Ile razy mam powtarzać, że to nic takiego?"
-"Nie bierz mnie za jakiegoś idiotę"-odparł Lincoln-"Wszyscy chcą wiedzieć, co się z tobą dzieje i musisz im to wyjaśnić."
-"Nie wszyscy"-zaśmiał się Richard-"Tylko ci, którzy są między nami krócej niż dziesięć lat."
-"A ja? jestem z wami od ponad piętnastu lat."
-"Ty jesteś wyjątkiem. Byłeś tu przez sześć lat, zanim się poznaliśmy."
-"Czyli musiałbym cię znać przez 10 lat, żebym wiedział, co się z tobą dzieje?"
-"Proszę cię, nie szukaj odpwowiedzi. To nie jest nic złego, naprawdę. Dzieje się tylko to, co powinno."
Lincoln nie zdołał dowiedzieć się niczego kokretnego, chociaż pytał też inne osoby; te,które są Innymi więcej niż dziesięć lat. Niestety, żaden nie chciał powedzieć prawdy. W końcu Linc z ciężkim sercem postanowił ustąpić.

Obóz:
W obozie jest coraz gorzej. Dziki i owoce dawno przepadły na tych terenach, myśliwi muszą zapuszczać się coraz dalej w teren, a Dharmowe jedzenie ze zrzutu skończyło się. Juliet zdecydowała (na kilometr widać, że teraz ona jest przywódcą), że muszą opuścić plażęi przenieść się na inną, najlepiej po drugiej stronie Wyspy. Bernard zasugerował, że mogą przenieść się tam, gdzie rozbiła się jego grupa. Bernard zna ten teren (co prawda nie zapuszczali się daleko ze strachu przed Innymi, ale lepsze to niż nic). Juliet zgodziła sięi rozbitkowie zaczęli rozbierać swoje namioty. Przy okazji postanowili też sprzątnąć namioty tych osób, których już nie ma. Podczas składania namiotu Clarie jeden z rozbitków zobaczył w kołysce sygnet z inicjałami D.S. Popatrzył na niego, przetarł inicjały rękawem i włożył go na palec. Z sygnetem na palcu wyszedł z obozu wraz z innymi rozbitkami.
W tym odcinku też pokazywana była scena dziejąca się dwa dni później, kiedy to rozbitkowie doszli już na miejsce.

Clarie i ojczulek:
Clarie przechadza się smutna po miejscu, w którym kiedyś był obóz rozbitków. Chodzi po plaży, potem idzie do miejsca, gdzie był Łabędź, na końcu zagląda do jaskiń. Wtedy znajduje w jednej z nich pogrzebową tabliczkę. Wcześniej jej nie zuważyła, ponieważ w tym miejscu leżały rzeczy Jacka. Podniosła ją i zobaczyła: (tekst spolszczony "Ś.P. ChristianShephard, urodzony 4 lutego 1942 roku, zmarły 19 września 2004 roku. Spoczywaj w pokoju." Dziewczyna doznała szoku. Zaczęła biec, albo raczej uciekać. Nagle wyrosła przed nią Chatka Jacoba. Natychmiast zmieniła kierunak i zaczęła biec w drugą stronę. Chatka znów się przemieściła, a Clarie pprawie równocześnie z pojawieniem się chatki zmieniła kierunek biegu. Z domku wypadl Christian i krzyknął: "Clarie!", jednak dziewczyna już była daleko.
Clarie dotarła do ogrodzenia w Barakach. Chciała przejść na drugą stronę, jednak w ostatniej chwili ktoś w krzakach krzyknął: "Nie rob tego!". Ktoś wyszedł z krzaków. Był to ojciec Clarie.
-"Jest włączone"-poinformował dziewczynę
-"Zostaw mnie w spokoju!"-krzyknęła Clarie-"Mój ojciec nie żyje!"
-"Tak? To z kim żyłaś przez te dwa miesiące?"
-"Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Wiem tylko tyle, że mój prawdziwy ojciec nie żyje."
-"Clarie..."-Christian zbliżył się do córki, lecz ta się odsunęła-"To ja jestem twoim ojcem... Pozwól mi wyjaśnić..."
Clarie pokiwała tylko głową na "nie" i znikła w krzakach. Shephard patrzył żałosnym wzrokiem jak odchodziła...
LOST

Retrospekcje:
-"Tato?"-zapytała zaskoczona Clarie, widząc swojego ojca trzymającego Aarona na rękach.
-"Chodź za mną"-mruknął Christian i zniknął w krzakach. Clarie bez słowa za nim poszła.
-"Co ty tu robisz, tato...?"-zapytała zaskoczona Clarie, kiedy już byli w dżungli
-"Wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw musimy coś zrobić"-odparł Shephard i wszedł w krzaki.
Clarie, ciągle nie wiedząc o co chodzi, poszła za nim. Zobaczyła, jak ojciec kładzie wnuczka przy pniu drzewa.
-"Teraz możemy iść..."-powiedział spokojnie
-"A-ale jak to? Trzeba zabrać Aarona. Trzeba..."-Clarie już chciała wziąść synka na ręce, ale ojciec ją powstrzymał
-"Chcesz, aby twój syn był szczęśliwy?"-zapytał
-"Tak, chcę"
-"No właśnie. Masz teraz szansę pokazać, jak bardzo tego pragniesz. Posłuchaj: twoim przeznaczeniem jest zostać na Wyspie, tylko tu będiesz szczęśliwa. Przeznaczeniem twojego syna jest bycie jak najdalej od tej Wyspy, tylko tak osiągnie szczęście."
Clarie nie odezwała się już ani słowem, poszła tylko posłusznie za ojcem.
W następnej scenie Christian opowiadał córce, w jaki sposób dostał się na Wyspę. Powiedział córce, że leciał tym samym samolotem co ona. Był zaskoczony, że nie wpadli na siebie przed katastrofą. Po wypadku nie pokazał się innym rozbitkom, ponieważ wezwał go Jacob. Powiedział, że ma zostać Jego pośrednikiem i załatwiać wszystkie najważniejsze sprawy. na pytanie Clarie, kim jest Jacob, On odpowiada "Jest. I to jest najważniejsze."
Clarie kąpie się w jeziorze (notabene tym samym, w którym leżą martwe ciała dwóch pasażerów lotu 815). Wychodzi, ubiera się i wraca do Chatki. W środku zastaje swojego ojca i... Sawyera.
-"Clarie..."-Sawyer odetchnął z ulgą-"może Ty mi wyjaśnisz, co tu się dzieje?"
-"Powtarzam jeszcze raz"-przerwał Christian-"Przybyłem do Ciebie, aby rozmawiać o czymś zupełnie innym. O ochronie Wyspy."
-"O, nie. Nie porozmawiamy, dopóki Clarie nie odpowie mi na jedno pytanie."
-"Dobrze. Pytaj więc."
-"Dlaczego zostawłaś nas i dziecko w środku dżungli i zniknęłaś tak bez słowa? I dlaczego jesteś tutaj?"
-"Jestem tutaj, bo muszę tu być. A dziecko musi wychowywać się poza Wyspą."-odparła Clarie-"To jest najlepsze rozwiązanie i tak należało postąpić."
-"I on ci kazał to zrobić?"-James wskazał na Christiana.
-"Dosyć już."-przerwał Shephard-"Już dość się nagadałeś. Teraz pora, żebym ja coś powiedział. Nie przyszedłem tutaj jako twój kumpel z baru, towarzysz do picia, ale jako wysłannik Jacoba. Jest On bardzo niezadowolony z Ciebie i z tego, co zrobiłeś Danielowi."
-"Więc wiecie o wszystkim..."-mruknął Sawyer i zasmucił się-"Co właściwie mu się stało?"
-"Jemu nic, ma się dobrze. Ty po prostu, rozmawiając z samym sobą doprowadziłeś do tego, że Wyspa przesunęła się w czasie, w przyszłość. Kiedy dopłynęliście do miejsca, na którym kiedyś była Wyspa, Faradaya już tam nie bylo. Zdążył wrócić do domu."
-"Więc gdybym nie przesunął Wyspy w czasie, znaleźlibyśmy go?"
-"Tak."
-"I co mam teraz zrobić. Jeżeli mogę coś zrobić, coś, aby wrócić go z powrotem na Wyspę, podołam temu."
-"Jest jedna możliwość, najlepsza. Nie możecie już wypływać z Wyspy, bo pole się tak nasiliło, że wyrzuciłoby was w zupełnie inny czas, więc to odpada. Musisz wstąpić w szeregi Johna Locke'a."
-"Oszalałeś? Mam zostać jednym z Innych?"
-"mam Ci przypomnieć, co powiedziałeś? "Jeżeli mogę coś zrobić, coś...""
-"Wiem, co powiedziałem! Dobrze, zrobię to. Tylko nie wiem, co to da..."
-"Da, uwierz mi. Wyrusz do Baraków jutro nad ranem."
James wyszedł, wtedy Clarie odezwała się do ojca:
-"Jak on zamierza zostać jednym z Innych? Przecież nie ma go na liście."
-"No właśnie. Ty zostałaś do tego wyznaczona. Musisz wejść do snu Johna Locke'a"
Zbliżenie na zaskoczoną twarz Clarie.

Data wydania następnego odcinka: 29.06.2008


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Czw 22:49, 26 Cze 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 18:43, 29 Cze 2008    Temat postu:

Numer odcinka: 5x06

Główny bohater: Charles

Tytuł odcinka: "Zasadzka"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Ben Linus, Desmond Hume, Sayid Jarrah

Sceny rzeczywiste:
Noc z 13/14 listopada 2005 roku
Charles siedzi na krześle w ciemnym pokoju. Strasznie boli go klatka piersiowa. Pierś Widmore'a rusza się coraz szybciej i szybciej, nagle staje w miejscu. Charles zamyka oczy z bólu, a kiedy je otwiera, nie jest już w ciemnym pokoju. Siedzi na krześle w środku dżungli. Wstaje i przerażony zaczyna iść do przodu. Trafia na... Chatkę. Wychodzi z niej wysoki, starszy mężczyzna. Zaczyna coś mówić, jednak Charles nie może rozróżnić słów. Tajemnicza postać mówi coraz głośniej i szybciej, lecz Widmore nic nie rozumie. Nagle, wśród paplaniny liter staruszek dosłyszał trzy słowa: "Obudź się, Charles".
Staruszek otworzył oczy. To był tylko jeden z wielu koszmarów, które ostatnio mu się śnią. Szybko jednak orientuje się, że ktoś stoi przed jego łóżkiem. Zapala lampkę przy łóżku i zmienia pozycję na pół-leżącą, aby przyjrzeć się nocnemu gościowi. Był to Ben Linus.
-"Zastanawiałem się, kiedy się zjawisz"- mruknął spokojnie Widmore-"Widzę, że trochę się opaliłeś"
-"Irak jest piękny o tej porze roku"-odparł Ben-"Od kiedy to sypiasz z butelką szkockiej przy łózku?"
-"Od kiedy pojawiły się koszmary"-Charles przypomniał sobie ostatni sen, usiadł i nalał sobie trochę alkoholu do szklanki-"Przyszedłeś mnie zabić?"
-"Obaj wiemy, że nie mogę tego zrobić"
-"Więc po co przyszedłeś?"
-"Przyszedłem tu, ponieważ zamordowałeś moją córkę"
-"Nie wpatruj się we mnie tymi swoimi wielkimi oczami i nie obwiniaj mnie za śmierć tej biednej dziewczyny. Obaj wiemy, że ja jej nie zamordowałem. Ty to zrobiłeś."
-"To nie prawda"
-"Prawda. Zakradasz się do mojej sypialni w śroku nocy niczym szczur i masz czelność sugerować, że to ty jesteś tu ofiarą? Ja wiem, kim ty jesteś. Czym jesteś. Wszystko, co masz oderbrałeś kiedyś mnie. Więc zapytam jeszcze raz: Po co tu przyszedłeś?"
-"Przyszedłem powiedzieć ci, że zabiję twoją córkę"-Charles przeraził się, jednak nie chciał tego okazywać przed Benem-"Penelope,, mam rację? Kiedy jej już nie będzie... Kiedy umrze... Wtedy zrozumiesz, jak ja się czuję. I pożałujesz, że zmieniłeś zasady."
-"Nigdy jej nie znajdziesz"-Ben szykował się do wyjścia, ale Widmore chciał jeszcze coś dodać-"Ta Wyspa należy do mnie. Zawsze tak było i znowu tak będzie."
-"Nigdy jej nie znajdziesz"
-"Jak widać, obaj mamy na co polować"
-"Na to wygląda. Miłych snów Charles."
Ben wyszedł, a Charles chwilę siedział w tej samej pozycji. Po chwili jednak gwałtownie wstał i podbiegł do okna. czekał, aż zobaczy tam wychodzącego Bena. Czekał, aż w końcu go zobaczył. Momentalnie złapał za telefon i wystukał jakiś numer. Odebrała Penny.
-"Halo?"-powiedziała zaspanym głosem
-"Penny?"-odpwoiedział jej Widmore, jednak on miał głos bardziej przerażony, niż zaspany
-"Tato? Dlaczego dzwonisz o tej porze? Coś się stało?"
-"Musimy jak najszybciej się spotkać. Przyjeżdżajcie natychmiast do siedziby naszej korporacji."
-"Ale... Dlaczego?"
-"Nie ma czasu do stracenia. Bierz Desmonda i przyjeżdżajcie"-Charles odłożył słuchawkę
Budynek korporacji Widmore. Charles siedzi zdenerwowany w gabinecie, przy biurku. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Penny, a za nią Desmond.
Widmore dał córce i jej mężowi adres do jego willi w górach. Zakupił ją dziś rano przez zaufane firmy tak, że nikt nieodpowiedni nie dowie się szybko o zakupie. Rozkazał małżeństwu zamieszkać tam, wraz z ochroniarzem, który ma za zadanie pilnować ich przez 24 godziny na dobę. Nazywa się Jack. Tego, kim jest osoba, przed którą mają się tak ukryć nie wyjaśnił Desmondowi, tylko samej Penny. Poprosił ją równocześnie, żeby nie informowała męża o tym. Był bowiem na Wyspie przez 3 lata i nikt, nawet jego najbliżsi mogą nie dowiedzieć się nigdy co tam przeżył i jakie są jego stosunki z innymi mieszkańcami Wyspy.

17 listopada 2005 roku
Widmore wzywa do siebie jednego ze swoich najbardziej zaufanych pracowników, Matthew Abbadona. Wyjawia mu, gdzie ukryci są jego córka i zięć. Mówi mu, że tylko on z jego współpracowników zna tą tajemnicę. Prosi, aby nikomu tego nie wyjawiał.
Abbadon wychodzi z pracy. Od razu dzwoni do Linusa i mówi mu, gdzie ukryci są Desmond i Penny. Ben tylko dziękuje i rozłącza się.
Wieczór. Des i Penelope oglądają telewizję w willi, na dużym, płaskim telewizorze. Ta scena i późniejsze przeplatane są z Benem w ciemnym szlafroku, który z pistoletem z tłumikiem podchodzi pod willę. Penny wychodzi po coś do picia. Ben tymczasem wchodzi do domu przez okno. W następnej scenie Penelope zauważa otwarte okno na korytarzu i zamyka je. Idzie do kuchni, ktoś jednak tam jest. Pen nie jest pewna, kto to, zakrada się więc cicho. Niefortunnie jednak Penny zderza się z osobą z kuchni. To był tylko ochroniarz Jack.
Ben nadal chodzi cicho niczym szczur po willi. Widzi czyjeś cienie w kuchni. Cicho, bardzo cicho zakrada się tam i dostrzega... uzbrojonych po zęby żołnierzy, którzy wyglądają przez okno, jakby na kogoś czekali. Teraz akcja zaczęła toczyć się bardzo szybko. Okazało się, że cały dom naszpikowany jest żołnierzami. Wogóle to nie był dom, w którym mieszka Penny, zupełnie inny. Była to niestety pułapka. Żołnierze zauważyli Bena i wybuchła strzelanina. Ben nie mógł niestety za wiele zdziałać z jednym pistolecikiem, podczas gdy żołnierze mieli kamizelki i karabiny maszynowe. Ben zabił tylko tyle osób, aby udało mu się uciec. Cudem wyrwał się z tego domu. Tymczasem Penny spokojnie wróciła z dwoma szklankami soku pomarańczowego do swojego męża. Jedną z nich podała Desmondowi.

18 listopada 2005 roku
Charles zwołuje naradę, na których zjawili się najważniejsi i najbardziej zaufani pracownicy Widmore Corporation. Charles zaczął mówić:
-"Od jakiegoś czasu miałem dziwne wrażenie, że mam tutaj szpiega szpiega. O każdym moim działaniu Linus wiedział, zanim nawet zdążyłem wprowadzić go w życie! Zastanawiałem się, jak zdemasować drania i wpadłem na taki pomysł: Każdemu z wam powierzę w tajemnicy miejsce pobytu mojej córki. Każde będzie fałszywe i dla każdego z was inne, w odległych od siebie miejscach. Jeżeli ktoś będzie próbował dostać się do kryjówki wpadnie w pułapkę i jednocześnie zdradzi szpiega."
Abbadon zczął się pocić, mmo to jego twarz czały czas była poważna, spokojna i niewzruszona. Charles kontynnuował:
-"Takim oto sposobem wykryłem kreta. Zgadnijcie, kto to może być?!"-Abbadon zaśmiał się ironicznie-"No właśnie, panie Abbadon"-Widmore zbliżył się bardzo blisko do szpiega-"Każdego się spodziewałem, ale nie ciebie. Dlaczego akurat ty? No ale cóż, stało się. Trudno."
Widmore uderzył Matthew w brzuch. Ten się schylił, mimo, że uderzenie nie było mocne, głównie ze względu na wiek bijącego. Charles odsunął się natychmiast od Abbadona i rozkazał ochroniarzom stojącym przy drzwiach, aby go zabrali. Ci szybkimi ruchami pochwycili murzynaw garniturze i wywlekli go z pokoju (mimo, iż mógł wyjść normalnie).
Abbadon został zamknięty w jednej z piwnic Widmore'a. Charles powiedział mu, że zostanie zabity dzisiaj w nocy, w dobrze mu znanej uliczce.
Noc w jakąś uliczkę wjeżdża czarny samochód z przyciemnionymi szybami. Ulica ta jest dobrze znana widzom z odcinka "The Other women", to tam Widmore katował biedngo Innego. Z
samochodu wysiadają Charles, dwóch jego ludzi i Abbadon, zakuty wielkimi łańcuchami. Odchodzą od samochodu i Widmore wydaje rozkaz zabicia Matthew, Jeden z przybyłych tam ludzi wyciąga broń, jednak w tym samym momencie ktoś strzela mu w głowę ze snajpierki. Nim drugi zdążył się zorientować, też dostał kulkę. Widmore oberwał wielkimi łańcuchami od Abbadona i zbieg wbiegł do budynku. W połowie drogi na dach spotkał się z Benem.
"Dzięki"- mruknął Matthew i razem zaczęli uciekać. Jednak łańcuchy były strasznie ciężkie i Abbadon nie mógł szybko biec. Nim zdążyli wyjść z budynku otoczyła ich zgraja ludzi z karabinami.
LOST

Futurospekcje:
Widmore jest coraz bardziej zdnerwowany. Ostatnimi czasy słyszy, że giną ludzie z jego firmy. Poza tym zajmujący coraz to wyższe stanowiska. Nie wie, kto dokonuje egzekucji, podejrzewa jednak, że Linus ma coś z tym wspólnego. Teraz dowiedział się, że zginęła pracownica jednego ze swoich najbajdziej zaufanych współpracowników, Alexandra Burkhhofa. Alex na szczęście wiedział, kto tego dokonał. Tak Charles dowiedział się, że Sayid Jarrah jest na usługach Linusa. Zarządził, że mają go jak najszybciej zlikwidować. Jednak sam nie wierzył w to, że im się uda. Napisał więc testament. Pisząc go, trzymał się za serce, a raczej za pierś. Wymawiał też na głos to co pisze. Całą swoją firmę przepisał jednej osobie. Niestety, widzowie nie usłyszeli kto to jest, gdyż w tym momencie Widmore przestał mówić na głos. Testament schował do koperty, kopertę do szafki w biurku. Od tej pory tylko czekał na śmierć. Stary, zmęczony i załamany, że nie udało mu się osiągnąć zamierzonego celu.
Widmore siedział sam w swoim gabinecie, kiedy do środka wszedł Sayid. Charles chciał połączyć się z kimś (ochrona?), ale Jarrah wyjął pistolet z tłumikiem i pokiwał głową na "nie". Zamknął za sobą drzwi, a wtedy Widmore wstał, wyszedł zza biurka i stanął naprzeciwko oprawcy. Powiedział: "Zanim mnie zabijesz, chciałbym ci coś pokazać". Zaczął rozpinać koszulę, ale Sayid szybko wycelował broń i zastrzelił staruszka. Widmore zobaczył ciemność przed oczami i to był już koniec. Umarł.

Data wydania następnego odcinka: 3.07.2008


EDIT:

Numer odcinka: 5x07

Główny bohater: Penny

Tytuł odcinka: "Gość"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Desmond Hume, Ben Linus, Charles Widmore

Sceny rzeczywiste:

Małżeństwo Hume'ów:
Penny i Desmond wyprowadzili się z willi przekonani przez Charlesa, że już nie zagraża im niebezpieczeństwo. Jeszcze tego samego dnia do Penny przyszedł Mathias, ten sam, który zadzwonił do niej w finale 2 sezonu i poinformował o anomaliach. Był strasznie zarośnięty, miał potłuczone okulary i był pijany, że już o stanie jego ubrania nie wspomnę. Mówił, że od czasu, kiedy go zwolniła (jego i wsyzystkich ludzi, kórych zatrudniła do pomocy w szukaniu Desmonda), nie mógł znaleźć innej pracy, nie dlatego, że nie mógł, ale dlatego, że nie chciał. Wyjawił Penny na osobności, że jest w niej zakochanyi dlatego zgodził się dla niej pracować. Kiedy okazało się, że Desmond się odnalazł, załamał się. Teraz przyszedł prosić, aby zostawiła Desmonda i odeszła do niego. Penny była zniesmaczona jego zachowaniem (pewnie głównie dlatego, że był pijany) i stanowczo odmówiła. Mathias wyszedł, życząc na koniec szczęścia małżonkom. Po wyjściu od Hume'ów poszedł do monopolu i upił się jeszcze bardziej, do nieprzytomności.

Ben i Charles:
Ben siedzi zamknięty w jednej z piwnic siedziby Widmore Corporations. Nie była ona zimna i ciemna, jak w przypadku piwnicy Abbadona, miała wszelkie podstawowe wygody: ogrzewanie, światło, łóżko, telewizor, książki, toaletę itp. Ben był dobrze traktowany.
Charles przychodzi z wizytą do więźnia.
-"Posłuchaj mnie"-powiedział siadając na krześle przed Benem-"Jak widzisz, staramy się traktować cię dobrze. Chcę, żeby to wszystko odbywało się w miłej i spokojnej atmosferze. Ty też pewnie tego chcesz, ale żeby nic się nie zmieniło, musisz zrobić jedną, jedyną rzecz: podaj mi współżędne położenia Wyspy."
-"Matthew żyje?"-zapytał Ben, aby zmienić temat
-"Tak, żyje. Trzymam go przy życiu dlatego, że byc może czegoś się od niego dowiem."
-"On nie wie niczego, czego ja nie wiem."
-"Oj ździwiłbyś się, Benjamin."
-"Czyżby?"
-"Tak? To powiedz m jedną rzecz: Dlaczego on mnie zdradził?"
-"Nie zdradził cię. Cały czas był jednym z nas."
-"To w takim razie dlaczego podał mi pierwsze współżędne Wyspy?"
-"Co?"-na twarzy Bena malował się piękny wyraz zaskoczenia
-"Wtedy jeszcze nie był jednym z moich zaufanych pracowników. Przyszedł do mnie i po prostu je podał. Nie wierzyłem mu, ale postanowłem to sprawdzić. Zrobiłem zdjęcie satelitarne tego miejsca. Pokazało się tylko i wyłącznie morze. Ale ja wiedziałem, że Wyspa od razu się nie pojawi. Robiłem zdjęcia codziennie, aż w końcu, za pół roku... Pokazała się."
-"To nie prawda. On by tego nie zrobił."
-"Przykro mi, Benjamin, zrobił to"
-"Chcę z nim porozmawiac"
-"No dobrze. Może tak się czegos dowiemy."
Ludzie Widmore'a niedługo przyprowadzili Abbadona do Bena. Charles chciał zostać, jednak Linus chciał porozmawiać w cztery oczy. Wszyscy więc wyszli i w piwnicy zostali tylko Matthew i Ben. Ten ostatni, kiedy tylko zamknęły się drzwi, zniszczył krzesłem kamerę w pomieszczeniu.
-"Dlaczego dałeś im współżędne?"-wyrwał od razu Linus
-"O..."-zdołał jedynie wydukać Abbadon
-"Dlaczego dałeś im współżędne Wyspy?!"
-"Ja... To było bardzo dawno. Lepiej, żebyś nie szukał odpowiedzi"
-"Przez ciebie zginęła moja córka!"
Ben rzucił się na Matthew. Strażnicy usłyszeli zamieszanie i momentalnie otworzyli drzwi. Zobaczyli, jak Linus dusił Abbadona jego więzami, krzycząc "Zabiłeś moją córkę!". W porę roździelili więźniów. Maththew, zanim zamknęły się drzwi, zdołał krzyknąć: "Jacob kazał mi to zrobić!". Charles popatrzył się jak wyciągają Abbadona, po czym odwrócil się do Bena i mruknął: "Jacob? No proszę...". Uśmiechnął się i zamknął drzwi.
Kolejna wizyta Charlesa u Bena. Widmore chodzi po piwnicy, a Linus siedzi na łóżku.
-"I co ja mam z tobą zrobić..."-zastanawiał się Widmore
-"Najlepiej mnie wpuść. Nie jestem ci do niczego potrzebny."-odparł Ben
-"Mylisz się. Musisz mi podać współżędne Wyspy."
-"Przecież je znasz. Abbadon ci je podał..."
-"Daj spokój, Benjmin. Dobrze wiem, że Wyspa się przeniosła. Masz dać mi nowe współżędne, rozumiesz?"-Charles przestał chodzić i nachylił się nad siedzącym Benem, czekając na odpowiedź
-"Najlepiej od razu mnie zabij"-mruknął spokojnie Linus-"Nigdy ne wydam ci tych współżędnych"
-"A gdybym powiedział ci, gdzie jest ona?"-Ben ze zdziwieniem na twarzy spojrzał się na Widmore'a-"To co? Podasz mi je?"
LOST

Ten odcinek wyjątkowo nie zawiera żadnych retrospekcji ani futurospekcji

Data wydania następnego odcinka: 6.07.2008


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Pon 22:59, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomiva
Rozbitek


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 16:22, 04 Lip 2008    Temat postu:

wasze prace uzmysłowiły mi jak dobrą robotę wykonują scenarzyści LOST... do tej pory(przez 4 sezony) utrzymują nas w napięciu i oczekiwaniu dalszych wydarzeń , a akcja wspaniale się rozwija na wiele wątków. Gdyby większość z was miała napisać scenariusz do chociaż jednego odcinka spapralibyście cały sezon ! Embarassed
Pamiętajcie o tym oceniajac kolejne odcinki LOST Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 23:31, 07 Lip 2008    Temat postu:

Przepraszam za opóźnienie, ale miałem drone kłopoty z dostaniem się do komputera wczoraj Razz

Numer odcinka: 5x08

Główny bohater: Sayid

Tytuł odcinka: "Sun Moutains"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Sayid Jarrah, Charles Widmore

Sceny rzeczywiste:

Sayid Jarrah:
Sayid znajduje się obecne w Pekinie. Likwiduje tam dziesęć osób z listy Bena Linusa, wszyscy należą do Widmore Corporation. Na początku Jarrah likwiduje dziewięć perwszych osób z listy, cicho, sprawnie i szybko. Kiedy ostatnia osoba z listy była już odpowiednio wystraszona, dobrał się do niej. Był to szef firmy turystycznej Sun Monutains. Sayid rozkazał wyjawienie mu miejsca pobytu i nazwiska osoby, przez którą kontaktuje się z Widmorem. Biedak wydał tą osobę, po czym poniósł śmierć.

Charles Widmore:
Więźniowie Charlesa Widmore'a nie chchcieli niestety nic wyjawić o Wyspie. Ben, mimo iż był przekupywany przez Widmore'a miejscem pobytu Annie, jego dziecięcej miłości, nie ugiął się i nie podał współżędnych. Charles musiał więc zlikwidować jednego z więźniów. Nie mógł tego zrobć Liusowi, gdyż jego pokusa zobaczenia znów Annie może być silniejsza niż przywiązanie do Wyspy; zdecydował się więc na Abbadona, który teraz w zasadzie nie byl mu już do niczego potrzebny. Egzekucja poszła gładko i bez zbędnych "spięć".

Sayid Jarrah:
Sayid po zdobyciu nowego nazwiska wrócił do Londynu, gdzie mieszkał Ben. Jednak nie zastał go w klinice weterynaryjnej, w której mieli się spotkać. Pierwsze swoje kroki skierował do Matthew Abbadona. Niestety, jego też nie zastał. Wrócił więc do swoego mieszkania z nadzieja, że Linus wkrótce się odezwie i wyjawi powody swojej nieobecności.
LOST

Retrospekcje:

Sayid leży postrzelony na korytarzu, obok leży martwe ciało jego dowódcy. Jarrah trzyma przy pierśi jakąś fotografię, jednak kiedy słyszy czyjeś kroki, chowa fotografię do kieszeni.
Na korytarz wbiegło dwóch strażników. Patrząc na martwe ciało Omara zaczynają pytać się jedynego żywego świadka, co się stało.
-"To Noor Abed Jazeem"-jęknął Sayid trzymając się za nogę-"Przejęła moą broń i uciekła..."
Strażnicy wezwali medyka do Sayida, po czym pobiegli w stronę, gdzie wcześniej uciekła Nadia. Jarrah, zanim przybył lekarz, wyciągnął jeszcze na chwilę fotografię swojej ukochanej i spojrzał na nią.
Po tym zdarzeniu nie mógł dłużej być żołnierzem i torturować ludzi. Postanowił odejść i poświęcić swoje życie na poszukiwanie Nadii. Obrał sobie nowy cel- odnaleźć swoją ukochaną. Niestety, przełożeni nie dali mu tak po prostu odejść. Musiał więc uciekać. Opuścił Irak i pojechał do Stanów, z nadzieją, że jego ukochana tam właśnie uciekła. Spędzi tam miesiąc, pracując w barze, zapoznając się z mieszkającymi tam Irakijczykami i wypytując o Nadię. Nikt z nich jednak o niej nie słyszał. Sayid jednak nie rezygnuje. Odwiedza jeszcze Kanadę, Meksyk, Japonię, Niemcy i Rosję, jednak nigdzie nie znajduje nawet śladu ukochanej. Następny kraj, który postanawia odwiedzić, to Londyn.

Data wydania następnego odcinka: 10.07.2008


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Torquemada
Rozbitek


Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Śro 22:35, 09 Lip 2008    Temat postu:

Witam tu z kolei moje przypuszczenia:
5x01 ,, Window" Ben zaczyna kompletować tych, którzy mają wrócić na wyspę. Mówi, że odkrył sposób jak się tam dostac. ,,okno''do powrotu. Shocked

5X02 ,, Behind the green door" Z Jackiem kontaktuje się w śnie tajemniczy mężczyzna i mówi mu, iż to czego szuka znajduje się za zielonymi drzwiami Shocked

5x03,, Do me a favour" Kate realizuje obietnicę daną Sawyerowi w tym czasie Ben porywa AArona Surprised

5X04,, The Connection" Hurley ma wizję mr. Eco. Ten każe mu skontaktować się z doktorem Lavoisier, matematykiem, który może pomóc w powrocie na wyspę Very Happy

5X05,, Native Son" Poznajemy przeszłość Richarda Very Happy

5x06,, Room at the top'' Dowiadujemy się szczegółów o pobycie na wyspie C. Widmora Shocked

5X07,, Pattern of evil" C. Widmore we współpracy z Sun kompletuje nowa ekip na wyprawe na wyspe

5x08,, Let me introduce dr. Lavoisier,, Poinformowany przez Hurleya Sayid idzie na spotkanie z matematykiem. Kiedy przychodzi sekretarka mowi, że ten ma spotkanie. Wkrotce gość wychodzi. Okazuje się być nim Ben Shocked

5X09 ,, Ressurection,, Okazuje się, że Bakunin wcale nie zginął. Wspomnienia michaiła z przybycia na wyspę

5X10,, The North Star,, Przygody Johna poza wyspą

5x11,, The Other side of mirror,, Tajemnica chatki Jacoba okazuje się, że Jacob jest wizualizacją ducha wyspy

5x12,, Die my darling,, Ben zabija Penny Crying or Very sad Desmond z rozpaczy poprzysięga zemstę

5X13,, Revolution is coming,, W czasie nieobecności Johna na wyspie władze nad innymi przejmuje Michail. Dochodzi do rozłamu. Część ludzi w tym Richard pozostaje wiernych Johnowi. Obie strony szykuja się do wojny

5X14,, The Creature,, Ponton, ktorym płyną rozbitkowie zostaje zaatakowany przez morskiego potwora- produkt DHARMA. Wszyscy na pokładzie giną Crying or Very sad retro: D. Faraday

5x15,, The Outlaw,, Po zabiciu penny desmond kontaktuje sie z Widmorem i informuje go co sie stalo. Widmore zagadkowo sie usmiecha Shocked

5x16,, It's good to be back'' part 1 Na tajemniczej posiadlosci Widmore pokazuje Desmondowi urządzenie do bezpośredniego dostania sie na wyspe. Mowi ze jescze nie tak dawno sam go uzywal. Z jego słow można wywnioskowac ze dzialo sie to nawet w trakcie pobytu lostowiczow na wyspie. Retro: Abbadon

5x17,, It's good to be back'' part 2 Jack, Ben, Kate, Sayid i Hurley dzieki notatkom dr. Lavoisiera rozbitkowie odnajduja gdzie obecnie znajduje sie wyspa. Trafiają tam. Kiedy opuszczają wynajęty okręt słyszą dziwny odgłos. Wkrotce okazuje się iż oto na ich oczach rozpada się Oceanic 815 ostatnie słowa w sezonie brzmią ,, Zaczęło się'' Retro: Charlotte


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 22:36, 10 Lip 2008    Temat postu:

Numer odcinka: 5x09

Główny bohater: Jack

Tytuł odcinka: "Powody nieobecności"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Jack Shephard, Sayid Jarrah, Charles Widmore, Ben Linus, Clarie Littleton

Sceny rzeczywiste:

Wieczór, Jack siedzi na fotelu i czyta książkę. Jego spokój przerywa niespodziewany gość. To Sayid, człowek, z którym ostatnio widział się dokładnie dwa miesiące temu, na jego ślubie z Nadią. Przywitali się i Sayid zaczął mówić. Okazało się, że ma problem i prosi Jacka o pomoc. Shephard ma pomóc mu... odbić Bena z rąk Widmore'a.
Jack z początku był wściekły na Irakijczyka, że prosi go o taką przysługę. Sayid musiał więc wszystko mu wyjaśnić.
-"Jack, zapomnij o tym, co Ben kiedykolwiek tobie zrobił"-przekonywał Sayid-"Tu chodzi o to, żeby ochronić wszystkich ludzi na Wyspie. Jeżeli Widmore rzeczywiście ma Bena, znacznie łatiej będzie mu dostać się na Wyspę. Dobrze wiesz, czym to się skończy..."
-"Zaraz zaraz"przerwał Jack-"To Ben wogóle opuścił Wyspę?"
-"Tak, łodzią Desmonda. Chciał załatwić sprawę z Widmorem."
-"No to pięknie ją załatwił. Skąd wogóle to wszystko wiesz?"
-"Pracuję dla niego"
-"Co? Nie dość, że śmiesz mnie prosić, żebym pomógł ci odbić mojego największego wroga, to jeszcze mówisz, że dla niego pracujesz?!"
-"Jack, oni zabili Nadię! I zabiją wszystkich ludzi na Wyspie, jeżeli czegoś nie zrobimy!"
-"Dobra... To co zamierzasz zrobić i do czego jestem ci potrzebny?"
-"Usiądźmy, to ci opowiem"
Jack i Sayid usiedli przy stole, po czy ten drugi wyjął plany jakiegoś budynku.
-"Przedwczoraj, miałem spotkać się z Benem w pewnym miejscu. Nie zastałem go tam. Poszedłem więc do Matthew Abbadona, jednego z Innych, który przebywa poza Wyspą. Jego też nie zastałem"
-"Może wrócili na Wyspę?"-wyrwał nagle Shephard
-"Niby w jaki sposób? Zresztą Ben nie znika od tak, jeżeli byliśmy umówieni, to Ben nigdy z własnej woli nie złamałby umowy"
-"Przecież to cholerny kłamca. Nie wyrywaj się tak od razu, zaczekaj"
-"Myślisz?"
-"Tak. A, i powiesz mi w końcu, co to za plany?"
-"Wiesz co... Poczekam jednak trochę i odezwę się, kiedy będę pewny"
Sayid zabrał plany i szybko wyszedł z mieszkania.
Dwa dni później:
W prasie, w nekrologach pojawia się wiadomość, że zmarł Matthew Abbadon. Tego samego dnia w telewizji pojawia się reportaż o znalezionym przez leśniczego ciele czarmoskórego mężczyzny, który po przeleżał tam przez trzy dni. Miał w głowie trzy kule. Policja ustaliła, że jest to Matthew Abbadon. Sayid był już pewien, co stało się z Benem. Żeby i on nie zginął, Jarrah musiał szybko interweniować. Zabrał ze sobą plany i czym prędzej udał się do Jacka.
-"Te plany znlalazłem u Abbadona"-rozpoczął Saiyd, kładąc przed Jackiem na stole plany-"Są to plany budynku Widmore Corporation. Jest to bardzo dobrzze strzeżony budynek, do którego prawie nie sposób dostać się niezauważonym. Ma duże piwnice. Nie garaże, lecz piwnice przypominające mieszkania. Pewnie tam trzymają Bena."
-"Niby jak go wyciągniemy, skoro nie sposób się tam dostać?"-mruknął Jack
-"Powiedziałem: prawie. Dostaniemy się tam bowiem, nie od góry, a od dołu. Podkopiemy się."
-"A strażnicy? Na pewno ktoś pilnuje Linusa, a oni usłyszą, że kopiemy. Nie mówiąc już co będzie potem."
-"Dlatego musimy wyciągnąć część ludzi z budynku. I to właśnie jest twoja działka. Powiem Ci, co masz zrobić."
4 tygodnie później:
Wieczór, Charles kładzie się już spać w swoim apartamencie. Nagle okazuje się, że ktoś wjechał windą na jego piętro. Zdenerwowany chce zadzwonić po ochronę, jednak telefony nie działają. Chce zaplić lampkę, ale okazuje się, że ne ma prądu. Szybko wstaje i zapala latarkę. Kieruje ją na drzwi i widzi... Jacka.
-"Dobry wieczór"-szepnął Jack, rzymając w ręku butelkę dobrego, szkockiego wina
-"Kim jesteś?"-zapytał Charles zdziwiony
-"Nie poznajesz mnie? Jack Shephard, z Oceanic Six. Przyszedłem porozmawiać"
-"Skąd pan wogóle wie, że ja tu mieszkam?"
-"Cóż... Musiałem zdobyć pana adres i przyjść o tej porze, gdyż temat, który chcę poruszyć jest bardzo delikatny."
-"Niech pan umówi się na rozmowę przez moją sekretarkę. Dobramoc"
-"Chcę rozmawiać o Wyspie, Charles"
-"O jakiej Wyspie?"
-"Daj spokój, porozmawiajmy normalnie. Dobrze wiesz, gdzie naprawdę rozbił się mój samolot."
-"Chcesz poważnej rozmowy? Dobrze. Siadaj więc."
Jack siadł na łóżku obok Charlesa i poczęstował winem. Ten bez słowa nalał sobie kieliszek.
"No więc..."-mruknął Widmore między jednym łykiem a drugim-"O czym chciałeś ze mną porozmawiać?"
-"O Wyspie. o tym, czy nie zamerzasz na skrzywdzić w celu dostania paru informacji o tym
miejscu"
-"Ja was? Nie... Dobrze wiem, że nie mace pojęcia gdze ona teraz się znajduje. Gdybym..."
Widmore przerwał w środku zdania, po czym padł na łóżko jak kłoda. Jack ostrożnie wyciągnął spd jego pachy butelkę wina i wylał resztę do zlewu w łazience.
Ranek. Wszyscy w Widmore Corporation zastanawiaja się, czemu Charles Widmore nie przyszedł do pracy. Nie musieli się długo namyślać. Dostali bowiem anonimowy list, na którym było napisane: "Porwaliśmy Charlea Widmore'a. Jeżeli chcecie go odzyskać, musicie wypuścić Benjamina Linusa. Niech dwóch pracowników przyprowadzi go do starej szopy przy najbliższym lesie. Jest widoczna z drogi, łatwiej do niej traficie. A, i jeszcze jedno: Żadnej ochrony"
Większość pracowników oczywiście nie wiedziała, o co chodzi i kim jest ten Benjamin Linus. Kilku najważniejszych kierowników tylko wiedziało, co mają robić. Jeden z nich, Noel Hanks (starszy człowiek, mniej więcej w wieku Charlesa) rozkazał sprawdzić, czy Charlesa na pewno nie ma w swoim apartamencie. Poszło tam dwóch ochroniarzy (między innymi Jack, ten który pilnował niedawno Penny), jednak z racji tego, że był wybuch w elektrowni i połowa miasta nie ma pradu, nie mogli zadzwonić. W dodatku Charles mial wyłączoną komórkę, musieli więc sprawdzić osobiście.
W apartamencie nikogo nie zastali. Charles i Jack Shephard nie opuścili jednak budynku. Jack schował się z nieprzytomnym Charlesem w pomieszczeniu gospodarczym i kiedy tylko ochroniarze opuścili pomieszczene Jack wyszedł i położył Widmore'a z powrotem do łóżka.
Noel rozkazał wszystkim strażnikom, którzy wiedzą o Benie pojechać do wyżej wymienionej szopy. W sumie pojechał tam Hanks, ośmiu strażników i jeszcze kilku praconików Widmore'a. Z obawy, żeby oprawcy nie zabili zakładnika, podchodzili tam bardzo wolno. Jednak szopa była pusta.
Korytarz w piwnicy widmore Corporation, pusty. Wszyscy strażnicy pojechali, żeby odbić swojego szefa. Nagle, cegły w ścianie wysuwają się i tworzy się dziura. Szybko okazuje się że to Sayid, który za pomocą łomu wysunął cegły dzielące piwnicę od podkopu. Wchodzi do piwnicy i otwiera wytrychem zamek w jakiś drzwiach. Okazuje sę, że po drugiej stronie jest jakieś pomieszczenie z dokumentami. Szybko biegne do drugich drzwi, za nimi już jest to, czego szukał: Ben. Dwaj mężczyźni ucekają z piwnicy przez podkop wykonany przez Sayida i Jacka.
Południe, a Charles Widmore wreszcie się budzi. W pokoju, obok niego siedzi Jack.
-"Dzień dobry"-mruknął grzecznie Shephard
-"Co... Co się stało?"-zapytal zaspany Widmore
-"Nie wiem, musałeś być bardzo śpiący. Po prostu nagle zasnąłeś, w środku rozmowy."
-"I nie poszedłeś sobie? Dlaczego?"
-"Żeby potem nie bylo, że cię uśpiłem, czy coś w tym stylu"
-"To co, skończymy rozmowę?"-zapytał Widmore, cięzko wstając z łóżka
-"Ne, dowiedziałem się już wszystkego, czego chciałem: że nie zrobisz krzywdy żadnemu z Oceanic Six"
Jack poszedł, a Charles szybko ubrał się i pojechał do swojego miejsca pracy. Tam o wszystkim sie dwiedział; o tym, że odbili mu Bena. Był wściekły, jednak nie domyślił się, że maczał w tym palce ktoś z Oceanic Six.
Ostatnia scena to rozmowa Sayida z Jackiem. Sayid dziękuje lekarzowi za pomoc w uwolnieniu Bena, a Jack prosi go, żeby nie mówił Linusowi o tym, że to on mu pomagał. Jarrah się zgadza.
LOST

Futurospekcje:
Futurospekcje przedstawiają życie Jacka po powrocie na Wyspę. Lekarz mieszka w Barakach. Po raz kolejny, w drugich już futurospekcjach z Baraków w tle przewija się Clarie.
Jack, teraz już w podeszłym wieku (około 60 lat), pełni funkcje jednego z lekarzy wśród Innych. O dziwo, w tym odcinku odbierał... poród. Jednak z tamtejszych kobiet urodziła całkiem zdrową dziewczynkę. Nikogo to nie dziwiło, co może znaczyć, że kobiety z jakiegoś powodu znów mogą mieć dzieci. Chyba, że nie zaszła w ciążę na Wyspie...

Data wydania następnego odcinka: 18.08.2008


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Czw 20:24, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mirage
Moderator


Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 2176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tu tyle debili?
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 22:53, 10 Lip 2008    Temat postu:

Widze, że są wakacje i ktoś się wyjątkowo i straszliwie nudzi Smile

No, ale...bawcie się. Do lutego jeszcze pół roku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 20:19, 24 Lip 2008    Temat postu:

Z racji tego, że jestem na razie w Warszawie, a premiera następnego odcinka jest dopiero osiemnastego sierpnia (co za tym idzie, strasznie się nudzę Razz ) postanowiłem dać kilka informacji i ciekawostek na temat następnych (i poprzednich) odcinków:

Pierwszy odcinek sezonu V dział się 7 stycznia 2005 roku, czyli tydzień po przeniesieniu Wyspy. Finał zakończy się bardzo ważnym wydarzeniem, które będzie wstępem do VI sezonu (i którego notabene nie będzie, a przynjmniej nie na forum Razz ) i które będzie miało miejsce 28 listopada 2006 roku. Jak łatwo obliczyć, sezon piąty trwać będzie 1 rok, 10 miesięcy i 19 dni. Poniżej napisałem daty wszystkich odcinków, czyli, mówiąc w skrócie, zapisałem "Kronikę dat V seonu LOST":

dcinek 1: od 7 stycznia 2005 roku do 26 września 2005 roku
Odcinek 2: od 25 września 2005 roku do 26 października 2005 roku
Odcinek 3: od 26 października 2005 roku do 10 listopada 2005 roku
Odcinek 4: od 10 listopada 2005 roku do 10 listopada 2005 roku
Odcinek 5: od 11 listopada 2005 roku do 13 listopada 2005 roku
Odcinek 6: od 13 listopada 2005 roku do 19 listopada 2005 roku
Odcinek 7: od 19 listopada 2005 roku do 19 listopada 2005 roku
Odcinek 8: od 19 listopada 2005 roku do 23 listopada 2005 roku
Odcinek 9: od 25 listopada 2005 roku do 25 grudnia 2005 roku
Odcinek 10: od 25 grudnia 2005 roku do 26 grudnia 2005 roku
Odcinek 11: od 2 listopada 2006 roku do 2 listopada 2006 roku
Odcinek 12: od 3 listopada 2006 roku do 3 listopada 2006 roku
Odcinek 13: od 4 listopada 2006 roku do 4 listopada 2006 rpku
Odcinek 14: od 5 listopada 2006 roku do 5 listopada 2006 roku
Odcinek 15: od 6 listopada 2006 roku do 6 listopada 2006 roku
Odcinek 16: od 7 listopada 2006 roku do 14 listopada 2006 roku
Odcinek 17: od 15 listopada 2006 roku do 28 listopada 2006 roku

To tyle o datach. Teraz trochę o głównych bohaterach:

Głównym bohaterem 10 odcinka będzie na pewno Hugo, a 11 Locke. Wspomnienia Hurleya będą normalne, według zwykłego schematu, za to wspomnienia Locke'a będą "wyjątkowe"- odbiegające od schematu. Główni bohaterowie następnych odcinków nie są pewni, jednak możemy się spodziewać wspomnień Mathiasa, Lincolna (ojca Charlotte), Charlesa i Bena (dwóc ostatnich będę chciał umieścić w finale).

Cas na trochę spojlerów:

1. Futurospekcje Johna Locke'a pokażą jego zupełnie odmienna stronę- takiego go jeszcze nie znamy

2. Czym jest Jacob?- odpowiedź na to uzyskamy już w finale

3. Niedługo będziemy musieli się pożegnać z bardzo lubianą postacią w serialu. Ale czy na zawsze?

4. Charles jest bardzo wazny dla Wyspy. W finale zobaczymy, jaka jest jego rola w całej "strukturze" tego niezwykłego miejsca.

5. W tym sezonie nie zobaczymy Świątyni


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Czw 23:16, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bodzio
Przyjaciel Forum


Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 170 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pią 10:24, 25 Lip 2008    Temat postu:

W tej Warszawie to Ci się chyba za bardzo nudzi.. Razz
Te spoilery tak dramatycznie napisałeś jakby to naprawdę się miało wydarzyć w serialu ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Nie 22:18, 17 Sie 2008    Temat postu:

Będąc poza miastem, układałem kolejne odcinki LOST tak, aby dotrzeć gładko do fnału. Byłem zmuszony pozmieniać daty kilku odcinków (dokładnie 13, 14 15 i 16). Poniżej zamiesczam daty tych odcinków, oczywiście z uwzględnionymi zmianami.

Odcinek 13: od 22 września 2004 roku do 8 listopada 2004 roku
Odcinek 14: od 4 listopada 2006 roku do 4 listopada 2006 roku
Odcinek 15: od 4 listopada 2006 roku do 6 listopada 2006 roku
Odcinek 16: od 5 listopada 2006 roku do 14 listopada 2006 roku

Data wydarzeń z odcinka 17 pozostaje bez zmian.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Pon 22:55, 18 Sie 2008    Temat postu:

Data premiery dziesiątego odcinka zostaje niestety przesunięta, nie wiem doklade o ile (prawdopodobnie tylko o jeden dzień). Dla bezpieczeństwa jednak nie będę już wypisywał dat premier, ale możecie być pewni, że odcinki będą wchodziły w miarę szybko. Mam już cały sezon w głowie + notatki, które robiłem poza miastem, teraz wystarczy tylko rozszerzyć i spisać :]
Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 20:20, 21 Sie 2008    Temat postu:

Numer odcinka: 5x10

Główny bohater: Hurley

Tytuł odcinka: "Wartość wolności"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

Hugo Reyes, Sayid Jarrah, Kate Austen, Ben Linus

Sceny rzeczywiste:

Hugo:
Ostatnimi czasy Hugo ma coraz więcej przewidzeń. Znowu zaczął pojawać się Dave, który starał się przekonać Hurleya do ucieczki z psychiatryka. Męzczyzna z początku się opierał, jednak kuszony słowami "Jeżeli uciekniesz, będziesz miał szansę wrócić na Wyspę" postanawia opuścić szpital. Jak postanawia, tak robi: Ucieka stamtąd i ląduje samotny w mieście.
Właściwie to raczej nie samotny, gdyż często towarzyszy mu Dave.
Hugo podczas swojej tułaczki spotyka pewnego bezdomnego (tak przymajmniej się mu wydawało, bo gość wyglądał na bezdomnego)- my znamy go jako Mathiasa. Spotkali się w jednym z barów; Mathias przesiadwał tam i jak zwykle pił, a Hugo, straszliwie się nudząc, też zaszedł do baru, aby się napić. Niestety- nie miał pieniędzy. Mathias nie był jeszcze za bardzo pijany i po minie Hurleya zorientował się, że mają coś wspólnego: oboje są smutni i oboje chcą się napić. Podsiadł się więc do stolika Hurleya i postawił mu dwa browary. Hugo opowiedział Mathiasowi o tym, że uciekł ze szpitala psychiatrycznego i że teraz nie ma co zrobić ze sobą. W końcu, trochę już podpity, zaczął rozmawiać z Davem. Mathias oczywiście go nie widział i zniesmaczony odszedł od stolika- stwierdził, że nie będzie "gadać z psychicznymi".
Zbierało się na wieczór, minęło już około szesnastu godzin, odkąd Hurley opuścił szpital. Siedział na ławce w parku, smutny. Nie udało mu się wrócić na Wyspę, jak tego w końcu miał dokonać? Bez pieniędzy i nieznający adresu nikogo z Oceanic Six (oprócz swojego i adresu Sun, ale i tak nie miałby za co polecieć do Korei). Wtedy pojawił sie Charlie i Eko; powiedzieli mu, żebyy wrócił do szpitala- nie trafi bowiem na Wyspę szlajając się po barach i pubach. Tak też zrobił. Wrócił do psychiatryka, przepraszając nawet swoego lekarza za to, co zrobił. Od tej pory nigdy już nie chciał samowolnie wyprawiać się poza szpital- od tej pory również nigdy nie pojawił się Dave.
LOST

Ben i Sayid:
Tymczasem Sayid i Ben postanawiają przyśpieszyć ataki na ludzi Widmore'a. Stary Charles po ucieczce Bena jest czujniejszy i może wkrótce zorientować się, kto stoi za morderstwami.

Retrospekcje:
4 8 15 16 23 42- Te liczby Hugo ujrzał na liczniku swojego nowego samochodu ["nowego"- znaczy, że dopiero go dostał, a nie, że jest dopiero wypuszczony z fabryki]. Przerażony uciekł z garażu, nie zważając nawet a odbwajace się tuż obok przyjęcie z okazji jego urodzin.
Uciekł do najbliższego parku. Tam usiadł na jednej z ławeczek, zakrył głowę rękami i zaczął rozmyślać. W końcu, po trzydziestu minut takiego rozmyślania, odnaleźli go najbliżsi; Kate, Sayid i Nadia też byli z nimi. Hugo wrócił do domu, nic nie mówiąc jednak po drodze.
Z dnia na dzień Hurley coraz bardziej się denerwował. Wszędzie widział liczby, zastanawial się, jak może odpędzić klątwę. W końcu postanowił coś zrobić: Dowiedzieć się, kto przejął pieniądzę po jego "śmierci". Okazało się, że to był nikt inny, tylko jego ojciec. Nie mówił nic synowi, żeby znów nie wpędzić go w szaleństwo. Jednak Hurley sam doszedł prawdy. Rozkazał ojcu rozdać wszystkie pieniądze, sprzedać wszystkie akcje (po czym rozdać pieniądze zarobione na akcjach). David z początku był niechętny, jednak w końcu przystał na prośby syna. Hurley wreszcie poczuł się wolny od przeklętnych liczb, z daleka od swojej byłej fortuny.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adek goku
Matematyk Inicjatywy DHARMA


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 1535
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Czw 21:51, 21 Sie 2008    Temat postu:

Kurde Krzys ze chcialo ci sie to wszystko pisac , a zarazem wymyslac Smile . Odcinek fajnie napisany , głowny bohater Hugo i znow te liczby " 4 8 15 16 23 42 " Very Happy . Czekam na kolejne odcinki gdyz fajnie sie czytało Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzys
Przyjaciel Forum


Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Zagubiony

PostWysłany: Wto 15:00, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Numer odcinka: 5x11

Główny bohater: Locke

Tytuł odcinka: "Medium"

Główni bohaterowie występujący w odcinku:

John Locke, Daniel Faraday, Charlotte Lewis, Miles Straume, James Ford, Juliet Burke

Sceny rzeczywiste:
10 miesięcy i 11 dni po wydarzeniach z odcnka dziesiątego.
Baraki. Daniel Faraday idzie ścieżą w stronę domu Charlotte, ma na sobie plecak. Jest bardzo zadowolony, niektórzy witają się az nim, a ten radośnie odpowiada. Nagle wpada na jakiegoś mężczyznę.
-"Masz jakiś problem?"-zapytał szorstko mężczyzna. Był średniego wzrostu, wiek około pięćdziesiąt lat. Nie miał jednak jeszcze siwych włosów, tylko blond.
-"Nie.. nie, w porządku. Przepraszam"- mruknął pod nosem speszony Faraday i chciał odejść, jednak facet go zatrzymał, łapiąc za rękę
-"Jakieś postępy w pracy?"-zapytał
-"Na razie nieznaczne, wiesz jak to bywa. Ale cały cza próbuję, próbuję..."
-"Próbujesz, próbujesz..."-mruknął mężczyzna przedrzeźniająć fizyka-"Może jakieś szczegóły?"
-"Chcesz czegoś konkretnego? Śpieszę się do dziewczyny. I tak nie zrozumiesz nic z tego co mówię."
-"Nie zrozumiem, tak?"-syknął facet puszczając Faradaya-"Ale rozumiem jedno: Jesteś tu już rok i NIC nie zrobiłeś z tym czymś co nas otacza. Jesteś wrzodem da dupie. Jesteś pasożytem!"-mężczyzna popchnął Daniela
Wtedy do mężczyzn podbiegł jakiś czarnoskóry facet i zapytał się, czy wszystko w porządku.
-"Tak, Arnold. Na razie tak..."-syknął mężczyzna, po czym odszedł od Daniela. Arnold poszedł za nim.
-"O co Ci chodzi, Eli?"-zapytał-"Widziałem, jak się kłuciliście"
-"Nie jestem przekonany co do tego Daniela"-odparł Eli-"Przyszedł tu zwerbowany przez Forda, który w tamtym okresie też był nowy... Niby ma coś zrobić z tymi zawirowaniami, jednak minęło już tyle czasu... Teraz to widujemy go tylko przemykająccego z dżungli do domu Charlotte i znów z domu Charlotte do dżungli. Najgorsze, że nam nic nie mówi."
-"On idzie do Orchidei. Tam przecież pracuje."
-"Tak wiem. Tylko..."
-"Tylko co? On jest naukowcem, Eli. Stara się pomóc."
-"Naukowcem... Gadasz jak Linus. Kiedy Locke został przywódcą myślałem, że skończy się ten cyrk z naukowcami i przestaniemy wreszcie przypominać Inicjatywę."
-"Co ty możesz wiedzieć o Inicjatywie?..."
-"Ty nie wiesz więcej ode mnie"-mruknął mężczyzna, po czym wszedł do swojego domu, zostawiając Arnolda samego na placu.
John Locke siedzi na łóżku w swoim domu, czyta książkę. Nagle słyszy dzwonek do drzwi. Otwiera je i widzi Richarda.
-"Witaj. Kiepsko wyglądasz"-mruknął Locke patrząc na zgarbionego staruszka
-"Przestań"-chrypnął od niechcenia Richard-"Przyszedłem w zupełnie innej sprawie. Mogę wejść?"
-"Tak, jasne, wchodź"-John zaprosił Richarda do środka, a ten, opierając się o kij, który przyniósł ze sobą wolno podszedł do fotela w salonie. Ciężko usiadł, opierając laskę o bok fotela.
-"Wydaje mi się..."-westchnął ciężko Alpert-"Wydaje mi się, że jesteś już wystarczająco gotowy, bym powierzył Ci moją tajemnicę"
-"Jaką tajemnicę?"-spytał zaciekawiony John, siadając na fotelu naprzeciwko
-"Tajemnica ta dotyczy MIlesa Straume. Został on sprowadzony na Wyspę w konkretnym celu. My mamy pomóc mu ten cel zrozumieć i zrealizować."
-"Zaraz, zaraz- Straume był przecież w ekipie wroga"
-"Charlotte i Daniel też, a jednak teraz są wśród nas"
-"I Miles też ma do nas dołączyć?"
-"To nie będzie konieczne... Wystarczy, że wykona pewne zadanie. Poślesz po niego dwóch ludzi- Kiedy już przejmą Milesa, zaprowadzą go w okolice naszego dawnego miejsca zameszkania. Na Cmentarz Przywódców- my będziemy już tam czekać."
-"Cmentarz Przywódców..."-szepnął zamyślony Locke, jakby przypominając sobie tą nazwę
-"Straume podejdzie do grobu Phillipa Harrisa i ujrzy jego śmierć. Potem powie nam, jak on zginął."
-"Że... Że co?"- wykrztusił Locke, nie za bardzo rozumiejąc
-"Phillipe Harris był naszym przywódcą przed Benem. Zmarł w tajemniczych okolicznościach 30 maja 1956 roku. Jego śmierć była jedyną niewyjaśnioną śmiercią przywódcy w całej naszej historii- Miles ma położyć temu kres."
-"Ale w jaki sposób?"
-"On jest medium, John. Jeszcze się nie domyśliłeś?"
Zbliżenie na zaskoczoną twarz Johna Locke'a.
John Locke wysyła dwóch ludzi na wycieczkę do obozu rozbitków: Jamesa i Lincolna. Ci dotarli na miejsce, jednak obozu tam nie znaleźli.
-"Znów został przeniesiony"-mruknął Lincoln
-"To wszystko przez Juliet"-odparł Sawyer-"Kiepska z niej przywódczyni"
-"Ta... Zamiast znaleźć sobie odpowiednie miejsce i tam osiąść, to cały czas zmienia miejsce położenia obozu. Tym samym zabierając dla siebie większość zasobów pożywienia z Wyspy."
-"Niestety."
-Na szczęście łatwo ich wytropić- są zawsze tam, gdzie dziki"- Lincoln uśmiechnął się i zniknął w krzakach. James za chwilę pobiegł za nim.
James i Lincoln nie musieli długo błądzić- znaleźli grupę Juliet ledwie dwie plaże stąd. Poprosili Milesa o pomoc, nie zdradzając na razie szczegółów. Straume zamyślił się, jednak w końcu udzielił zgodyy. Razem poszli spotkać się wieczorem z Locke'iem i
Richardem na Cmentarzu Przywódców.
Tymczasem Eli zaatakował Daniela, kiedy ten wracał do Orchidei. Wywjązała się bójka. W końcu kilku Innych porwało agresora z placu, stawiając go przed obicze Locke'a.
-"Ten gość mnie denerwuje"-tłumaczył się przed Johnem Eli, ssając zranioną wargę-"Wygląda mi na pasożyta- nic nie robi, a musimy go utrzymywać"
-"Mylisz się, że nic nie robi"- odparł Locke-"On wykonuje jedną z najważniejszych prac. Musisz to zaakceptować."
-"I nic nie zrobił? Minął rok, a zawirowania wciąż się nasilają. Chodzą plotki, że nie będzie można wkrótce wejść bezpiecznie do wody, bo zostanie się przeniesionym."
-"Tak, to prawda. Granica coraz szybciej się zmniejsza; tym bardziej nie możemy stracić tak cennej osoby, jaką jest Daniel Faraday."
-"Wiesz co? Pieprz się! Jestem tu dłużej od Ciebie i z łatwością rozpoznam, jak ktoś tylko udaje pracę."- Eli chciał już wyjść, ale John zabrał głos
-"No dobrze"-mruknął-"Zawrzyjmy układ. Jeżeli w ciągu miesiąca Faraday nie znajdzie żadnego sposobu na to wszystko, zostanie wyrzucony z grupy."
-"A jeżeli znajdzie?"
-"wtedy publicznie go przeprosisz. To wszystko."
-"No dobra... Uczciwy układ."
Eli opuścił dom Johna.
Noc. James, Lincoln i Miles docierają na miejsce. Straume juz wiedział co ma zrobić, dlatego trochę się ździwił, widząc tylko jeden grobowiec skryty w krzakach. Bez nazwiska, jedynie z dziwnymi hieroglifami na drzwiach. Po chwili Lincoln wyjął z kieszeni klucz, odsunął kilka gęstych roślin zasłaniających drzwi i wtedy oczom Milesa ukazał się ozdobny zamek, wyprodukowany w latach '80. Lincoln wsunął duży, zardzewiały klucz do środka, przekręcił, po czym jedym silnym pchnięciem otworzył drzwi grobowca do środka. Wtedy grobowiec nie okazał się być grobowcem, lecz wejściem. Lincoln zaczął zchodzić ciemnymi i ciasnymi schodami, wziął do ręki pochodnię zacczepioną na ścianie i zapalił ją. Reszta zrobiła tak samo (James, który jeszcze tutaj nie był, patrzył się na wszystko nie mniej zaskoczonym wzrokiem niż Miles). Schody zadziwiająco szybko się skończyły, zaledwie sześć stóp pod ziemią. Bohaterowie weszli w ciemny, ciasny korytarz. W każdej ścianie co ok 2-3 metry widniała tabliczka z imieniem, nazwiskiem i datą panowania danego przywódcy. Lincoln kierował się światłem, które widać było za zakrętem; byli to John Locke i Richard Alpert, czekający z pochodniami przy tabliczce z napisem "Phillipe Harris. 1910-1956".
-"Zaraz... Gdzie ciało?"-zapytał zaskoczony Miles-"Widzę tu tylko tabliczki"
-"Ciało jest w ścianie"-odparł Locke-"Znacz nie całe, tylko serce"
-"My palimy ciała"-dodał Lincoln-"Zakopujemy tylko serca przywódców, gdyż to jest okaz największego szacunku"
-"Nie wiem... Nie wiem, czy z samym sercem się uda."-westchnął Miles
-"To jedyne co mamy"- odparł Richard
-"No dobra. Zaczynaj, doktorze Stantz"- mruknął Sawyer
Miles położył rękę na tabliczce. Z początku nic się z nim nie działo, chciał nawet zrezygnować, ale nagle coś poczuł. Zaczął się pocić i letko trząść.
-"Co? Co widzisz?"-zapytał zaaferowany Richard
-"Wasz przywódca leży w dżungli..."-odparł Straume-"Ktoś nad nim klęczy. Nie widzę... Zaraz, widzę jego twarz! Widzę twraz mordercy..."
-"Jak wygląda?!"-przerwał mu Richard
-"...Koniec"-Miles zmęczny osunął rękę z tabliczki
-"To wszystko? Potrafisz opisać zabojcę?"-zapytał James
-"Nie wiem... Raczej nie. Ale gdybym go zobaczył, to może..."-odparł niepewnie Miles
-"Zaczekaj, mam coś co Ci pomoże"-powiedział Richard, po czym wyciągnął z plecaka mnóstwo pożółkłych zdjęć-"Te zdjęcia przedstawiają wszystkich, którzy żyli na Wyspie w tamtym okresie. Proszę, mam nadzieję, że poznamy wreszcie mordercę."-Richard podał plik zdjęć Milesowi. Ten usiadł i zaczął przeglądać zdjęcia.
-"Niestety"-mruknął po jakimś czasie-"To nie był nikt z tych zdjęc"
-"Cholera!"-krzyknął Lincoln-"Chyba nic z tego..."
-"A byliśmy tak blisko..."-westchnął Richard
Miles podzedł do plecaka Alperta i zrezygnowany chciał włożyć zdjęcia do środka. Wtedy zauważył coś w środku.
-"Kto to jest?"-zapytał, wyciągając z plecaka już naprawdę starą fotografię jakiegoś mężczyzny
-"O, musiałem wziąść przez przypadek z innymi zdjęciami"-mruknął Richard-"Jest nieważna, ten człowiek już nie żył w 1956 roku"
-"Ale to on..."-szepnął Straume uważnie przyglądając się fotografii
-"Jak to?"-zapytał Richard-"Jesteś pewien? Uważnie się..."
-"To on"-przerwał mu Miles, podając fotografię-"Bez wątpienia
-"To niemożliwe..."-szepnął Alpert przyglądając się fotografii
Richard nagle strasznie się przeraził. Zaczął się pocić, rozejrzał się szybko po korytarzu
-"Jesteśmy skończeni!"-krzyknął, wciskając fotografię Johnowi-"Musimy uciekać z Wyspy. Już!"
-"Ale co jest? Przecież ten człowiek już nie żył..."-mruknął zdezorientowany Locke
-"No właśnie. To nie był on. To był Jacob! Jacob jest mordercą!"
Locke przez chwilę spoglądał na zdjęcie. Scenę zakończyło zbliżenie na fotografię trzymaną w jego dłoniach.
-"Mężczyzna ze zdjęcia umarł w 1946 roku"-wyjaśniał Richard podczas gdy wszyscy uciekali z Cmentarza-"Potem jego ciało przejął Jacob. Nie wiem..."-nagle staruszek przewał i złapał się za serce
-"Wszystko w porządku?"-zapytał John patrząc się na odpoczywającego pod ścianą Alperta
-"Nie... Ja chyba nie dam rady. Idźcie sami, zostawcie mnie tu"
-"Jak to nie dasz rady? Przecież już zaraz jest wyjście"
-"Nic nie rozumiecie... Jeżeli Jacob jest przeciwko nam, wszystko jest przeciwko nam. Jeśli będze chciał naz zabić, zrobi to. Dlatego nie ma sensu żyć. Nie wygramy tej wojny, John."
Nagle w głębi korytarza pojawił się jakaś postać. Wszyscy odwrocili pochodnie w jej stronę i ujrzeli... Christiana.
-"To koniec"-jeknął Richard, siadając zrezygnowany na podłodze
-"Nie"-powiedział stanowczo Shephard-"Jacob nie jest przeciwko wam. Przybyłem tu, żeby wam powiedzieć, dlaczego Jacob zabił waszego przywódcę. A miał ważny powód."
-"Słuchamy"-mruknął niegrzecznie Miles
-"On to zrobił, ponieważ wtedy narodził się John Locke. Jacob chciał, żeby to właśnie on był naszym przywódcą."
Locke złapal się za głowę, a Miles krzyknął zdenerwowany: "Co ma jedno z drugim wspólnego, do cholery?!"
Wtedy odezwał się Lincoln, który uspokoił MIlesa, mówiąc: "To taki nasz zwyczaj. Nowego przywódćę wybieramy wśród dzieci, które narodziły się w dniu śmierci naszego poprzedniego przywódcy"
-"Właśnie"-kontynuował Christian-"Gdyby Phillipe zmarł innego dnia, Locke nie zostałyby przywódcą. A wiecie dlaczego chciał, żeby to był akurat Locke? Ponieważ wiedzial, że Ty, John"-Christian skierował swą twarz w stronę Locke'a-"Będziesz najlepszym przywódcą w dziejach. Nigdy nas nie zdradzisz, nie skrzywdzisz, nie podejmiesz żadnej złej decyzji. Będziesz sprawiedliwy a jednocześnie stanowczy. Silny, wytrwały, zdolny do mnóstwa wyrzeczeń dla dobra grupy. Ty, John musiałeś zostać naszym przywódcą. Nikt inny."

Futurospekcje:
[fututrospekcja zawiera tylko jedną scenę, na koniec odcinka (zaraz po słowach
Christiana)]
Krzaki, dżungla. Gdzieś niedaleko słychać przeraźliwe wrzaski i wołanie o pomoc. Kamera wchodzi w kraki, po czym wychodzi po drugiej stronie. Widać Baraki, wszędzie peło krwi i ciał. Po chwili widać plac (skąd dochodzą krzyki), a na nim John Locke... mordujący nożem wszystkich Innych! Ma niesamowite szaleństwo w oczach, dyspouje też niespotykaną nigdy u niego siłą i zwinnością. Niektórzy Inni prróbują strzelać, jednak Locke szybko chowa się za jakiś budynek i kule go nie dosięgają. Z dala jakaś kobieta krzyczy "Wezwijcie Cerberusa!", niektórzy próbują uciec do dżungli, jednak niewielu się to udaje, gdyż John niezwykle celnie rzuca ostrzami; zaraz też wyciągga zza pasa kolejny nóż, a ma ich bardzo dużo, mimo iż tego nie widać. Kiedy zauważył, że nikogo już na placu nie ma, wszedł do pierwszego z brzegu domu, gdzie ukryli się ocaleni Inni i tam zaczął urządać prawdziwą masakrę samym nożem. Jednak w środku domu nic nie było widać, pokazany był tylko budynek od zewnętrznej strony i przeraźliwe krzyki dochodzące ze środka. Cała futurospekcja jest długa i krwawa. Z jego ręki padli m. in. Adam, Amelia
i Harper. W końcu, kiedy "załatwił" pierwszy dom wyszedł i zamierzał pójść do drugiego, lecz wtedy ujrzał, że kilku Innych wybiegło z domów i zaczęło biec w stronę dżungli. John chciał ich zaatakować, jednak chwila nieuwagi była dla niego zgubna... Dostał cztery kulki od Jamesa i padł bez czucia na progu; przynajmniej dwie z nich sięgnęły serca...
LOST

EDIT: Z racji tego, że rubryka pt. "Data wydania następnego odcinka" przepadła, postanowiłem dać nową, pt. "Informacje na temat przyszłego odcinka":

Informacje na temat przyszłego odcinka: Odcinek 12 będzie nosił tytuł "Kiedy nadejdzie czas" i będą w nim zawarte retrospekcje Lincolna (ojca Charlotte). Sceny w czasie rzeczywistym bedą przedstawione w formie "zapychacza", jednak nadrobią to ciekawe retrospekcje Lincolna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krzys dnia Wto 16:25, 02 Wrz 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Strona Główna -> LOST - po emisji serialu / LOST / Serial / Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin